Kiedy samouspokajające zachowania dziecka mogą być problemem?
Wśród dzieci, zwłaszcza w trudnych sytuacjach bądź pewnych okolicznościach, obserwuje się wiele samouspokajających zachowań. Niektóre są nieszkodliwe, urocze czy zabawne. Wiele niestety irytuje, martwi czy odrzuca. Te stanowią problem. Jak pomóc dziecku się ich pozbyć? Kiedy to konieczne, a kiedy nie zawracać sobie tym głowy?
Najczęstsze samouspokajające zachowania dzieci
Małe dzieci, gdy są zaniepokojone, zestresowane, zdenerwowane bądź czują się niepewnie, prezentują cały wachlarz zachowań, których celem jest uspokojenie się, wytonowanie emocji czy odstresowanie, ale także wyciszenie. Owe nawyki i rytuały obserwuje się w wielu okolicznościach.
Najczęstsze samouspokajające zachowania dzieci to:
- obgryzanie paznokci i skórek,
- gryzienie warg, ale i przedmiotów, na przykład ołówków,
- żucie wewnętrznej strony policzków,
- wyrywanie włosów, brwi czy rzęs,
- ssanie kciuka, ale i różnych przedmiotów,
- zgrzytanie zębami,
- żucie kosmyków włosów. Jedno dziecko wkłada włosy do ust, inne dziecko bawi się włosami mamy,
- kręcenie włosów,
- dłubanie w pępku,
- strzelanie palcami, stukanie palcami o blat,
- dłubanie w nosie,
- oblizywanie się,
- dotykanie palcami twarzy,
- kołysanie się,
- uderzanie głową.
Dlaczego dzieci stosują techniki samouspokajające?
Małe dzieci nie rozumieją swoich emocji, ale mają potrzebę samokontroli. Gdy pojawia się napięcie czy stres, których nie potrafią rozładować, odczuwają dyskomfort. Próbują sobie radzić.
Za kontrolowanie emocji, impulsów i zachowania powściągliwe odpowiadają płaty czołowe kory mózgowej, które osiągają dojrzałość dopiero około 20. roku życia człowieka.
To dlatego małe dziecko poszukuje nawyku, który będzie je uspokajał. Ponieważ mózg lubi komfort, to podpowiada, co mały człowiek może zrobić, by poczuć się lepiej, bardziej komfortowo. Gdy zachowanie zadziała, a dziecko powtórzy daną czynność odpowiednią ilość razy, kształtuje się nawyk, który wykonuje się bezwiednie.
Najczęściej za pojawienie się samouspokajajacego zachowania odpowiada jakieś stresujące wydarzenie, takie jak pójście do przedszkola, rozstanie ze smoczkiem, zmiana wychowawcy czy rozpoczęcie treningu nocniczkowego.
Nawyki często mają także związek nie tylko z napięciem, ale i regularną czynnością (to na przykład oglądanie bajki, zasypianie, odrabianie lekcji) lub stanem: zmęczeniem czy znużeniem, niepokojem bądź głodem.
reklama
Jak reagować na samouspokajające zachowania dzieci?
Co robić, gdy dziecko ssie kciuk czy gryzie ołówki? Najważniejsze jest, by nigdy go nie zawstydzać i nie karać. Gdy zachowanie nie jest problematyczne, lepszym rozwiązaniem jest jego ignorowanie. Dlaczego?
Ignorowanie nawyków samouspokajających może być dobrą reakcją, gdyż zdarza się, że ustępują one same. Zazwyczaj dzieci wyrastają z technik samouspokających w wieku czterech lub pięciu lat. Wtedy stają się bardziej świadome swoich emocji.
Dzieci porzucają na przykład ssanie kciuka, gdy znajdują inne metody wyciszenia i uspokojenia, radzenia sobie z zaspokajaniem podstawowych potrzeb. Na przykład gdy odczuwają głód, proszą o przekąskę lub same sięgają po jedzenie, zamiast wkładać palec do buzi.
Niektóre z dziecięcych nawyków zostają z nami na zawsze i też nie ma w tym nic złe, o ile oczywiście kontrolujemy swoje zachowanie, a przypadłość nie budzi niesmaku, zażenowania czy obrzydzenia.
Zastanów się: kiedy ostatnio widziałeś dorosłego ssącego kciuk lub kołyszącego się do snu?
Dzieci często wyrastają z przyzwyczajenia i nie jest potrzebna żadna interwencja. Jednocześnie można zaobserwować, że czasem każdy z nas sięga po autouspokajacze: kręcimy breloczkiem od kluczy, gdy stoimy w kolejce i jesteśmy poirytowani, zagryzamy wargi, gdy czujemy, że zaraz wybuchniemy, gryziemy skuwki długopisu, tworząc listy świątecznych zakupów czy stukami obcasami, gdy pojawia się zniecierpliwienie. To wszystko mieści się w granicach normy i niespecjalnie dziwi.
Kiedy samouspokajające zachowania dziecka mogą być problemem?
Każde zachowanie, powtarzane ileś razy, przechodzi w nawyk. Nie każdy jest łatwy do zaakceptowania. O ile kręcenie loków przed snem można uznać za urocze, o tyle dłubanie w nosie czy wyrywanie włosów - już niekoniecznie. Gdy samouspokajajace zachowanie dziecka jest nieestetyczne czy niehigieniczne, staje się problemem. Wówczas należy podjąć działania, które pozwolą je wyeliminować.
reklama
Co robić, by wyeliminować zachowania samouspokajające?
Gdy nawyk jest zachowaniem społecznie nieakceptowalnym, dokuczliwym i zawstydzającym, trzeba reagować. Im wcześniej się to zadzieje, tym mniej prawdopodobne, że zachowanie stanie się nawykiem, a z czasem składową charakteru dziecka. Co robić, a czego unikać?
Niezależnie od tego, czy nawyk jest kłopotliwy czy też nie, zakazane jest wspomniane już karanie czy publiczne zwracanie uwagi dziecku. Każde dziecko zasługuje na szacunek. To bardzo ważne, by czuło się kochane i ważne, miało poczucie bezpieczeństwa (oraz nie pojawiło się niskie poczucie własnej wartości).
Propozycje uzdrowienia niezdrowego nawyku są tak różnorodne, tak jak i same nawyki, więc każda rodzina musi znaleźć swój system.
- Czasami nawyki samouspokajające mogą pojawiać się jako sposoby zarządzania podstawową energią (widać to u ludzi, którzy są niespokojni i w końcu obgryzają paznokcie). Bywają sposobem na nudę, ale i stres czy niezrozumiałe sytuacje. [dr Jim Eliuk, psycholog związany z Uniwersytem Alberty].
Gdy rozpoznamy, co wyzwala nawyk, można przekierować rutynową reakcję. Podstawową koncepcją jest zastąpienie złego nawyku dobrym nawykiem. Co to znaczy?
Można spróbować dziecko delikatnie przekierować na czynność, która nie wzbudzi niesmaku czy oburzenia wśród obcych ludzi, ale przynosi podobne odczucia fizyczne. Chodzi o to, by dać dziecku coś innego, co jest prawie tak samo satysfakcjonujące, ale nie tak szkodliwe.
Na przykład w przypadku nawykowego dotykania pępka można wypróbować trik z ciastoliną. Należy umieścić ją w bardzo małym pojemniczku i zachęcić malucha do zabawy. Nie trzeba zakazywać dłubania w pępku, a zasugerować rozwiązanie na zasadzie „spróbuj tego i postaraj się nie dotykać swojego pępka”.
- Zastępowanie objawów (nawyk zastępczy) jest powszechnie akceptowanym sposobem zastępowania irytującego lub niebezpiecznego nawyku mniej dysfunkcyjnym zachowaniem.
Jeśli dziecko jest wystarczająco duże, aby porozmawiać, warto przedyskutować jego nawyk w otwarty, niekrytyczny sposób. Można wyjaśnić, co zaobserwowaliśmy, dlaczego chcielibyśmy pomóc i zachęcić do zmiany. Sugestie zmian mogą być kluczem do skutecznego przezwyciężenia ich nawyku.
Ale oczywiście nie jest to takie proste. Przede wszystkim dziecko musi chcieć porzucić problematyczne zachowanie i techniki samouspokajajace. Jeśli zdecydowanie nie chce tego zmienić, pozostaje zachować spokój i cierpliwość (być może z czasem pojawi się przyzwolenie?). Przyda się także pozytywne wzmocnienia, konsekwencja i motywacja oraz pochwały.
- W sytuacji, gdy nawyk samouspokajający się nasila, warto dać dziecku więcej czasu na zabawę, więcej uwagi i ciepła. Dobrze też je zapytać o to, co czuje lub spróbować odczytać jego emocje i porozmawiać o nich. Dzięki temu wzrastają szanse, że dziecko się wyciszy, zrelaksuje. Będzie wiedziało i czuło, że ma w opiekunach pełne wsparcie.
Na siłę i bez konsultacji psychologicznej lepiej nie tłumić zachowań samoregulacyjnych u dzieci. To może bowiem prowadzi do wzmożenia stresu, zamknięcia się i przekierowania energii do wewnątrz. Może to mieć nieprzyjemne konsekwencje. Zdarza się, że w rezultacie pojawiają się wybuchy lub wręcz przeciwnie - wycofanie.
Kiedy samouspokajające zachowania stają się problemem?
Czasem zachowania samouspokajające są powodem do niepokoju, mogą bowiem wskazywać na spektrum autyzmu. Ze specjalistą warto skontaktować się, gdy:
- powtarzalne zachowania nie zmieniają się i nie ewoluują wraz z wiekiem dziecka,
- dziecko ma trudności w przerwaniu autostymulującej czynności,
- zachowania samoregulujące występują zawsze, gdy dziecko nie radzi sobie z bodźcami sensorycznymi: światłem czy dźwiękiem,
- stymulacja przybiera niebezpieczne formy autoagresji, na przykład szczypania się, wyrywania włosów, krzyku, bicia po głowie,
- autostymulacja trwa długo, nawet pół godziny bez przerwy.
Zdecydowanie trzeba też reagować, kiedy objawy nasilają się, dziecko jest nerwowe i ma kłopoty rozwojowe lub gdy w skrajnych przypadkach pojawiają się zachowania agresywne. Wówczas należy niezwłocznie porozmawiać o tym z pediatrą czy psychologiem.