reklama
reklama
Co za dużo, to niezdrowo - sól i cukier w diecie małego dziecka
Większość rodziców uważnie planuje dietę dziecka w pierwszym roku jego życia: najpierw pierś lub butelka z odpowiednio dobraną mieszanką, a potem sprawa ogromnej wagi - „jabłko czy marchewka?”. Kolejne posiłki są wprowadzane zgodnie z kalendarzem żywienia, rodzice zabiegają o to, żeby były to produkty z upraw ekologicznych albo ufają producentom „słoiczków”, chętnie sięgając po produkty z napisem „eko”.
Dieta roczniaka jest pełna wartościowych warzyw, owoców, zbóż, chudego mięsa, za to bardzo mało w niej soli i cukru. A potem? Kiedy dwulatek sam sięga po jedzenie z rodzicielskich talerzy, najczęściej je dostaje, aż wreszcie zaczyna jeść to, co pozostali domownicy. Niby nic w tym złego, ale my sami często jesteśmy na bakier ze zdrowym odżywianiem. Niestety to, co nam przyda najwyżej kilka zbędnych kilogramów tu i ówdzie, dla dziecka jest zwyczajnie niezdrowe.
Co powinien jeść przedszkolak?
Powinien jeść produkty jak najmniej przetworzone i wysokiej jakości, to znaczy świeże, sezonowe, z upraw lokalnych i ekologicznych oraz pozbawione chemicznych dodatków. W diecie dziecka nadal nie powinno być zbyt wiele cukru i soli. Czym zatem zastąpić te, zbyt często pojawiające się, a niezbyt wartościowe, substancje?
Zioła wspaniale podkreślają smak, są też źródłem witamin oraz soli mineralnych. Zioła powinny zastąpić kostki rosołowe i inne mieszanki przypraw. Gotowe „przyprawy do wszystkiego” składają się przede wszystkim z soli ~50%, tłuszczy roślinnych i zwierzęcych ~10%, aromatów i substancji wzmacniających smak i zapach (glutaminian sodu, rybonukleotydy: inozynian sodu i guanylan sodu) oraz szeregu innych składników mających za zadanie nadać kolor czy stanowiących wypełniacz. Zaledwie 10% takiej kostki to substancje mające jakąkolwiek wartość odżywczą. Szczególnie szkodliwa jest sól, która stosowana w nadmiarze odpowiada za nadciśnienie tętnicze i obciąża nerki.
Nadużywanie soli powoduje też, że z czasem potrawy mniej słone przestają smakować, dlatego warto dzieci przyzwyczajać do mniejszej ilości tej przyprawy. Coraz więcej mówi się też o szkodliwości glutaminianu sodu (i innych glutaminianów). Można spotkać się z opinią, że wywołuje on uzależnienie, co jest o tyle groźne, że chętniej sięgamy po te potrawy, które go zawierają (a jest to jedzenie typu junk food, czyli „śmieciowe” puste kalorie) i zjadamy ich więcej. Jest to przyczyną otyłości. Z badań Japończyków wynika, że dodatek ten odpowiada za uszkodzenia wzroku, zwłaszcza, że kumuluje się w organizmie, a jego szkodliwość ujawnia się z opóźnieniem. Glutaminiany są bardzo niebezpieczne dla alergików.
Węglowodany, czyli cukry to w diecie przedszkolaków głównie ziemniaki i produkty z mąki oczyszczonej – białej. Powinno się je zastępować wszelkiego rodzaju kaszami, które nie tylko są źródłem energii, ale zawierają też białka, witaminy, makro i mikroelementy.
Największym problemem jest jednak nadmierne spożycie cukru rafinowanego. O ile ten wyprodukowany z trzciny cukrowej ma jeszcze jakieś minerały, to ten z buraków cukrowych jest tak oczyszczony, że składa się wyłącznie z sacharozy. Po jego spożyciu organizm otrzymuje dużo energii, ale poziom glukozy szybko spada i powraca uczucie głodu. Białemu cukrowi przypisuje się też inne „grzechy”:
- podrażnienie śluzówki żołądka i nadprodukcję kwasów żołądkowych, co może być przyczyną wrzodów;
- zaburzanie flory bakteryjnej oraz uszkadzanie błony śluzowej jelit, co prowadzi do obniżenia odporności oraz zwiększa ryzyko grzybicy układu pokarmowego;
- zaburza trawienie i jest przyczyną zaparć;
- zaburza gospodarkę minerałami;
- uzależnia;
- jest świetną pożywką dla bakterii, szczególnie tych powodujących próchnicę;
- spożycie cukru i związane z tym wahania glukozy niekorzystnie wpływają na pracę układu nerwowego powodując naprzemienną nadaktywność i senność, prowadząc do zaburzeń koncentracji i rozdrażnienia.
No tak, ale co w zamian? Przede wszystkim warto poszukać cukru nieoczyszczonego, gdyż zawiera on dodatkowe substancje odżywcze. Do słodzenia potraw można też używać melasy (produktu powstającego w czasie produkcji cukru), miodu (w niewielkich ilościach, trzeba też zachować dużą ostrożność w przypadku alergików), syropu klonowego i mniej znanego kukurydzianego, słodu jęczmiennego, syropu z agawy, lukrecji.
Zamiast batoników, landrynek i innych słodyczy, warto proponować dzieciom naturalne słodkości, czyli:
- suszone owoce (śliwki, rodzynki, żurawina, jabłka, figi, morele, daktyle)
- świeże owoce i warzywa (latem lody można zastąpić sorbetami lub plastrami mrożonych owoców),
- orzechy,
- batoniki ze zbóż i bakalii (można je zrobić samemu),
- ciastka pieczone z płatków zbożowych,
- pierniki z mąki razowej,
- domowe ciasta z owocami,
- soki owocowe i zrobione na ich bazie kisiele czy galaretki.
W pewnym momencie przypuszczalnie nie uda nam się dzieci ustrzec przed spróbowaniem najróżniejszych „sklepowych” słodyczy, ale powinniśmy się starać, żeby zetknęło się z nimi jak najpóźniej i jadło ich jak najmniej.
Właściwe żywienie przedszkolaka można to potraktować jako swego rodzaju inwestycję w zdrowie naszego dziecka. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że to, czego się nasze dziecko nauczy teraz, wpłynie na jego nawyki żywieniowe w przyszłości.
Joanna Górnisiewicz