Zachowanie przy stole
Kiedy nasze dziecko po raz pierwszy rozmazuje jabłkową papkę po stole, czy chlapie łyżką w misce z zupą, nie tylko nie jesteśmy oburzeni, ale wręcz rozczuleni – oto nasze słoneczko samo je! Rozpływamy się w zachwytach: jest taki samodzielny, ależ jej smakuje! Taka euforia trwa jednak krótko. Wystarczy, że po posiłku będziemy musieli wytrzeć stół, podłogę (a czasami całą kuchnię), uprać śliniaczek, przebrać całe dziecko (a nierzadko i samego siebie), żeby nasz entuzjazm przygasł.
I chociaż dwulatkowi wybaczamy rozlany sok, to wybieranie palcami marchewki z zupy, czy budowanie wieży z ziemniaków zdecydowanie nas już denerwuje. A mając w perspektywie oddanie dziecka do przedszkola, gdzie czeka go jedzenie przy wspólnym stole, wśród rówieśników (którzy nie zawsze świecą dobrym przykładem...), zaczynamy mieć coraz więcej obaw. Nasilają się one szczególnie mocno przed wizytą cioci, wigilią czy hucznie obchodzonymi w rodzinnym gronie imieninami dziadka.
Czy już czas na taką naukę?
Naukę warto zacząć jak najwcześniej – już 6-o miesięczne dziecko próbuje samo jeść i na tę samodzielność należy mu pozwolić. Będzie bardzo nieporadne, ale oswoi się z łyżką (warto od początku zwracać uwagę, na sposób w jaki ją trzyma), kubkiem, samą sytuacją zasiadania do stołu. Dziecko półtoraroczne można zacząć uczyć pić ze zwykłego kubka. Owszem, „kubki-niekapki” bardzo ułatwiają życie, ale przyzwyczajają też do pewnej niefrasobliwości – można nim machać, a i tak nic się nie wyleje.
Na spacerze czy poza domem nadal z nich korzystajmy, ale siadając do stołu podawajmy dziecku zwykły kubeczek.
Dwulatek ma już w miarę sprawne ręce i często potrafi używać zarówno łyżki, jak i widelca. Od przedszkolaka możemy już wymagać nie tylko samodzielności w jedzeniu, ale także pomocy w czynnościach z nim związanych: przynoszeniem czystych talerzy i nakrywaniem do stołu, odnoszeniu brudnych naczyń, wycieraniu stołu. Należy jednak pamiętać o tym, że rodzic nie powinien wyręczać dziecka – nakarmienie go na pewno przyspieszy i ułatwi sprawę, ale schludne jedzenie jest umiejętnością, które każde dziecko musi opanować, a przecież lepiej wcześniej niż później, prawda? Jeżeli coś nie wychodzi – próbujmy do skutku.
Siedź prosto!
Nauka dobrych manier nie jest łatwa, a pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest postawa przy stole: dzieci siedzą zgarbione, bokiem, z podwiniętymi nogami, klęczą na krześle, półleżą na stole, podpierają się łokciami, zsuwają z krzesła i... długo by jeszcze wymieniać.
Jeśli w czasie codziennych posiłków na takie zachowanie pozwalamy, nic dziwnego, że na nudnym przyjęciu maluch prędzej czy później narazi się na czyjąś uwagę. Dlatego warto wprowadzić jasną zasadę: podczas posiłku należy siedzieć prosto. Pilnujmy tego i sami przestrzegajmy. Jeśli dziecko zaczyna się garbić, należy mu o zasadzie przypomnieć, ale bez długiego moralizowania czy krytykowania, np. „przy stole siedzimy prosto”, „Plecy!”, czasem wystarczy lekkie, przypominające dotknięcie. Cierpliwie korygujmy złe zachowanie. Jeśli dziecko uparcie ześlizguje się z krzesła – równie uparcie go poprawiajmy. Gdy taka sytuacja przedłuża się – udzielmy ostrzeżenia i poinformujmy o konsekwencjach: „jeżeli nie będziesz zachowywać się właściwie, nie będziesz jeść”, a gdy to nie pomoże - skończyć posiłek (zabrać talerz, wyprosić dziecko do swojego pokoju).
Ja wiem, że taka radykalna metoda może wywołać u dziecka rozpaczliwy płacz i lament „umieram z głodu”, a u rodzica gwałtowne wyrzuty sumienia „może naprawdę jest głodny?”, ale warto spróbować. Aby to podziałało, należy jednak być konsekwentnym i „przetrzymać” dziecko do następnego posiłku. Czasem zabieg trzeba powtórzyć 2-3 razy, żeby maluch zrozumiał, że konsekwencją złego zachowania przy stole jest niemożność siedzenia przy nim. A co za tym idzie – jedzenia.
Świećmy przykładem czyli rachunek sumienia
Dobrych manier najlepiej uczyć samemu dając przykład. Dlatego zawsze pamiętajmy o sprzątnięciu ze stołu naczyń i absolutnie nie odkładajmy tego na później. Zachowujmy się nawet przy rodzinnym stole tak, jak zachowywalibyśmy się w eleganckiej restauracji. Powstrzymajmy się od wybrzydzania, grzebania w talerzu, wygrzebywania nielubianych kawałków i przesadnej swobody. Dzieci patrzą i od nas uczą się, jak prowadzić miłą rozmowę, dziękować za posiłek, przepraszać za potknięcia. Poświęćmy dziecku czas podczas wspólnych posiłków i uczmy go, jak posługiwać się nożem i widelcem, jak poradzić sobie z nałożeniem spaghetti czy ryżu. Pokazujmy do czego służą serwetki, jak jeść owoce z kompotu czy w jaki sposób odłożyć sztućce.
reklama
Nie prowokuj
Brzmi to trochę przewrotnie, ale czasem mam wrażenie, że tak właśnie jest: dorośli sami prowokują dziecko do negatywnych zachowań. Jedzenie ma przede wszystkim służyć napełnieniu brzucha odpowiednimi składnikami, ale jeśli dziecko nie lubi jakiejś potrawy lub sposobu jej podania, nie dręczmy go. Z góry wiadomo, że taki posiłek skończy się awanturą, w czasie której będziemy malucha przekonywać, że powinien zjeść wszystko co ma na talerzu, a dziecko z równą zaciętością będzie twierdziło, że absolutnie nie może tego tknąć. Jeśli do ulubionej zupy dodamy znienawidzona pietruszkę – dziecko będzie poświęcać czas na wyłowienie jej.
Jeżeli nasza pociecha uważa pomidory za niejadalne, to nie prowokujmy go i po prostu skreślmy je z jego menu. Także nadmierna monotonia posiłków sprzyja niepożądanym zachowaniom. Jedzenie powinno być odpowiednio przygotowane i dostosowane do możliwości dziecka: jeśli sobie nie radzi z krojeniem mięsa, trzeba je przed postawieniem przed nim talerza pokroić na małe kawałki.
Nie zmuszajmy dziecka do siedzenia przy stole dłużej niż to koniecznie – jeśli pojadło, może wstać i odejść nie czkając aż zjedzą pozostali. Nie nakładajmy zbyt dużych porcji – lepiej nałożyć dokładkę, niż irytować się, że dziecko uklepuje górę ryżu. Uważnie obserwujmy dziecko – jeśli zaczyna się kręcić i grzebać w talerzu, może już się najadło. Wystarczy wtedy podpowiedzieć: „Jeśli już pojadłeś, powiedz „dziękuję” i odejdź od stołu”.
Kilka błędów
Robienie z jedzenia sprawy wielkiej wagi. Zdarza się, że wokół jedzenia, czy raczej „nie-jedzenia” rozgrywają się całe sceny. Bierze się to stąd, że dziecko jest niejadkiem lub rodzice go za takiego uważają. Wówczas zamiast codziennej, zwykłej czynności mamy Wielką i Poważną Sprawę. Z tego wynika cały szereg różnych, popełnianych w najlepszej wierze, błędów:
1.Zgoda na jedzenie przed telewizorem: dziecko zapatrzone w ekran automatycznie otwiera buzię i zjada, co mu zostanie podane do buzi.
2.Zabawianie: czytanie bajek, odgrywanie teatrzyków, robienie min itp.
3.Odwracanie uwagi: „zobacz, ptaszek leci”, “co robi ten piesek?”
4.Karmienie wbrew woli dziecka: gdy dziecko zagapi się, czy zajmie zabawą, mama wtyka łyżkę, a dziecko chcąc nie chcąc coś połknie.
5.Karmienie na siłę.
6.Oszukiwanie: “jeszcze tylko ta łyżka” – mówi rodzic i natychmiast pakuje nową porcję.
reklama
7.Straszenie: “jak nie zjesz, to nigdy nie urośniesz/pojedziesz do szpitala, wiatr cię porwie”.
8.Przekupywanie: “zjedz tę zupę, a dam ci całą czekoladę”.
9.Szantażowanie: “jeśli nie zjesz, nie obejrzysz bajki”.
10.Jedzenie z doskoku – maluch biega po kuchni, od czasu do czasu podchodząc do stołu, gdzie zjada łyżkę zupy i wraca do zabawy.
Niestety tego typu nawyki rzutują na późniejsze zachowanie przy stole. Jeśli dziecko przyzwyczai się, że podczas każdego posiłku rodzice robią cyrk – podobnego zachowania oczekuje później i nie może zrozumieć dlaczego nagle powinno siedzieć spokojnie i jeść.
Kij i... marchewka!
Decydując się na karę za złe zachowanie przy stole pamiętajmy o tym, że nie może być ona surowa – przecież nie chcemy, żeby wspólne posiłki były udręką. Osobiście uważam, że o wiele lepsza od wszelkich kar, jest wspomniana wcześniej konsekwencja (zawsze poprzedzona ostrzeżeniem i wyjaśnieniem co się stanie, jeśli dziecko nie zmieni swojego postępowania).
W czasie nauki właściwych zachowań nie zapominajmy o pochwale, potrafi ona o wiele bardziej wzmocnić pozytywne zachowania niż krytyka. Zdecydowanie starajmy się częściej chwalić niż karać i wyszukujmy nawet drobiazgi godne dobrego słowa. Pochwała nie powinna być przesadna. Spróbuj opisać dobre zachowanie, tak żeby dziecko samo mogło poczuć dumę ze swojego zachowania, opisz swoje uczucia lub podsumuj zachowanie dziecka:
Siedziałeś prosto przez cały obiad, choć to takie trudne.
Miło patrzeć na twoje zachowanie przy stole.
Skończyłeś śniadanie, a na stole nie ma ani okruszka – brawo!
Powstrzymałeś się od wylizania talerza, choć miałeś na to ochotę Ciężko zjeść taki makaron bez brudzenia się, ale ty masz czystą buzię i ręce.
Widzę, że posługujesz się nożem, jak dorosły.
Jesz jak prawdziwa dama – jestem z ciebie dumna.
Przed wstaniem od stołu powiedziałeś dziękuję. Sprawiło mi to radość.
Cieszę się, że tak sprawnie używasz noża. To wymaga zręczności.
Wziąłeś tylko jeden kawałek tego pysznego ciasta, to wymagało silnej woli!
Książka dobra na wszystko
Wzorem do naśladowania może też być bohater ulubionej książki, dlatego w tej trudnej nauce warto sięgać po wsparcie literatury. Polecam:
Joanna Krzyżanek “Dobre maniery czyli savoir-vivre” - przygody sympatycznej rodzinki. Książka napisana jest z humorem, pozbawiona zadęcia, a jednak zawiera w sobie wiele wartościowych nauk dotyczących dobrych manier, także kwestii zachowania przy stole.
“Dobre maniery Kubusia Puchatka” - Proszę! Dziękuję! Przepraszam! Dobre maniery są ważne, tak samo ważne jak miód, a może nawet ważniejsze od tego miodu ciut, ciut?
reklama
Grzegorz Kasdepke “Bon czy ton savoir vivre dla dzieci” - przygody niesamowitych bliźniąt: Kuby i Buby. Opowiadania, przy których można się popłakać ze śmiechu. Choć niejeden pewnie się także zaczerwieni...
Joanna Górnisiewicz