Iga, Pola i Lea idą do pierwszej klasy. Ich mamy mówią o przygotowaniach

Iga, Pola i Lea idą do pierwszej klasy. Ich mamy mówią o przygotowaniach

Zapewnienie dziecku dobrego startu w szkole może mieć pozytywny wpływ na jego całą edukację. Więc jak to zrobić dobrze? Przeczytaj jak do rozpoczęcia roku szkolonego przygotowują się nasze znajome mamy.

A dodatkowo sprawdź, na jakie aspekty zwraca uwagę psycholog i psychoterapeutka. Na dole znajdziesz film,  wkótrym odnosimy się nie tylko do dobrego startu, ale również do tego, jak rozmawiać z dziećmi o powrocie do szkoły w czasie pandemii Covid-19.

Marika, mama sześcioletniej Lei, czteroletniej Mai 4 i trzyletniego Nico

reklama

Jak się przygotowujemy do szkoły? Oczywiście mamy za sobą wspólne kupowanie książek, zeszytów i przyborów – takich, które faktycznie chciała Lea. Przede wszystkim córka wie, gdzie jest szkoła. Widziała budynek - wie, że szkoła jest niedaleko dziadków, chodzimy tam na spacer. Zresztą sama ją wybrała. Daliśmy jej po prostu możliwość decydowania i było widać, że to było dla niej bardzo ważne, że mogła wyrazić swoje zdanie.  

Lea jest niesamowicie otwarta. Jestem bardzo mile zaskoczona, ponieważ cieszy się, nie może się doczekać szkoły. Jest ciekawa nowych koleżanek i kolegów. Zastanawia się, czy będzie miała wychowawczynię, czy wychowawcę. Jak będą wyglądały ławki, bo nie potrafi sobie tego do końca wyobrazić, jak jej o tym opowiadam.

Wybór plecaka to była droga przez mękę. Ponieważ Lea jest szczupła i drobna, większość plecaków sięga jej prawie do kolan. Na szczęście się udało. I z piórnikiem również, a także śniadaniówką, więc jest już gotowa. Na jej przyborach widnieją słodkie króliczki, jednorożce i tęcza.

Za kilka dni wracamy znad morza i potem do szkoły. I może właśnie nad morzem zrobimy takie pożegnanie z okresem przedszkolnym? Może wrzucimy do wody kamyczki, może muszelki. Coś wymyślę. Nie planujemy jakiegoś specjalnego celebrowania pierwszego dnia, bo jej rodzeństwo wtedy idzie do przedszkola, pewnie tego pierwszego dnia będzie się sporo działo.

Jeśli chodzi o moje obawy, to zastanawiam się, jak po takiej przerwie dzieci będą się socjalizować (Lea chodziła do zerówki szkolnej). Boję się ewentualnego, kolejnego zamknięcia, bo nie wiem, jak sobie poradzę z nauką w domu w przypadku małego dziecka, które zaczyna naukę pisania czytania.

Justyna, mama 7-letniej Igi

reklama

Iga do pierwszej klasy idzie do szkoły, gdzie uczęszczała do zerówki. Tak więc będzie jej na pewno łatwiej - będzie miała swoje koleżanki i kolegów. Klasa będzie duża, 27 osób.

Przygotowujemy się i rozmawiamy dużo o szkole i o tym, jak to będzie wyglądało. Tłumaczymy, że to jest coś innego niż przedszkole, że będą lekcje, że trzeba siedzieć w ławce, że jest przerwa, że pani decyduje o tym, czy dziecko może np. wyjść do toalety. Że będzie WF, na który trzeba będzie się samemu przebrać i samemu potem ubrać.

Dostaliśmy też wyprawkę szkolną, więc kupowaliśmy rzeczy według listy. Teraz wspólnie je oglądamy, więc Iga już wie, co do czego służy.

Iga chyba troszkę jest na razie niepewna. Z tego co mówi, to najbardziej jej żal tego, że w przedszkolu była głównie zabawa. I zastanawia się, jak to będzie wyglądało, zwłaszcza że jest raczej introwertyczką i nie lubi zmian. Dla odmiany my się zastanawiamy, czy będzie brała aktywnie udział w lekcjach i czy wytrzyma 45 minut w ławce. No i kolejną obawą jest pandemia.
 
Jako rodzice pierwszoklasistki chcielibyśmy, żeby jak najdłużej chodziła do szkoły stacjonarnej.  Żeby miała szansę poznać, jak wygląda organizacja i nauka. Nie wyobrażam sobie takiego malucha na lekcjach zdalnych, skupionego przy komputerze. Nie wspominając o tym, że ktoś z rodziców musiałby być wtedy na stałe w domu.

Katarzyna, mama Poli 6,5 roku i Adasia 4,5 roku

Tu, gdzie mieszkam, w niewielkiej miejscowości w Szwajcarii, rok szkolny zaczął się już kilka dni temu. Moja córeczka Pola poszła do pierwszej klasy. Natomiast, co jest istotne, w edukacji już od pierwszej grupy przedszkolnej kładzie się nacisk na samodzielność dzieci. Już 4-latki samodzielnie chodzą do przedszkola i z niego wracają, oczywiście najpierw są uczone, jak to robić bezpiecznie. Podoba mi się bardzo, że promowana jest samodzielność, indywidualność oraz wzmacnianie mocnych stron dziecka.

reklama

Zanim Pola poszła do szkoły opowiadałam jej o nowym etapie. Ponieważ przerabiam z nią również materiały z polskiej szkoły, więc tłumaczyłam jej, że będą się np. różniły literki. Czytałyśmy też książki, które pomagały jej zrozumieć, że to jest fajny, nowy etap. Jakaś przygoda, a nie tylko obowiązki. Też brak ocen pozwala łagodnie wejść w system szkolny. Pola do szkoły poszła ze swoimi kolegami i koleżankami z przedszkola, więc nie trafiła do kompletnie nieznanego środowiska.

Już w lipcu pojechałyśmy z Polą do sklepu, żeby sama wybrała sobie plecak (oczywiście z kotkami, bo ma nie fazę) i po strój na gimnastykę. Całą resztę: podręczniki czy materiały plastyczne zapewniła szkoła.

Teraz codziennie rano Pola wstaje bardzo podekscytowana. Jako uczennica czuje się bardzo dojrzale. Podoba jej się, że są wprowadzane pierwsze litery i cyfry. Nie może się doczekać, żeby wypożyczyć książkę z biblioteki, by zacząć ją czytać.

Tydzień przed rozpoczęciem roku spytaliśmy z mężem dzieci, czy chciałyby dostać coś z okazji rozpoczęcia kolejnego etapu edukacji (brat Poli rozpoczął przedszkole), czy wolą wspólnie z nami spędzić czas. Dzieci wybrały wspólny wyjazd do Włoch na pizzę (to od nas niedaleko). Spędziliśmy wspólnie fantastyczny dzień. Dla nich to było superfajne. Takie pożegnanie wakacji i rozpoczęcie nowego roku.

Wracając jeszcze do organizacji szkoły. Dzieci dostają pracę domową tylko dwa razy w tygodniu i nie może ona zająć więcej niż 10 minut dziennie. Popołudnia mają wolne i w tym czasie powinny się bawić (zwłaszcza w pierwszych dwóch latach) i integrować z rówieśnikami. Na to kładzie duży nacisk. Zresztą mnóstwo zajęć obywa się na świeżym powietrzu.

Kontakt ze szkołą mamy za pomocą aplikacji. Gdy nauczyciele czegoś potrzebują, po prostu piszą do rodziców, którzy nie mają wstępu do szkoły. Można poprosić o spotkanie indywidualne, ale raczej się tego nie praktykuje. Ze dwa razy w roku szkoła robi spotkanie integracyjne dla rodziców. Ostatnio np. my, mamy, szyłyśmy torby.  

Lekcje religii w szkole są na życzenie, za to obowiązkowe są zajęcia na basenie oraz z udzielania pierwszej pomocy. W szkole nie ma obiadów, dzieci wracają na nie do domu, natomiast bardzo zwraca się uwagę na to, żeby rzeczy, które przynoszą w lunchboxie były zdrowe. Bez cukru. Kiedyś zrobiłam mojej córce żelki z soku z owoców i zwrócono mi uwagę, że na drugie śniadanie mają być warzywa, owoce i zdrowe przekąski.

Ogromnie mi się podoba tutejszy system, gdzie nie ma tak dużej presji (także na oceny), że wspiera się mocne strony dzieci. Bardzo łatwo było mi wdrożyć się w tutejszy system edukacji, bo współgra z moim podejściem i wartościami.

A dodatkowo, jak już przestaniesz myśleć, dlaczego to moje dziecko nie chodzi do szkoly w Szwajcarii, podpowiadamy:

  • Jak sprawić, żeby początek roku był łagodny i wspierający zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców?
  • Opowiadamy, jak pomóc dzieciom łagodniej wejść w nowe środowisko?
  • Jak dawać wsparcie i zrozumienie, ale również, jak zadbać o własne emocje i potrzeby?
  • Jak możesz pomóc  dziecku się przygotować do szkoły?
  • Jak rozmawiać o tym, jakich zmian może się spodziewać?
  • Dlaczego ważna jest rutyna?
  • Jak zmniejszać lęk przed Covidem-19?
  • Jak sprawić, żeby początek roku kojarzył się z czymś pozytywnym?

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: