Pomóż pierwszoklasiście przy odrabianiu lekcji
Moje dziecko właśnie rozpoczęło naukę w pierwszej klasie. Przejście synka z przedszkola do szkoły okazało się przewrotem kopernikański w naszym życiu, no żeby być zupełnie szczerym przede wszystkim w moim. Michaś radzi sobie dobrze, a ja powoli uczę się „poruszać” w tej nowej sytuacji. Konkretną zmianą okazało się odrabianie zadań domowych.
W przedszkolu była to sporadyczna historia, bardziej zabawa niż poważne zajęcie. W szkole jest to standard. Codziennie jest jakaś praca do zrobienia i jest jej niemało. I kłopot wcale nie leży po stronie mojego dziecka – nie jest ono co prawda zachwycone tym, że część popołudnia zajmuje mu odrabianie zadania, ale też nie jest tak, że mu się to nie podoba. Jest to dla niego nowość, więc i ciekawość. To ja zastanawiam się jak mu pomóc w tej sytuacji, by udało mu się wyrobić nawyk codziennej pracy po lekcjach.
Jest to ważne, bo od tego jak podejdziemy do hasła: „zadanie” na pierwszej klasie będzie zależało, czy za rok albo dwa będzie to dla dziecka coś normalnego czy też będzie to największy wróg na świecie.
Temat – jak radzić sobie z zadaniami domowymi to nie tylko moje przemyślenia, ale również efekt rozmów z mamami innych pierwszaków. Oto kilka przykładów z tym związanych:
Jedna z mam w pierwszym odruchu stwierdziła: „niech dziecko robi zadania w świetlicy”. Ma przecież wtedy dużo czasu, a poza tym dzięki temu będzie miał w domu wolne popołudnie. Pomysł nie sprawdził się. Czasami po prostu chłopiec zapominał o pracy. Z kolei, jak odrobił zadanie to mama komentowała, że było to tak „na odczepnego” i w domu prosiła go o poprawki. Stąd wniosek: dziecko w pierwszej klasie powinno pracować pod okiem innej osoby – to mobilizuje do dokładnego wykonania prac. W starszych klasach odrabianie zadań w świetlicy to dobry pomysł – ale na pewno nie na samym początku nauki.
reklama
Druga historia – jedna z mam ćwiczyła z dzieckiem czytanie (codziennie, bardzo konsekwentnie). Pewnego razu chłopiec powiedział, że wychowawczyni „odpytała go” z tej umiejętności. Mama od razu zapytała: no i jak Ci poszło? Na co rezolutny dzieciak odpowiedział: „według mnie nieźle, ale Ty pewnie nie byłabyś do końca zadowolona”. Wtedy mama uświadomiła sobie, że ćwicząc z synkiem czytanie – zawsze poprawia błędy, ale nie chwali za dobrze przeczytany fragment. Pamiętajmy, by pozytywnie wzmacniać dziecko gdy odrabia pracę. Doceniajmy jego wysiłek i zaangażowanie, nawet jeśli efekty mogłyby być (według nas) lepsze.
Ja też wiele się uczę. Przyznam szczerze, że mnie brakuje cierpliwości. Moje dziecko odrabiając zadanie zaczyna coś, potem przerywa, by mi opowiedzieć jakąś historię i tak to trwa… W efekcie trwa dwa razy dłużej niż (według mojego szacunku) mogłoby. Pomogła mi rozmowa z koleżankami, które mają starsze dzieci, że to normalne oraz, że mija. Warto zachować równowagę: z jednej strony nie dać się wciągać w rozmowy, ale też bez przesady, by dziecko nie traktowało zadania, jako kary. Pomaga pozytywna motywacja, np. jak szybko skończysz to pójdziemy na spacer.
Na koniec przydatna zasada: ufaj, ale sprawdzaj. Co prawda szkoła rozpoczęła się niedawno, ale my przeżyliśmy już nie odrobienie zadania. Znacie to? Pytam dziecko: co masz dziś zadane? Krótka odpowiedź: nic. A następnego dnia okazało się, że było inaczej. Być może malec zapomniał, być może chciał ukryć (bo było dużo), być może..
Moja koleżanka (mama trzecioklasisty) wypracowała sobie taki pomysł: zawsze przegląda osobiście podręczniki dziecka. Gdy jej synek pewnego razu zapytał z wyrzutem w głosie: „to co nie wierzysz mi?”, na co ona spokojnie (i zgodnie z prawdą) odpowiedziała: „wierzę Ci, ale każdemu może się zdarzyć zapomnieć lub coś przeoczyć, dlatego patrzę”.
reklama
Mam nadzieję, że tych kilka rad i spostrzeżeń pomoże mamom pierwszoklasistów zaprzyjaźnić się ze szkołą, a szczególnie z hasłem „zadanie domowe”.
Dorota Uliasz