Nauka czytania bez stresowania

Nauka czytania bez stresowania

Jak nauczyć dziecko czytać, by proces ten nie kojarzył się ze stresem i nerwowymi godzinami spędzonymi nad książką?

Na to pytanie próbują znaleźć odpowiedź rodzice, nauczyciele i naukowcy. Niby prosta rzecz (tak nam się wydaje z perspektywy czasu), a tak często przerasta możliwości naszych dzieci. Jak więc to zrobić, od kiedy i w jaki sposób zacząć? Jest wiele różnych teorii i każda ma swoich zwolenników. Ja przedstawię Wam tę do której jestem przekonana i którą sprawdziłam w praktyce.

 

Przez wiele lat pracowałam w przedszkolu, wprowadzając sześciolatki w świat liter i cyfr. Zgodnie z obowiązującym programem nauczania cała nauka czytania opiera się na metodzie analityczno-syntetycznej, czyli takiej gdzie dzieci poznają literę na bazie wyrazu podstawowego np.: m jak mama, a jak aparat, k jak kot.

Gros dzieci radzi sobie z tym świetnie i nie ma problemów, są jednak takie dzieci, które po poznaniu liter próbują czytać odwołując się do wyrazu podstawowego i wygląda to w ten sposób: wyraz mak czytają mama, aparat, kot. Dziecko kojarzy literę z wyrazem podstawowym, zgodnie z tym czego go uczono.

Następny bardzo często występujący problem, polega na tym, że dziecko zna litery (potrafi je nazwać), ale nie potrafi złożyć ja w wyraz. Czyta w ten sposób: t - a - t - a ; ale nie wie co przeczytało. Najczęściej stwierdza się u tych dzieci zaburzony proces syntezy i analizy i szufladkuje jako dyslektyków. Myślę, że taka opinia bywa krzywdzące dla wielu dzieci i nie zawsze jest uzasadniona.

Takie doświadczenia sprowokowały mnie do poszukiwania innej metody, takiej która pozwoliłaby wszystkim dzieciom (nie tylko tym najbystrzejszym) odnieść sukces w nauce czytania. Szukałam i znalazłam!!! Jest to metoda zaproponowana przez prof. Rocławskiego i nazywa się glottodydaktyką. Może nazwa brzmi nieco zawile, ale postaram się Was ją przybliżyć na bazie moich doświadczeń.

Glottodydaktyka - Świat liter i głosek

Wprowadzenie w świat liter i głosek rozpoczęłam w grupie dzieci trzyletnich. Wielu osobom wydaje się to za wcześnie, ale potencjał intelektualny dzieci ciągle mnie zadziwia pokonywaniem granic, które my dorośli wyznaczamy. Dzieci żyją w świecie głosek, dorośli w świecie liter, niby oba światy sobie bliskie, a jednak całkiem odmienne.

Rozpoczęliśmy naszą przygodę z nauką czytania od wprowadzenia klocków LOGO. Są to plastikowa klocki, które zawierają cztery warianty każdej litery: wielką pisaną i drukowaną oraz małą pisaną i drukowaną. Niezwykłość tych klocków polega na tym, że litery pisane - są w liniaturze, a każdy klocek ma na dole zieloną podstawkę, dzięki której dziecko uczy się jak prawidłowo go postawić, aby litera nie była "do góry nogami", co znacznie ułatwia wzrokowe przyswajanie kształtu litery.

Na początku dzieci uczą się przez budowanie z klocków wież, garaży, zamków. Zawsze jednak trzeba pamiętać, aby zielona "trawka" (tak mówią dzieci na ten pasek) była na dole, po to by utrwalić wzrokowo prawidłowy kształt litery. W trakcie tych zabaw dzieci wielokrotnie zadają pytanie: jaka to litera? Trzeba zaspokoić ich naturalną ciekawość i wiązać litery z głoskami w sposób prawidłowy. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego jak jest to ważne.

Prawidłowe wybrzmiewanie głosek jest podstawą procesu syntezy i analizy!!! Nazywając litery podajemy dziecku prawidłowe brzmienie głoski - chodzi o taki sposób realizacji, aby spółgłoskom nie dodawać y. Tak więc, nie wymawiamy ty, dy, ky - tylko krótko t, d, k; aby dziecko nie głoskowało potem: ty - a - ty - a, my - a my - a ; Nie dziwmy się też dzieciom, że nie potrafią złożyć wyrazu (dokonać syntezy) jeśli usłyszą: ly - a - ly - a. Bo to co słyszą to lyalya a taki wyraz w ich słowniku nie występuje. Na tym etapie pracy nie wymagamy od dziecka, aby pamiętało jak się nazywa każda litera - to byłoby nie realne. 

Uczymy dzieci wyszukiwania takich samych liter i wychwytywania różnic między literami (cech dystynktywnych). Oczywiście wszystko odbywa się w zabawie np. przyjechał pociąg i krasnoludki pakują do wagonów takie same litery; na wagonikach przyczepiamy karteczki z literami i prosimy dzieci aby pomogły w wyszukiwaniu prawidłowych liter.

Wielokrotnie nazywamy każdą z nich zwracając uwagę, że czasem litery różnią się tylko malutkim znaczkiem np. e i ę a nazywają się inaczej. Prosimy dzieci aby powiedziały jak ta litera "ma na imię". W ten sposób w trakcie zabawy dzieci wiążą kształt litery z głoską. W tej metodzie dzieci poznają litery na tle całego alfabetu, a zwrócenie uwagi na różnice w kształcie liter powoduje, że dużo rzadziej są one mylone.

Również w 3-latkach uczymy dzieci rozróżniania lewej strony od prawej strony swojego ciała oraz pokazywania lewej i prawej ręki. Za trudne? Nie w sytuacji kiedy damy dziecku serce jako punkt odniesienia. Ucząc dzieci części ciała pokazałam im gdzie mają serce, słuchaliśmy przez stetoskop bicia serca i przyczepialiśmy w tym miejscu serduszko wycięte z papieru, określając, że serce jest z lewej strony ciała.

Po tej samej stronie gdzie serce jest również lewe ucho, lewe oko, lewa ręka i lewa noga. Dopiero gdy maluchy dobrze umiały wskazywać lewą stronę ciała, wprowadziliśmy prawą. Klocki LOGO i inne ciekawe pomoce można nabyć w księgarni internetowej pod adresem: http://www.glottispol.pl/

reklama

Proces syntezy i analizy

Proces syntezy i analizy sprawia dzieciom wiele kłopotów. Kiedy od analizy sylabowej (ma - ma) chcemy przejść do analizy głoskowej (m.- a - m.- a) dziecko napotyka trudności, z którymi nie może sobie poradzić. Zacznijmy więc od tego co dla dziecka łatwiejsze: od procesu syntezy (składania wyrazów).

  1. Punktem wyjścia jest tu synteza sylabowa, którą dziecko "ma w sobie". Wprowadzamy dzieci w ten trudny proces przy pomocy pacynki o imieniu Sylabinka (dla chłopców może to być Ufoludek). Sylabinka przyleciała do nas z innej planety lub bajki, w której ludzie i zwierzęta porozumiewają się w dziwnym języku: mówią sylabami. Aby nauczyć się tego języka Sylabinka mówi powoli różne wyrazy (oczywiście dzieląc je na sylaby) a dziecko ma pokazać je na obrazku. Kiedy umie już tego dokonać utrudniamy zadanie, prosimy je, aby powiedziało swoje imię w taki sposób, by Sylabinka je zrozumiała. Może też nazywać przedmioty na obrazkach, jednak początkowo wyrazy te powinny być tylko 2 i 3 sylabowe (do - mek, ze - ga - rek) Dzieci radzą sobie z tym rewelacyjnie szybko i po paru ćwiczeniach mówią już do siebie pełnymi zdaniami w ten sposób.
  2. Kiedy synteza sylabowa jest już opanowana przechodzimy do syntezy morfemowej, czyli takiego podziału wyrazów gdzie morfem (rdzeń wyrazu) odłączmy od jego przyrostka (np.: dom - ek; zegar- ek) czyli w naszych zabawach prosimy dziecko, aby wskazało obrazek przedstawiający dany wyraz albo zadajemy zagadki: posłuchaj i odgadnij co powiedziałam: kot - ek. To my dokonujemy podziału wyrazu, a dziecko ma tylko go złożyć.
  3. Następny etap polega na podziale wyrazów między spółgłoską a samogłoską (jest to synteza logotomowa). Dzielimy dziecku wyraz w ten sposób (najlepiej nadają się do tego dłuższe wyrazy) np. pom - id - or - ek, i prosimy je aby odgadło jaki to wyraz. Ale uwaga ! Nie wolno wymagać od dziecka aby samo tak dzieliło wyrazy. Chodzi o to, by dziecko oderwało się od schematów myślowych i wsłuchując się w słowa dokonało ich syntezy (złożenia).
  4. Czwarty etap naszej pracy będzie polegał na odłączeniu ostatniej głoski od wyrazu (synteza logotomowo-fonemowa). Dzielimy wyrazy w ten sposób: samolo- t, pomido - r, state-k. Podajemy dziecku wyrazy do syntezy i prosimy, aby powiedziało jaki to wyraz i wskazało odpowiedni obrazek. Następnie na zasadzie odwrotności przechodzimy do odłączenia pierwszej głoski od reszty wyrazu: k-oteczek, sz-ałas, w-orek (synteza fonemowo-logotomowa). Zadanie dziecka polega na połączeniu wyrazu w całość i podaniu jego pełnego brzmienia.
  5. Dopiero jeśli dziecko opanowało kolejne etapy, możemy przejść do syntezy fonemowej. Rozpoczynamy od krótkich wyrazów: o-s-a,  m-a-k, u-l,  n-o-s pamiętając o poprawnym wybrzmiewaniu głosek (bez dodawania y). My głoskujemy a zadanie dziecka polega na poprawnym złożeniu wyrazu. Stosując zasadę stopniowania trudności powoli przechodzimy do wyrazów 4 i 5 głoskowych. Gdy nasza pociecha radzi sobie już dobrze ze składaniem wyrazów przez nas podawanych wprowadzamy utrudnienia, które będą miały na celu skupić uwagę dziecka przez nieco dłuższy czas na danym wyrazie. Polegają one na klaśnięciu po każdej podanej głosce: s klaśnięcie o klaśnięcie w klaśnięcie a klaśnięcie (sowa). Trzeba dać trochę czasu dziecku na oswojenie się z tą formą ćwiczeń, potem przedszkolaki same prześcigają się w wymyślaniu utrudnień zwiększaniu ich ilości; są to podskoki, tupanie, oblizywanie się, stukanie w stół, trzykrotne klaskanie po każdej głosce. Im więcej wykonamy takich ćwiczeń tym łatwiej dziecko będzie dokonywało analizy fonemowej (czyli samo rozłoży wyrazy na głoski), która dopiero po opanowaniu wcześniejszych etapów (kolejnych elementów procesu syntezy) nie będzie stanowiła dla dziecka zadaniem ponad jego możliwości.

Spójrzmy na to z punktu widzenia dziecka. W szkole wymaga się od niego przejścia z etapu pierwszego (syntezy sylabowej) bezpośrednio do etapu piątego: syntezy i analizy fonemowej. Nic więc dziwnego, że sześciolatek napotyka tyle trudności, które przerastają ich możliwości.

Czytanie metodą "ślizgania się"

Czytanie tą metodą można rozpocząć gdy:

  • dziecko bardzo dobrze rozpoznaje litery
  • błyskawiczne łączy literę z głoską
  • dobrze opanowało syntezę i analizę fonemową z utrudnieniami.

Dobre przygotowanie dziecka do pierwszego czytania jest niezmiernie ważne, gdyż może zaważyć na dalszych losach czytania i stosunku dziecka do tej czynności. Jeżeli przeczytanie pierwszego samodzielnego tekstu odbędzie się z sukcesem (dziecko zrozumie go, a jego wysiłek zostanie doceniony) ogromnie podnosi to motywację do podejmowania następnych wysiłków. Tak więc chwalmy nasze dzieci, za każdy choćby najmniejszy sukces!!!

Metoda "ślizgania się" z litery na literę polega na wydłużaniu tych głosek, które można wydłużać, gdyż nie zmieniają one swojego brzmienia w trakcie wydłużania. Są to samogłoski: a, o, u, e, i, y oraz spółgłoski: r, m, n, f, w, s, z, ś, ź, sz, ż, ch.

Nigdy nie wolno wydłużać pozostałych głosek, gdyż są one nie trwałe. "Ślizganie się" przez wydłużanie głosek trwałych ma dać dziecku czas na rozpoznanie następnych liter, służy ono rozpoznawaniu liter mniej znanych. W miarę postępów w procesie czytania ten czas będziemy stopniowo zmniejszać. Tyle teorii, w praktyce wygląda to tak, że najpierw uczymy dzieci długiego wymawiania głosek trwałych (można robić zawody) a potem odczytujemy w ten sposób sylab, stopniowo przechodząc do 3 głoskowych wyrazów (osa, nos, mur, rak).

Świetnie nadają się do tego klocki LOGO których pisałam wcześniej. Dziecko trzyma w ręku klocek z literą a i przesuwa go powoli w czasie wymawiania głoski, gdy kończy ją wymawiać zatrzymuje klocek. W ten sposób ćwiczymy wszystkie głoski trwałe. W drugim etapie potrzebne nam będą 2 klocki jednocześnie np.: m. a. Najpierw dziecko pierwszy klocek (m.) przesuwa do drugiego (i w tym czasie wymawia głoskę /m/ bez dodawania /y/), a potem płynnie przechodzi do wymawiania głoski /a/. Musimy zadbać o to, by między głoskami nie pojawiła się nawet minimalna pauza.

Taka jest idea metody "ślizgania".Wspaniałą pomocą do opanowania jak się zresztą okazuje wcale nie takiej trudnej sztuki są plansze do początkowej nauki czytania, które również można zamówić na stronach Glottospolu.

Drogi Rodzicu!

Jeśli dobrnąłeś do końca (a mam nadzieję, że tak) jesteś pewnie lekko przerażony ogromem zaproponowanego materiału i pewnie wydaje Ci się to bardzo trudne. Tak wcale nie jest. Trzeba pamiętać, że w najgorszym wypadku (w przypadku sześciolatków) jest to materiał pracy na cały rok szkolny. Dużo lepiej dla naszych dzieci będzie jeśli będą to zadania zaplanowane na cały pobyt w przedszkolu.

Przygotowanie do nauki czytania trzeba rozpocząć już w trzylatkach i małymi kroczkami pokonywać kolejne etapy cały czas ćwicząc czytanie.

Dziecko powinno odczuwać radość i satysfakcję ze swojej pracy, a będzie to możliwe gdy zadania przed nim stawiane będą na miarę jego możliwości. Maluch nie nudzi się na zajęciach, gdy widzi swój sukces. Tylko wtedy nauka stanie się przyjemnością i będzie doświadczeniem radości, gdy przedszkolak będzie widział swoje osiągnięcia i będzie za nie chwalony.

To samo zadanie powtórzone 5 razy zniechęci każdego, ale jeśli zastosujemy do niego różne scenariusze np. przedstawimy jako zagadkę, zadanie od krasnoludków czy poprosimy o pomoc księżniczce, która nie umie przegłoskować jakiegoś wyrazu, a od tego zależą losy jej królestwa - dzieci wykażą pełną mobilizację. Życzę dużo pomysłowości, cierpliwości i czasu dla swoich dzieci, aby to co kojarzy się nam z dużym wysiłkiem stało się wspólną zabawą.

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: