Dlaczego w ciąży zaszczepiły się przeciw Covid-19? Poznaj historię trzech przyszłych mam
Trzy przyszłe mamy i trzy historie dziewczyn, które w ciąży zdecydowały się zaszczepić. Jak dokonały wyboru, co je przekonało i czy nadal są pewne swoich decyzji?
- Tak naprawdę początkowo nie byłam do końca przekonana.”
- W pewnym momencie zaczęłam myśleć, że może mam niesamowitą odporność i nigdy nie zachoruję. No, ale niestety się zdarzyło inaczej.
- Otrzymałam pierwszą dawkę Astra Zeneca, a potem okazało się, że byłam wtedy w trzecim dniu ciąży, o której nie wiedziałam. I pojawiło się pytanie: to, co z tą drugą dawką?
Szczepienie ciężarnych przeciwko Covid -19
Szczepienie ciężarnych od początku wzbudzało mnóstwo emocji. Niektóre kraje dawały zielone światło, inne wstrzymywały się z decyzją. Tymczasem Covid -19 rozpanoszył się na świecie i jak na razie nie zamierza odpuszczać.
Początkowe informacje dotyczące kobiet w ciąży brzmiały optymistycznie. Wyglądało, że mają niższe ryzyko zachorowania, że lżej przechodzą chorobę, itd. Jednak wraz z kolejnymi mutacjami wirusa pojawiły się informacje, że szczepienia dla ciężarnych są zalecane, bo chronią nie tylko mamę, ale również dziecko.
Ogólnoświatowe badanie obejmujące 2100 kobiet, które w ciąży zaraziły się COVID-19 pokazało, że były one 20 razy bardziej narażone na śmierć niż te, które nie zaraziły się wirusem. Jednocześnie zaobserwowano, że noworodki były również bardziej narażone na przedwczesny poród, stan przedrzucawkowy i przyjęcie na intensywną terapię i/lub intubację. Dotyczyło to 11,5% dzieci. Badanie przeprowadzono w 18 krajach o niskich, średnich i wysokich dochodach.*
Kilka dni temu ukazały się bardzo niepokojące wyniki badania, które wskazują, że Covid-19 w ciąży potrafi niszczyć łożysko i tym samym doprowadzać do przedwczesnego porodu. Ginekolog-perinatolog Sam Schoenmakers na stronie internetowej Erasmus MC, powiedział:
To, co jest niebezpieczne, to fakt, że kobiety nie czują, kiedy łożysko jest zakażone. Widzieliśmy matkę, która właściwie bezobjawowo przechodziła Covid-19, a mimo tego miała poważnie uszkodzone łożysko. I (niestety) nie wiem z góry, które kobiety są zagrożone. Dlatego tak istotne są szczepienia.
Wróćmy jednak do bohaterek tego artykułu.
Magda - Zamknęli mnie na 12 godzin w zimnej, pustej izolatce.
Na imię Magda, mam 31 lat jestem 26 tygodniu ciąży. Przez cały czas bardzo się chroniłam, żeby się nie zarazić i chociaż sporo osób wokół mnie chorowało, ja byłam zdrowa. W pewnym momencie zaczęłam myśleć, że może mam jakąś swoją odporność i/lub niesamowita siła mnie chroni. No ale niestety się zdarzyło inaczej.
Zaczęło się od mdłości i złego samopoczucia, a ponieważ byłam w 6 tygodniu ciąży to myślałam, że to jest z tym związane. Jednak kiedy pojawiła się gorączka (a mój mąż tedy sam chorował na Covid-19), lekarz kazał mi jechać na SOR, bo zaczęłam się odwadniać. Dodatkowo kilka miesięcy wcześniej straciłam pierwszą ciążę, więc nalegał, żeby sprawdzić, czy wszystko jest dobrze. Pojechałam.
Zamknęli mnie na 12 godzin bez wody i bez kroplówek. Kazali siedzieć na krześle. Z gorączką nie dawałam rady, potwornie marzłam. Dzięki uporowi męża i mojej mamie przyniesiono mi kołdrę, położyłam się na leżance.
W końcu, po kilkunastu godzinach, przyszedł ginekolog, żeby zrobić badanie i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, czy dalej bije serduszko. Następnie podali mi kroplówki i z odległości 2 metrów zmierzyli temperaturę. Stwierdzili, że nie mam gorączki i o 2 w nocy kazali wracać do domu.
W domu termometr pokazał, że mam ponad 38 stopni temperatury. Przez kolejne 6 dni gorączka rosła i nie spadała. Nie jadłam, nie miałam siły, głównie spałam.
Mąż zadzwonił na pogotowie, bo miałam problemy z oddychaniem, a mam astmę. Dyspozytor stwierdził, że saturacja na poziomie 80% to dobry wynik i nie ma po co jechać do szpitala. Jednak mój stan się pogarszał. Przyjechało pogotowie z tlenem. Zabrali mnie do szpitala. Płakałam w karetce, bo wieźli mnie w to samo miejsce, gdzie byłam ostatnio. Pomyślałam, że się wykończę.
Szczęście w nieszczęściu 3 godziny staliśmy w karetce przed szpitalem, bo lekarze z interny i ginekologii nie mogli się porozumieć, kto mnie przyjmie. Ostatecznie, po trzech godzinach, nie wziął mnie nikt. W końcu o czwartej nad ranem wylądowałam w Uniwersyteckim Szpitalu w Krakowie. Pierwsze pytanie, jakie mi zadano, brzmiało: Dlaczego tak późno się pani zgłosiła.
Mój stan się pogarszał, dodatkowo byłam przerażona, że mogę stracić dziecko. Saturacja cały czas spadała i wirus uszkadzał coraz większą powierzchnię płuc. Nie działały żadne leki. Po kolejnych badaniach lekarz stwierdził, że w takim tempie grozi mi podłączenie do respiratora. Podano mi Remdesivir i w końcu nastąpił przełom. Lek zahamował rozwój wirusa i organizm zaczął walczyć. Chorowałam od 6 do 9 tygodnia ciąży. Musiałam przejść rehabilitację oddechową.
Po wyjściu ze szpitala mój stan całkowicie mnie zaskoczył. Przed ciążą intensywnie ćwiczyłam, a tu się okazało, że przejście 100 metrów było dla mnie zbyt dużym wysiłkiem. Miałam problemy z oddychaniem, pojawiały się zawroty głowy. Dlatego strasznie się boję drugi raz zachorować, zwłaszcza że przechodziłam to najciężej z całej rodziny.
Teraz, po 4 miesiącach nadal czuję, że mam mniej siły. Nadal robię trening oddechowy. To, co ważne, dzisiaj właśnie dostałam drugą dawkę szczepienia. Żałuję, że mojego rocznika nie szczepiono w czasie, kiedy zachorowałam. Miałbym mniej stresu.
Cieszę się też, że lekarze wyrazili na nie zgodę. Kazali mi odczekać kilka miesięcy po chorobie. I chociaż miałam chwilę zawahania się, bo podczas infekcji przyjęłam tyle różnych leków, a to miała być to kolejna substancja, którą przyjmuję. Ostatecznie przeważyły korzyści.
Wiem, że szczepionka nie przechodzi przez łożysko, natomiast moja córeczka dostanie przeciwciała. Tak twierdzą wszyscy specjaliści, których spotkałam, więc ja ufam lekarzom i nauce.
reklama
Alicja - Tak naprawdę na początku nie byłam do końca przekonana
To nie oznacza, że byłam przeciwniczką szczepienia, ale nie byłam na to jeszcze gotowa mentalnie. Dużo czytałam na temat szczepień i rozmawiałam z trzema koleżankami z pracy, które też są w ciąży. Wymieniałyśmy się informacjami, dzieliłyśmy obawami, ale takim bodźcem, który sprawił, że podjęłam decyzję, był artykuł w gazecie.
Po przeczytaniu go nie mogłam spać w nocy i rano zadzwoniłam do męża, który zresztą już był zaszczepiony, że idziemy mnie zapisać na szczepienie – opowiada 26-letnia Alicja z Gdańska. Aktualnie jest w 6 miesiącu ciąży.
Artykuł opisywał historię młodej kobiet, która zachorowała w 6 miesiącu ciąży. Nie udało się jej uratować. Jej mąż został wdowcem z dwuletnim synkiem i wcześniakiem. Jego żona jeszcze kilka dni wcześniej czuła się zupełnie zdrowa, ale zaczęła jej spadać saturacja i zmarła w szpitalu. Postanowiłam dłużej nie zwlekać.
Pomyślałam, że ponieważ chcę rodzić wspólnie z mężem, to szczepienie nam to umożliwi. Zwłaszcza że znam historie dziewczyn, których niezaszczepieni partnerzy po prostu nie zostali wpuszczeni do szpitala. Chciałam tego uniknąć.
Jednak kiedy pojechaliśmy na szczepienie, poczułam niepokój. Przyznam, że mieliśmy problem, żeby zajść w ciążę i pojawiła się obawa o dziecko, o powikłania i o to, czy mu się nic nie stanie.
Kiedy panie pielęgniarki zobaczyły, że jestem w ciąży, dodatkowo mnie uspokajały i wspierały mówiąc, że generalnie to jest dobra decyzja. Po pierwszym szczepieniu jedynie bolała mnie ręka.
Z ciekawostek. Kiedy przyszłam na drugą dawkę i zobaczył mnie lekarz, spytał, czy po poprzedniej miałam drgawki i czy zdaję sobie sprawę, na jakie ryzyko narażam dziecko. Tymczasem mój ginekolog mnie nie namawiał, ale mówił, że to dobra decyzja. Swoją drogą zastanawiam się, co ten lekarz robił w punkcie szczepień? I ile kobiet w ciąży przeraził i zniechęcił?
Nie mówiłam o tym wcześniej, ale rodzinnie przechorowaliśmy Covid -19 przed świętami Bożego narodzenia. Kilka osób zmarło, mama wylądowała w szpitalu. I chociaż cała rodzina jest teraz zaszczepiona, to moja decyzja o szczepieniu przeraziła moją mamę. Wytłumaczyłam jej, że już jest po i wszystko jest dobrze.
Z mężem mieliśmy rozpisane wszystkie za i przeciw. Dlaczego i czego tak naprawdę się boimy? Co przemawia na jaką korzyść? I to uporządkowało nasze myśli.
Po prostu wydaje mi się, że trzeba mieć własny rozum. Kiedy zastanawiałam się, co mi może grozić, sporo czytałam i starałam się jak najwięcej dowiedzieć z rzetelnych źródeł. Przecież chcemy, żeby nasze dzieci były zdrowe. Na tym najbardziej nam zależy.
reklama
Milena – I wtedy pojawiło się pytanie: to, co z tą drugą dawką?
Jak tylko pojawił się temat szczepień, to wiedziałam, że chcę się zaszczepić. Jednak idąc się zaszczepić, nie miałam bladego pojęcia, że jestem w ciąży. Myśleliśmy o dziecku, ale nie sądziliśmy, że uda się od razu. I tak oto, prawdopodobnie w 3 dniu ciąży przyjęłam pierwszą dawkę AZ - opowiada trzecia bohaterka, 32-letnia Milena, która obecnie jest w 19 t.c.
To było w maju, a w maju pisano, że ciężarne ewentualnie można szczepić Moderną. WHO niespecjalnie jeszcze wypowiadało się w kontekście kobiet w ciąży. Tak więc oczywiście byłam zestresowana całą sytuacją, tym że lekarze mieli mnóstwo sprzecznych informacji.
Lekarz na infolinii powiedział, że mam się wypisać z AZ, a zapisać na szczepienie Moderną. Byłam bardzo dociekliwa, ale im dłużej pytałam, tym bardziej lekarz nie znajdował odpowiedzi. Szukałam ich na zagranicznych portalach, bo tam przynajmniej były jakieś informacje.
Konsultowałam się z lekarzem zakaźnikiem i z innym ginekologa. Na szczęście profesor Wielgoś powiedział, że można się spokojnie szczepić Astra Zenecą. Tak więc kolejną dawkę przyjęłam w czasie zgodnym z rekomendacją.
Oczywiście miałam pogłębiony wywiad i słysząc, że niektóre punkty nie chcą szczepić ciężarnych, zaopatrzyłam się w zaświadczenie od lekarza.
Najbardziej bałam się dezinformacji i tego, że mogłoby się okazać, że AZ jest kompletnie niewskazana w ciąży. I co w takiej sytuacji?
Poza tym jestem racjonalistką. Rozmawiałam z lekarzami, którym ufam. Nie czytałam teorii spiskowych. Dla mnie to naturalne, że jeśli zmagamy się z pandemią i pojawia się rozwiązanie, to nikt nie ma na celu wszczepienia jakichś chipów albo osłabienia społeczeństwa. Po prostu wszyscy chcemy się jak najszybciej z tym uporać. Czuję się bezpieczniej. Za chwilę jeszcze chcę zbadać sobie przeciwciała, żeby czuć się naprawdę pewnie.
Ostatnio niezaszczepiony kolega zapraszał mnie na wesele. Miało być 150 osób. Spytałam, ile z nich jest zaszczepionych. Usłyszałam, że to jest jego prywatna sprawa. Bardzo mnie dziwią takie głosy, że ktoś mówi, że to jego prywatna sprawa. Nie poszliśmy.
Czasami słyszę też uwagi, typu: ok, zaszczepiałaś się, może w ciąży będzie super, ale zobaczymy, co się stanie po porodzie. Dlatego chętnie jeszcze podzielę się moim doświadczenie. Teraz z maluchem jest wszystko w porządku i mam nadzieję, że będzie do końca. Tak więc ja nie mam żadnych obaw w związku ze szczepieniami.
Droga przyszła mamo, dlaczego warto się zaszczepić?
Droga przyszła mamo, dlaczego warto się zaszczepić? Nigdy nie wiesz, jak przejdziesz zakażenie koronawirusem. COVID-19 w okresie ciąży to zwiększone ryzyko:
- pobytu na OIOM-e,
- konieczności podłączenia do urządzeń wspomagających oddychanie lub respiratora
- wystąpienia stanu przedrzucawkowego,
- pojawienia się cukrzycy ciążowej,
- zgonu,
- przedwczesnego porodu,
- urodzenia zakażonego dziecka,
- śmierci dziecka podczas porodu,
- pobytu maleństwa na oddziale noworodkowym.
Niedawno opublikowano badania przeprowadzone wśród 17005 kobiet w ciąży i karmiących piersią, które przyjęły przynajmniej jedną dawkę szczepionki. Objawy uboczne, które najczęściej zgłaszały to:
- 91,4% ból w miejscu wstrzyknięcia,
- 31,3% zmęczenie.
Po drugiej dawce (badania wśród 10399 osób)
- 69,2% skarżyło się na zmęczenie,
- 0,6% miało gorączkę maksymalnie do 38,2°C.
Na koniec przeczytaj fragment rozmowy, którą przeprowadziłam z prof. CMKP dr hab. n.med. Marzeną Dębską w czerwcu 2021 roku.
Jedyną szansą na powrót do normalności są powszechne szczepienia. Ciąża nie stanowi przeciwwskazania do szczepień. To są nie tylko moje rekomendacje, tylko zalecenia Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
Od momentu pojawienia się szczepionek wszyscy zaczęliśmy analizować dane na temat ich bezpieczeństwa i skuteczności. Najpierw danych nie było zbyt wiele, bo były nowością, aczkolwiek technologia nie była nowa. (…)
reklama
Ja też miałam pewne wątpliwości, ale powiem szczerze - obserwując to, jak przebiega ta choroba, jakie mogą być powikłania i patrząc na osoby szczepione, na to jak skuteczne są te szczepienia i jak niewiele jest działań niepożądanych, zmieniłam zdanie. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że ryzyko zakażenia dla każdego jest ogromne, a przebieg tej choroby nieprzewidywalny.
Kobiety ciężarne niestety należą do grupy ryzyka cięższego przebiegu tej choroby. (…). Przebieg zakażenia może być znacznie cięższy i u kobiet ciężarnych, między innymi istnieje większe ryzyko powikłań, np. zakrzepica czy niewydolność oddechowa, które mogą się ostatecznie przełożyć na stan zagrożenia dla dziecka,
Jeżeli chodzi o nasze, polskie zalecenia, brzmią one następująco: kobietom ciężarnym powinniśmy proponować szczepienia i powinny się one szczepić w okresie ciąży ze względu na to, że odporność zyskują one, ale też dziecko. Najbezpieczniejszym i najlepszym momentem do szczepienia jest drugi trymestr. Trzeci też jest ok, ale dobrze by było, żeby kobieta zdążyła w czasie ciąży przyjąć obie dawki i mieć pełną odporność w momencie, kiedy zgłasza się do szpitala, bo tam też może się zakazić.
Szczepienia w pierwszym trymestrze nie są rekomendowane ze względu na to, że może się zdarzyć jakaś reakcja po szczepionce, np. gorączka, która na początku ciąży potencjalnie może spowodować wady wrodzone. Natomiast dotychczas nie udowodniono, żeby sama szczepionka przychodziła do dziecka i mogła mu zrobić krzywdę.
Ponieważ największe populacje kobiet na świecie zostały do tej pory zaszczepione szczepionkami RNA i na razie nie stwierdzono jakichś zdarzeń niepożądanych jak i szczególnych powikłań niż w ogólnej populacji, polscy ginekolodzy też zalecają te szczepionki. Bardzo dużo moich pacjentek się szczepi i widzę, że kobiety się dobrze się po niej czują.”
Bez względu na to, jaką decyzję podejmiesz, zadbaj o siebie i nienarodzone dziecko. Pamiętaj, że szczepienie nie daje 100% odporności i nadal możesz zachorować, natomiast przebieg choroby będzie dużo łagodniejszy. Ważne jest również, że ochroni cię przed groźnymi, długotrwałymi powikłaniami. Bądź bezpieczna.
* JAMA Pediatr. 2021;175(8):817-826. doi:10.1001/jamapediatrics.2021.1050
Bohaterki tego artykułu należą do społeczności rodziców babyboom.pl Znajdziecie je na forum, w wątku https://www.babyboom.pl/forum/fora/koronawirus-pytania-odpowiedzi-wsparcie.1337/