reklama
reklama
Mamo nudzę się... - czy to źle?
Kiedy dziecko się nudzi, irytują się wszyscy: zarówno rodzice, którzy akurat mają coś ważnego do zrobienia, czy po prostu chcą odpocząć, jak i dziecko, które jest tak przyzwyczajone do tego, że stale inni się nim zajmują, że nie umie sobie samo znaleźć zajęcia.
Przedszkolak na pełnym etacie...
Przedszkolak, którego rodzice pracują, spędza w przedszkolu około 9 godzin (rodzice przyprowadzają go na tyle wcześnie, żeby samemu jeszcze dotrzeć do pracy). Uczeń w wieku 7-11 lat ma 4-5 lekcji, ale potem nierzadko ma jeszcze jakieś szkolne zajęcia pozalekcyjne lub spędza czas w świetlicy. Po szkole ma szereg zajęć dodatkowych: angielski, szkoła muzyczna, zajęcia ruchowe, basen, logopeda, terapia ręki, kurs szybkiego czytania... Kiedy dociera do domu, wcale nie ma wolnego: musi jeszcze odrobić lekcje, które nierzadko zajmują mu kilka godzin. Wieczorem jest wykończony, a przecież jeszcze trzeba wykonać drobne obowiązki domowe.
W wakacje jest niewiele lepiej: wiadomo, że jeśli dzieci mają zbyt dużo wolnego czasu, to łatwo o niemądre i niebezpieczne pomysły. Dlatego ogromnym powodzeniem cieszą się obozy językowe, naukowe, matematyczne, plastyczne, jeździeckie, żeglarskie, gdzie dzieci kilka godzin dziennie pracują, bo wypoczynkiem tego nazwać nie można. Nie można też mieć złudzeń, że spędzanie czasu w grupie rówieśników podczas wykonywania tych samych poleceń, umożliwia nawiązanie jakichkolwiek przyjaźni. Nie da się tego także dokonać w czasie maksymalnie skróconych przerw czy kilka minut przed meczem. Znajomości i przyjaźnie potrzebują czasu. A tego zapracowane dzieci nie mają. Po ośmiogodzinnym dniu pracy i całym tygodniu takiego wysiłku nie bardzo też mają na to ochotę. W efekcie nie radzą sobie w kontaktach z rówieśnikami. Kontakty te są stale kontrolowane i nadzorowane przez opiekunów, którzy uważają, że jeśli dzieci spędzają czas razem, to absolutnie nie mogą się nudzić. Tymczasem takie przeładowanie dzieci, swego rodzaju „przestymulowanie” nie jest najlepsze dla ich naturalnego rozwoju.
Projekt „dziecko”
Każde dziecko rozwija się w swoim tempie, wiedzą o tym wszyscy. A mimo to dzieci wciąż i wciąż są poganiane i przyspieszane, w efekcie szybko uczą się czytać, pisać, od najmłodszych lat czytają encyklopedie, wypowiadają się dorosłym językiem (i to nie jednym). Wychowywane są pod presją. Rodzice mają świadomość, jak trudne może być życie w dzisiejszych czasach i za wszelką cenę chcą zrobić wszystko, żeby dzieciom zapewnić jak najlepszy start: w szkole, na studiach, w pracy i w życiu. Zamiast jednak pozwolić dziecku na samodzielne wybory, na spokojne dojrzewanie do pewnych decyzji, angażują się w coś, co można nazwać projektem „Dziecko”. W projekcie tym nie ma miejsca na powolne spacery, nic nie dającą zabawę (wszystkie zabawki są edukacyjne i mają określony cel), ani zwyczajną nudę. Przyszłość dziecka jest starannie zaplanowana i nie ma w niej miejsca na „marnowanie” czasu na skakanie po kałużach czy bieganie z patykiem.
Pochwała nudy
Wbrew pozorom nuda może być dobra. Każdy potrzebuje odpoczynku, a chwila „nicnierobienia” może być najmilszą częścią dnia. To w takich momentach człowiek może odreagować stres, oczyścić myśli, odsunąć od siebie wszelkie kłopoty i dzięki temu zyskać siłę do tego, aby się z nimi zmierzyć. Nuda to także czas na zastanowienie się: co mam ochotę robić? co czuję? co lubię robić? Pozwala to na rozeznanie się we własnych potrzebach. Takie chwile mogą zaowocować świetnymi pomysłami na nową zabawę, która dzięki temu stanie się twórcza i pozwoli na uruchomienie wyobraźni. Dziecko musi mieć czas na nudzenie się, nie może być bez przerwy zapracowane albo tak zmęczone, że nie ma już sił na nic innego.
To wszystko jednak nie oznacza, że dziecko ma być pozostawione samo sobie – jeżeli ciągle domaga się uwagi rodzica, to przyczyną tego nie jest nuda, lecz potrzeba kontaktu. Nie zawsze chodzi o to, że nie umie sobie ono znaleźć zajęcia, lecz o to, że potrzebuje towarzystwa rodziców. Tej potrzeby nie wolno ignorować.
Joanna Górnisiewicz