Smartfon przyciąga zainfekowane kleszcze jak magnes
Dlaczego smartfony przyciągają kleszcze?
Najnowsze badania dowodzą, że kleszcze, zwłaszcza te będące nosicielami groźnych patogenów, są przyciągane przez promieniowanie elektromagnetyczne wykorzystywane w większości urządzeń mobilnych, w tym w smartfonach. Jeśli więc wybieracie się na rodzinny piknik do lasu czy spacer do parku, zostawcie telefony w domu. Dlaczego kleszcze reagują na fale elektromagnetyczne? Jak to w ogóle możliwe?
Od wielu lat obserwuje się rozszerzanie zasięgu występowania wielu gatunków kleszczy. Spotyka się je nie tylko na łąkach, w lasach i parkach, ale i w centrach dużych miast. To efekt zmian klimatu i przekształcania krajobrazu, ale nie tylko. Najnowsze badania dowodzą, że za inwazję kleszczy odpowiada również coraz bardziej powszechnie promieniowanie elektromagnetyczne (EMF). Jego źródłem są stacje telewizyjne, radiowe, telefonii komórkowej, a także urządzenia mobilne.
Pole elektromagnetyczne przyciąga kleszcze jak magnes
Zwykle nie rozstajemy się ze smartfonami i innymi urządzeniami. Rzadko zastanawiamy się nad tym, jaki wpływ na organizm ma wytwarzane przez nie promieniowanie elektromagnetyczne. Warto wspomnieć, że EMF oddziałuje na komórki, powodując między innymi:
- aktywację stresu oksydacyjnego,
- zmianę metabolizmu komórkowego,
- zakłócanie aktywności niektórych enzymów,
- zmianę odpowiedzi immunologicznych,
- zakłócanie funkcji układu nerwowego, sercowo-naczyniowego i rozrodczego.
Nic dziwnego, że pojawiło się pojęcie „zanieczyszczenia elektromagnetycznego”, które podkreśla wszechobecność czynnika w środowisku i jego wpływ na organizmy.
Najnowsze badania naukowe udowodniły, że pole elektromagnetyczne oddziałuje również na kleszcze. Promieniowanie o częstotliwości 900 MHz (to długość promieniowania standardowo wykorzystywana w większości urządzeń mobilnych, w tym smartfonach) przyciąga je niczym magnes. Mało tego: zakażenie niebezpiecznymi bakteriami sprawia, że EMF jest dla kleszczy jeszcze bardziej atrakcyjne. Oznacza to, że w kierunku promieniowania EMF podążają głównie kleszcze zainfekowane bakteriami z rodzajów Borrelia oraz Rickettsia.
reklama
Dlaczego kleszcze reagują na promieniowanie elektromagnetyczne?
To, że kleszcze reagują na promieniowanie elektromagnetyczne, najpewniej jest związane z posiadaniem przez nie zmysłu magnetycznego, powszechnego w świecie zwierząt tzw. szóstego zmysłu. To ewolucyjna odpowiedź na ziemskie siły pola geomagnetycznego.
Sztuczne promieniowanie elektromagnetyczne może ów szósty zmysł zaburzać i zwiększać ruchliwość kleszczy. Ponadto podejrzewa się, że naturalne promieniowanie elektromagnetyczne, w niewielkim stopniu wytwarzane przez każdy żywy organizm, pomaga kleszczom wykrywać odpowiednich żywicieli (choć inne czynniki wciąż pozostają kluczowe). Warto pamiętać, że kleszcze wybór żywiciela opierają głównie na wskazówkach węchowych, wykrywają również wilgoć, ciepło i dwutlenek węgla potencjalnego gospodarza.
Zastanawiające jest również, dlaczego na promieniowanie elektromagnetyczne chętniej reagują zainfekowane kleszcze. Wydaje się, że niektóre z bakterii wpływają na odpowiedź swoich żywicieli na bodźce elektromagnetyczne.
To zdecydowanie zła wiadomość dla wszystkich, którzy nie rozstają się ze swoimi smartfonami i korzystają z nich nawet na łonie natury, w lasach, parkach czy na łąkach. Może czas to zmienić? Nie chcesz złapać kleszcza? Lepiej nie bierz ze sobą telefonu.
Badania nad wpływem EMF na kleszcze
Podczas wspomnianych badań sprawdzano, jak EMF wpływa na zachowania kleszcza pospolitego Ixodes ricinus, znanego przede wszystkim z przenoszenia boreliozy (za co odpowiadają bakterie z rodzaju Borrelia), ale także riketsjozy (powodowana przez bakterie z rodzaju Rickettsia) czy odkleszczowego zapalenia mózgu (powodowane przez wirusy).
Prof. Piotr Tryjanowski, jeden z autorów pracy wyjaśnia, że eksperyment polegał na umieszczeniu 300 kleszczy (samców i samic) w podzielonych na dwie części 30 specjalnych tubach, z której jedna została poddana działaniu częstotliwości 900 MHz w specjalistycznym urządzeniu.
Wyniki prac polsko-słowackiego zespołu opublikowano niedawno w specjalistycznym czasopiśmie Ticks and Tick-borne Diseases. Pierwszą autorką pracy jest Martyna Frątczak, studentka weterynarii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
– Badane zagadnienie jest niezwykle interdyscyplinarne, stąd niezbędna była współpraca przedstawicieli wielu dyscyplin: lekarzy weterynarii, parazytologów, inżynierów-elektryków i wreszcie biologów znających się na zaawansowanych statystykach – podkreśla prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
W badaniach uczestniczyli także naukowcy z Uniwersytetu Szczecińskiego, Uniwersytetu Zielonogórskiego, Uniwersytetu Szafarika, Uniwersytetu Technicznego i Uniwersytetu Weterynaryjnego ze słowackich Koszyc.źródło: UPP