Odsetek cesarskich cięć w Polsce jest dramatycznie wysoki. Wynosi 47 procent i jest jednym z najwyższych w Europie. Dlaczego tak się dzieje? Okazuje się, że kwestia jest złożona.
Choć cesarskie cięcie powinno być stosowane wyłącznie w przypadku, gdy poród siłami natury może stanowić zagrożenie zdrowia lub życia matki albo płodu, polscy lekarze stosują tę metodę nie tylko z uwagi na wskazania medyczne.
Zgodnie z zaleceniami WHO odsetek cięć cesarskich powinien wynosić maksymalnie 10-15 procent. Tymczasem w Polsce w 2021 roku w 7 województwach przekroczył 50 procent. Dla porównania najniższy odsetek CC występuje w Islandii (14,8 procent), krajach skandynawskich (około 17–22 procent), a najwyższy na Cyprze (niemal 57 procent) i w Rumunii (blisko 47 procent).
Wiek matki
Cięcia stosowane są między innymi w przypadku ciąży wielopłodowej, nieoptymalnego położenia płodu oraz w przypadku znacznie wcześniejszego rozwiązania ciąży. Ale nie tylko.
Obecnie, jako jeden z głównych czynników CC, podaje się wzrost średniego wieku rodzącej, zwłaszcza pierworódki. Ryzyko i odsetek rozwiązania ciąży przez cięcie cesarskie wzrasta wraz z wiekiem pierworódki.
Ponadto zaawansowany wiek matki przekłada się na zwiększoną liczbę kobiet z prenatalnymi czynnikami ryzyka związanymi z wiekiem. Należą do nich między innymi choroby z kręgu nadciśnienia tętniczego, cukrzyca ciążowa czy łożysko przodujące
– Z pewnością należy dążyć do obniżenia tego wskaźnika, który rzeczywiście w ostatnich latach poszybował w górę. Trochę wzrosnąć musiał, bo jest to efekt postępu w medycynie, który umożliwia zaistnienie i utrzymanie ciąży u kobiet z chorobami przewlekłymi i w wieku zaawansowanym - jak na prokreację - powiedziała prof. Ewa Helwich, konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii.
Tokofobia
Według wielu specjalistów wysoki odsetek CC to także konsekwencja zmian w rekomendacjach Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, które wśród wskazań psychiatrycznych do cesarki wprowadziło tokofobię.
Tokofobia to patologiczny lęk przed porodem drogami natury manifestujący się dolegliwościami psychicznymi, takimi jak koszmary senne, trudności z koncentracją na pracy i życiu codziennym.
Obecnie tokofobia to jeden z głównych powodów przeprowadzania cesarskiego cięcia ze wskazań pozapołożniczych. Badania wykazują, że to właśnie kobiety, które boją się porodu, są bardziej skłonne żądać interwencji, takich jak użycie środków znieczulających czy przeprowadzenie cięcia cesarskiego.
- Tokofobia daje pole do nadużyć. Zaświadczenie (od psychiatry) powinno być poprzedzone leczeniem psychiatrycznym. I dopiero jego niepowodzenie ma upoważniać do jego wystawienia. Tymczasem nie brakuje w sieci ogłoszeń osób pomagających w ich uzyskaniu – mówi prof. Bronisława Pietrzak, wojewódzka konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa.
Brak dostępu do znieczulenia zewnątrzoponowego
Na wysoki odsetek cesarek wpływa również brak realnego dostępu do porodu bez bólu, czyli znieczulenia zewnątrzoponowego. Odsetek znieczuleń do porodu nadal znikomy - nie przekracza 10 procent. Duże znaczenie ma także mała aktywność personelu w proponowaniu rodzącym niefarmakologicznych metod łagodzenia bólu.
W 2018 r. zespół powołany przez ministra zdrowia do wypracowania rekomendacji w sprawie zmniejszenia liczby cięć cesarskich wskazywał, że jedną z metod byłoby propagowanie stosowania znieczulenia zewnątrzoponowego, które eliminuje strach przed bólem. Nic z tym jednak nie zrobiono.
Zmedykalizowane porody i łamanie praw kobiet
Cesarskim cięciem nierzadko kończą się zmedykalizowane porody, czyli takie, w których zastosowano procedury zaburzające ich prawidłowy przebieg, często z powodu nagłego pogorszenia stanu dziecka pod koniec porodu.
Wiele kobiet postrzega poród siłami natury jako średniowieczne tortury. Raport Fundacji Rodzić po Ludzku donosi, że w czasie porodu:
- 54,3% badanych doświadczyło przemocy lub nadużyć związanych z zachowaniem personelu lub niedopełnieniem wszystkich procedur,
- 13% kobiet nie otrzymało znieczulenia, choć wyraźnie o nie prosiły,
- co trzecia rodząca nie mogła wybrać pozycji, w której jej dziecko przyjdzie na świat.
Kobiety w Polsce często doświadczają przemocy fizycznej, ale i psychicznej podczas pobytu w szpitalach. Wciąż zdarzają się sytuacje rozkładania nóg na siłę czy przywiązywania do łóżka porodowego, a także bardzo bolesne badanie wewnętrzne bez zgody rodzącej czy masaż szyjki macicy.
- Łamanie praw kobiet odbywa się na każdym froncie. Od braku wsparcia i informacji, przez obrażanie i krzyki, po szturchanie.
Salowe często nie pukają do drzwi, kiedy wchodzą do sali. Pielęgniarki, położne i lekarze bywają nieuprzejmi, traktują pacjentki przedmiotowo, pozwalają też sobie na żenujące komentarze.
- Nie ty pierwsza rodzisz. Byś się wstydziła tak rozklejać.
- Boli? No boli, bo musi.
- Nie przesadzaj, weź się w garść.
- Trzeba było nie rozkładać nóg.
- Drzesz się jak ubijane zwierzę.
- Nie histeryzuj, zawołaj mnie, jak skurcze będą dziesięć razy silniejsze.
Wiele kobiet decyduje się na cesarkę, ponieważ boi się pobytu na trakcie porodowym i nie widzi możliwości "rodzenia po ludzku". Cesarskie cięcie to koło ratunkowe, które łagodzi i znosi ból oraz strach, ale i daje brak poczucie bezpieczeństwa oraz poszanowanie godności.
Zielone światło od lekarzy
Ciężarne, chcące zagwarantować sobie poród przez cesarskie cięcie, zwykle znajdują wsparcie u swoich lekarzy.
Na tak wysoki odsetek cesarskich cięć wpływa także obawa lekarzy przed skargami pacjentów.
- Wysoka liczba cesarskich cięć to nieszczęście. Wymuszone między innymi przez same pacjentki. Lekarze, którym dziś szczególnie patrzy się na ręce, są pod olbrzymią presją. Mało kto ma odwagę powiedzieć stanowcze „nie” z obawy, by potem sprawa nie miała finału w sądzie. Dopóki nie będzie normalnego traktowania lekarzy, nie zejdziemy z wysokiego procentu tych operacji – powiedział dr Grzegorz Świercz z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
- Lekarze łatwiej się godzą na cesarskie cięcie, nawet jeżeli nie widzą wskazań, bo skargi po niewykonaniu cięcia są bardzo częste, a na to, że wykonano cięcie, właściwie nie ma - mówi DGP prof. Bronisława Pietrzak, mazowiecka konsultant wojewódzka w dziedzinie ginekologii i położnictwa,
Powikłania po CC
Cesarskie cięcie to nie tylko procedura, która pozwala urodzić dziecko bez bólu, ale i rozległa operacja brzuszna, która wiąże się z wieloma niedogodnościami, ale i niesie za sobą ryzyko powikłań. Są to zarówno komplikacje bliskie, takie jak krwotok, zakażenie, powikłania zakrzepowo-zatorowe oraz dolegliwości bólowe, które mogą utrudniać opiekę nad noworodkiem w pierwszych tygodniach życia. To także powikłania odległe, takie jak nietrzymanie moczu, nietrzymanie stolca czy patologie łożyska w kolejnej ciąży.
CC rzutuje także na dobrostan noworodka. Według specjalistów ogromnym minusem jest brak jest kontaktu skóra do skóry bezpośrednio po urodzeniu, problemy z karmieniem piersią, niekorzystna zmiana składu flory bakteryjnej w jelitach i zwiększone ryzyko choroby metabolicznej oraz alergii, co może wpływać na problemy zdrowotne w przyszłości.
Wsparcie merytoryczne:
- https://www.rynekzdrowia.pl
- Cięcie cesarskie. Rosnący odsetek i zmiana trendów we wskazaniach, Ginekologia i Perinatologia Praktyczna 2019; 4 (3): 113–122
- https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/8228585,polska-bije-rekordy-cesarskich-ciec-jeden-z-najwyzszych-wskaznikow-w-europie.html
- https://pulsmedycyny.pl/cesarskie-ciecia-polska-w-europejskiej-czolowce-lekarze-duze-pole-do-naduzyc-1125031