W łóżku z teściami, czyli przekonania wyniesione z domu
Co robić, by stworzyć dobry i trwały związek?
Wszyscy się zgadzają, co do tego, że rodzina jest niezwykle ważna i że to ona właściwie kształtuje człowieka. Jednak jak przełożyć tę wiedzę na jakieś konkrety?
Czynników i zmiennych, takich jak warunki i poziom życia, stosunki między dorosłymi, ich wyobrażenia na temat dzieci, dzieciństwa i roli rodzica, jest tak wiele, że nawet przy najlepszych chęciach trudno je określić, a co dopiero kształtować...
Dorośli nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że małe dziecko, które słyszy, widzi i wyczuwa emocje innych, w jakimś stopniu je zapisuje. Nie przywiązują wagi do tego, co odczuwa dziecko, choć niejednokrotnie są to wspomnienia znacznie silniejsze niż późniejsze, dorosłe, doświadczenia (na które każdy tak chętnie się powołuje). I tak, chcąc nie chcąc, ładujemy naszym dzieciom wielki bagaż. Mało tego, wchodząc w nowy związek i budując własną rodzinę sami niesiemy to, co zapakowali nam nasi rodzice...
Do ślubu z plecakiem i walizką
Tworząc związek partnerzy chcą, żeby był on trwały. Nikt, kto właśnie bierze ślub, nie planuje rozwodu... Kiedy jednak „motyle” towarzyszące stanowi zakochania mijają, okazuje się, że ta druga osoba idealną nie jest, a momentami niepokojąco przypomina teścia czy teściową... Od razu po ślubie młodzi małżonkowie muszą ustalić, jakie są ich wizje roli męża i żony: kto gotuje, a kto sprząta. Kto decyduje o wydatkach? Jak spędzić święta? Jakie potrawy powinny pojawić się na wigilijnym stole?
Takich problemów i trudności jest mnóstwo, a jeśli para nie mieszkała ze sobą wcześniej, to może się okazać, że zamiast miodowego miesiąca, jest nieustająca kłótnia, przerywana chwilami ciszy. Takiej przed burzą... w dodatku nic nie gwarantuje tego, że taki stan zadowoli każdego i na stałe. Po jakimś czasie może się okazać, ze pewne rzeczy robiliśmy tylko z miłości do partnera i w pewnym momencie mamy takiego „udawania” dość.
Dlatego na różnych etapach związku dobrze jest o tym rozmawiać, opowiadać sobie wzajemnie o tym, co się lubi, a czego nie. O tym jakie było dzieciństwo, jakie chwile dobre i złe zostały z niego szczególnie mocno zapamiętane. No i raczej nie warto mieć dużej nadziei, że po ślubie ta druga osoba się bardzo zmieni...
reklama
Dbając o bagaż
Przekonania wyniesione z domu, a wnoszone w związek, dotyczą mnóstwa spraw i nawet jeśli otwarcie potępiamy postawę własnej mamy w jednej kwestii (i ze wszystkich sił staramy się postępować inaczej), to w całkiem innej może okazać się, że w stu procentach ją naśladujemy. Sam sposób nawiązywania relacji z innymi ludźmi, to w dużej mierze kalka tego, jak postępowali i zachowywali się rodzice w okresie naszego dzieciństwa.
Największa trudność tkwi w tym, że pewne zwyczaje, zachowania, są dla nas oczywiste i naturalne, więc w ogóle ich nie zauważamy. Początkowo nie zwracamy na nie uwagi, ale z czasem zaczynamy pielęgnować. Jeżeli partner ma zupełnie inny komplet przekonań, to przesadnie dbając o własny bagaż stopniowo oddalamy się od tej najbliższej nam osoby, aż staje się ona nam coraz bardziej obca. Próbując przeciwdziałać temu co robi partner (on jest rozrzutny, więc ona oszczędza na wszystkim, ona bałagani, więc on manifestacyjnie robi porządki (lub na odwrót)), wcale nie wyjaśniamy problemu, lecz sprawiamy, że dystans rośnie. A im większe różnice w „bagażu”, tym bardziej są one odczuwalne i tym bardziej się oddalamy.
Początkowe bagatelizowanie i wyrozumiałość zostaje zastąpiona złością i frustracją, aż w końcu skarpetki leżące obok kosza czy inny drobiazg sprawiają, że pada pytanie: kim jest ten obcy człowiek obok mnie!?
Gadanie do obrazu
Dystans między partnerami sprawia, że tracą się oni z oczu. Nabierają przekonania, że znają tę druga osobę na wylot, że niczym ona nie umie zaskoczyć, że jej odpowiedzi są przewidywalne, więc po co pytać, wyjaśniać, odpowiadać... we własnej głowie zaczynamy „gadać do obrazu”, jaki sobie wytworzyliśmy, zamiast do żywego człowieka, który jest obok. Oddalaniu się mogą sprzyjać ważne, a stresujące wydarzenia w rodzinie, choćby takie, jak narodziny potomka.
reklama
Ojciec mojego dziecka
Kiedy pojawia się dziecko, jego rodzice muszą się zmierzyć z kolejnymi, wyniesionymi z domu przekonaniami, a jest ich wyjątkowo dużo. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna mają własne wyobrażenie na temat tego, jaka powinna być matka i ojciec. Każdy ma wyobrażenie na temat sposobu pełnienia obu tych ról: jednej przez siebie, a tej drugiej przez małżonka. I znowu, jeżeli wyobrażenia te są bardzo odmienne, a partnerzy do swego bagażu mocno przywiązani, to wówczas dziecko zaczyna zajmować przestrzeń do tej pory ”zamieszkaną” przez partnera, który zostaje sprowadzony do roli ojca/matki. Wspólne życie zaczyna dotyczyć tylko tego, co dzieje się z dzieckiem i wokół dziecka.
Ze wspólnym bagażem... w drogę
A najlepszą drogą jest rozmowa. Nie taka na temat zakupów, ale uczuć, emocji, przeżyć, tego, jaki obraz partnera sobie wytworzyliśmy i jak on wygląda po zestawieniu z jego słowami. Rozmowa bez zakładania z góry, że „wiem, co on/ona powie, jak postąpi, co myśli”. Może się wówczas okazać, że druga osoba jest zupełnie inna niż sobie wyobrażaliśmy i z tym trzeba będzie się pogodzić, na nowo podjąć decyzję, czy chcemy żyć wspólnie i tworzyć wspólne przekonania.
Joanna Górnisiewicz