Zostawiłam dziecko pod opieką taty. Czy to znaczy, że jestem złą matką?
Czego boimy się najbardziej przed podjęciem trudnej decyzji? Odpowiedzialności? Konsekwencji? A może oceny? Może bardziej od tego, czym skutkować będzie dokonanie wyboru, martwimy się tym, co powiedzą inne osoby.
Trudno się do tego przyznać, ale pewne rzeczy robimy dlatego, że tak się robi, tak wypada czy tego się od nas oczekuje. Funkcjonujemy w świecie pełnym stereotypów i chcąc, nie chcąc, dopasowujemy się do nich, starając się nie burzyć tego porządku świata.
Lęk przed oceną przed oceną jest głęboko zakorzeniony
O ile zdanie obcych osób łatwo jest zignorować, o tyle opinie osób najbliższych często stoją u podstaw podejmowanych decyzji. Nawet będąc dorosłe obawiamy się tego, co powie mama, co powie tata, siostra, przyjaciółka. Chcemy mieć wsparcie tych osób, które są dla nas ważne.
A kiedy go nie mamy, czujemy się szczególnie osamotnione w dylemacie. Bywa, że bojąc się krytyki, podejmujemy decyzje niezgodne z wewnętrznym przekonaniem, tylko dlatego, żeby nie zostać ocenionymi. Mniej ważne staje się to, kto będzie ponosił konsekwencje dokonanego wyboru. A przecież będziemy to tylko my.
Kiedy Basia była w trakcie rozwodu, dużo osób interesowało się jej sytuacją. Pytali, kiedy rozprawa, jak sobie radzi, czy przyszły były mąż bardzo utrudnia jej życie oraz czy ustalili już kwestie majątkowe. Nikt nie pytał jednak o opiekę nad dzieckiem. Prawdopodobnie dlatego, że wszyscy założyli, że syn zostaje przy mamie.
Nic w tym dziwnego, gdyż tak właśnie jest najczęściej. Bardzo żywa jest opinia, że tata obejmuje opiekę nad dzieckiem w wyjątkowych okolicznościach. Sprowadzają się one zwykle do sytuacji, w których mama nadużywa alkoholu czy narkotyków. Gdy kobieta nie mierzy się z problemami tego typu, jest niemal przesądzone, że to jej przypadnie opieka nad dziećmi.
A co dzieje się w sytuacji, kiedy głównym opiekunem dziecka po rozwodzie zostaje tata? Czy to jest w ogóle normalne?
Nie czułam wsparcia od kobiet z najbliższej rodziny. Nie umiały nawet zaakceptować mojej decyzji o rozwodzie. Bałam się rozmawiać z nimi na temat opieki nad Kubą. - mówi Basia
Rozwód to trudna sytuacja. Na skali stresu Holmesa i Rahe’a znajduje się na drugim miejscu czynników stresujących, mających wpływ na dobrostan psychofizyczny człowieka. Na pierwszym miejscu jest śmierć współmałżonka. To wydarzenie ma aż 100 punktów w skali. Rozwód ma 73 punkty. Na trzecim miejscu, z 65 punktami, znajduje się separacja lub rozstanie.
Rozwód jest trudnym wydarzeniem zwłaszcza wtedy, gdy przebiega w konflikcie. Najczęstszymi przyczynami konfliktów są natomiast podział majątku i opieka nad dziećmi. Kwestie majątkowe mogą zostać rozstrzygnięte niezależnie od sprawy o rozwód. Jeśli jednak małżeństwo ma wspólne dzieci, orzeczenie o ich miejscu zamieszkania i opiece nad nimi jest obligatoryjnym elementem wyroku rozwodowego.
Miałam wrażenie, że nikomu nie przyszło nawet do głowy to, że zastanawiam się nad tym, czy oddać opiekę większościową tacie Kuby. Przecież tak się po prostu nie robi.
reklama
Czy osoba, która oddaje opiekę większościową współmałżonkowi, z którym się rozwodzi jest złym rodzicem?
Okazuje się, że w ogólnym rozumieniu to zależy od jej ... płci. Wszystko oczywiście dotyczy stereotypów. Najpopularniejsze? Mężczyźni są mniej uczuciowi od kobiet – stereotyp. Każda kobieta pragnie mieć dziecko – stereotyp. Mężowie częściej zdradzają – stereotyp. Feministki są nieatrakcyjne i nienawidzą mężczyzn – stereotyp.
Matka, która nie walczy o opiekę większościową nad dzieckiem i oddaje ją ojcu, pozbywa się dziecka i jest wyrodna – stereotyp. To bardzo mocno zakorzeniony stereotyp.
Na forach czytałam, że kobiety są genetycznie predystynowane do sprawowania opieki nad potomstwem i że zwyczajnie zawsze pragną być ze swoim dzieckiem. A jak nie pragną to są złymi matką. Łatka ‘złej matki’ może zostać zresztą kobiecie przypięta w okolicznościach dużo mniejszej wagi. Oddanie opieki nad dzieckiem ojcu, potrafi ściągnąć na matkę istne odium społeczeństwa.
To natomiast, że ojciec jest rodzicem weekendowym, ludzie odbierają jako całkowicie naturalne. Ojciec pełniący rolę głównego rodzica jest za to jednostką wybitną, wyjątkową i godną postawienia mu pomnika.
A czy wiesz, że np. mężczyźni z plemienia Aka zajmują się dziećmi na co dzień? Ten lud Pigmejów zamieszkujący tereny Republiki Środkowoafrykańskiej i północnego Konga znany jest z tego, że udział ojców w opiece nad dziećmi jest większy w stosunku do udziału matki. Ojcowie z plemienia Aka podają nawet dzieciom do ssania sutki, kiedy matka zajęta jest czymś innym. Dzieci wychowane w tak dużej mierze przez ojców, powielają ich zachowania w opiece nad własnymi dziećmi.
W naszej kulturze utrwalona została rola matki jako głównej opiekunki dziecka. Od matek oczekuje się najwyższego poświęcenia w imię dobra dziecka. Rola ojca w dalszym ciągu spychana jest na dalszy plan. Najwyższy czas na to, aby uznać go za rodzica kompetentnego na równi z matką.
Długo miotałam się, próbując podjąć decyzję. Kuba jest absorbujący, a moja kondycja psychiczna nie była dobra. Z jedne strony wiedziałam, że decyzja jest moja, że nikt nie ma prawa w nią ingerować, a z drugiej naprawdę drżałam przed zaszufladkowaniem. W końcu etykietkę złej matki przykleiłam sobie sama.
Zaczęłam wtedy wnioskować o opiekę większościową, tak jak tata Kuby. Jednocześnie martwiłam się, jak poradzę sobie z opieką? Co się stanie, kiedy rozsypię się psychicznie? Bałam się też, czy pomimo alimentów, pieniędzy na życie.
Rozmawiałam z przyjaciółką, terapeutą i synem. Wreszcie podjęłam decyzję. Tata Kuby, jest osobą, która nigdy nie zrobi mu krzywdy i zapewni mu wszystko to, co będzie możliwe. Zarabia więcej pieniędzy, zatem dziecko będzie miało u niego lepsze warunki.
Ma również córkę z poprzedniego związku, z którą nasz syn jest bardzo związany. I ostatni, ale tak samo ważny argument, mój syn chciał zostać w rodzinnym domu. Jego zdanie było dla mnie bardzo istotne. Rozumiem, że lubi spędzać czas z tatą i siostrą, która jest tam bardzo często, że czuje się bezpiecznie w miejscu, które jest znajome.
Z jakiego powodu kobieta może postanowić o oddaniu opieki większościowej ojcu?
Odpowiedź jest bardzo prosta: z jakiegokolwiek. Jedynymi osobami, które mają prawo do komentowania tej sytuacji są strony zainteresowane. Nikt inny nie powinien zabierać głosu w takiej sprawie. W tak trudnej sytuacji, jaka jest rozstanie dwojga ludzi, niepotrzebne sa dodatkowe komentarze i krytyka.
Różnicowanie roli i funkcji matki oraz ojca jest pozbawione podstaw. Jeżeli oboje rodzice posiadają pełnię władzy rodzicielskiej i żadne z nich nie stanowi dla dziecka zagrożenia, może się nim zająć każde z nich. Każde ma do tego prawo i kompetencje. Nie ma lepszego i gorszego rodzica, ważniejszego i mniej ważnego. Rodzice są co do zasady równi. Jeśli jeden z rodziców uważa się z mniej wydolnego rodzicielsko i zna swoje ograniczenia, dobrze, kiedy potrafi ustąpić. Heroiczna walka tylko po to, aby udowodnić coś innym ludziom nie wyjdzie nikomu na dobre.
Dzięki mojej decyzji, sprawa rozwodowa przebiegła bardzo sprawnie i nie była w żaden sposób traumatyczna. Wystarczyło, żebym sobie poukladała w głowie i przestała się bać oceny innych. Wiem, że gdybym obstawała przy poprzednim stanowisku, byłoby daleko mniej przyjaźnie. Sprawa otarłaby się z pewnością o Opiniodawczy Zespół Sądowych Specjalistów, opinia którego byłaby dla sądu kluczowa. Przedłużyłoby sprawę nawet o kilka lat.
Ponieważ Basia należy do kilku grup na Facebooku skupiających osoby w trakcie rozstań i po rozstaniu, napisała w tych grupach posty o swoim rozwodzie i jego warunkach. Jak można się było spodziewać, szybko pojawiło się pytanie: Dlaczego dziecko jest z tatą? Można śmiało przypuszczać, że gdyby syn pozostał przy Basi, pytanie: Dlaczego dziecko nie jest z tatą? – by nie padło.
Byłam trochę zirytowana, że tłumaczę się przed obcymi ludźmi, ale postanowiłam to zrobić, żeby wreszcie zostać zrozumiana. Żeby przedstawić tę sytuację w taki sposób jak ja ją widzę i wyjaśnić co doprowadziło mnie do podjęcia tej decyzji.
Basia opublikowała w grupach jeszcze jeden post. Napisała dlaczego, z jej punktu widzenia, pytanie o to kto zajmuje się dzieckiem oraz ocenianie tego, jest nie na miejscu. Napisała również, że porozumiała się z byłym mężem co do opieki i wszyscy są zadowoleni z ustaleń.
Zaskakujące jest to, że dopiero wtedy, kiedy wytłumaczyła swoją sytuację, otrzymała bardzo pozytywny feedback. Wiele osób podziękowało za post i uznało głos w nim zawarty za ważny. Niektóre pierwszy raz spojrzały na problem z innej strony.
Jedna z mam napisała: Przy opiece naprzemiennej nieraz słyszę: czy nie uważasz, że krzywdzisz dziecko? Dziecko powinno być przy matce. Nie, nie krzywdzę, dziecko ma wydolnego ojca. I nie, nie powinno być przy matce, bo to nie tylko moje dziecko.
Pojawiły się głosy, że opieka nad dziećmi, którą najczęściej biorą na siebie matki, oznacza w istocie ich uwiązanie, podczas gdy ojciec rozpoczyna nowe życie i nie udziela się w życiu dzieci. Komentarz zamieścił również tata, który napisał, że liczy po cichu na to, że przeczyta go mama jego córki.
Od rozwodu minęło już kilka miesięcy. Nie żałuję swojej decyzji. Mam bardzo dobry kontakt z Kubą, nie prowadzę wojny z byłym mężem i kwestię rozwodu mogę uznać za zamkniętą. Nie mam już również problemu z powiedzeniem: mam mniejszy udział w opiece niż tata mojego syna. I nie mam potrzeby się z tego tłumaczyć.
Wiem, że dla Kuby rozwód był trudnym doświadczeniem. Staramy się razem z jego tatą pomóc mu przez to przejść, aby nauczyć się dobrze funkcjonować w tej sytuacji. Nie jest to łatwe, ale to tylko od nas zależy jak Kuba sobie z nią poradzi.
Stereotypy są krzywdzące. Poddawanie ocenom jest krzywdzące. Ludziom wydaje się, że mają prawo do zadawania pytań, komentowania i wyciągania wniosków na podstawie wycinka rzeczywistości.
Jeśli jesteś mamą, córką, siostrą czy przyjaciółką kobiety, która stoi przed trudnym wyborem, zwłaszcza takim, który zaburza stereotypowe widzenia świata, bądź przy niej. Jeśli nie popierasz jej decyzji, po prostu ją uszanuj. Dawaj wsparcie i nie unieważniaj jej uczuć. To naprawdę bardzo dużo.