Droga przez wiszący most, czyli jak nauczyć dziecko radzić sobie z emocjami
Czy uczysz dziecko przeżywać trudne emocje, czy raczej starasz się im zapobiec?
Mamooo, gdzie jest mój króliczek Jolo? – to niewinne pytanie totalnie zmieniło nasze wieczorne plany. W waszym przypadku to może być pytanie o misia, kocyk, smoczek – o każdą rzecz, z którą dziecko jest silnie związane i nie wyobraża sobie bez niej przespania nocy.
Jeśli doświadczyliście takiej sytuacji, wiecie zapewne, co wydarzy się dalej (gdy okaże się, że ukochany pluszak został w przedszkolu, u babci lub u koleżanki). Scenariusz jest… typowy. Pojawia się rozpacz, gniew, smutek, lęk wraz z całą paleta zachowań: krzyk, rzucanie się na podłogę, bicie, gryzienie. Z jednej strony mamy zrozpaczone dziecko, z drugiej rodziców, którzy przecież muszą zareagować. I…
reklama
Jak sobie radzisz mamo, jak reagujesz tato?
Czy uczysz dziecko przeżywać trudne emocje, czy raczej starasz się im zapobiec? Przypuszczam, że najczęściej - w dobrej wierze - wybierasz to drugie rozwiązanie. Chcesz jak najszybciej pomóc dziecku uporać się z emocjami. Być może mówisz:
- Nie martw się. Jutro go odzyskamy.
- To przecież tylko jedna noc, weź inną zabawkę.
- Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
- Jesteś taki duży i naprawdę dasz radę bez tego kocyka.
- Mamusi jest smutno, że tak płaczesz z powodu zabawki. Nie ma takiej potrzeby.
Wasze intencje są dobre, a każde z tych stwierdzeń wydaje się prawdziwe. Niestety żadne z nich nie jest wspierające.
Zauważyliście, że nader często, kiedy dzieci mierzą się z trudnymi uczuciami - smutkiem, złością, strachem, lękiem, zakłopotaniem, rozpaczą, poczuciem winy - staramy się je natychmiast „uratować”? Wskazujemy rozwiązania i mówimy, że przesadzają. Obiecujemy też, że będzie dobrze. Krótko mówiąc chcemy po prostu im pomóc jak najszybciej wrócić do równowagi.
Tylko czy rzeczywiście pomagamy im, czy tak naprawdę polepszamy własne samopoczucie? To my rodzice chcemy, by dziecko jak najszybciej się uspokoiło, a nie ono.
Pomyśl, czego nauczyłoby się twoje dziecko, gdybyśmy potraktowali przeżywanie trudnych emocji jak przechodzenie przez linowy most zawieszony wysoko między dwoma górami?
Na początku pomyślcie, jak wy sami radzicie sobie ze swoimi emocjami. Czy zmagając się z uczuciami bieglibyście przez most na oślep, staralibyście się na niego nie wchodzić, a może usiedlibyście z zamkniętymi oczami i udawali, że nie istnieje?
Czasami, kiedy pojawiają się silne emocja, zamiast im się przyjrzeć, robimy mnóstwo rzeczy: przeglądamy kolejną godzinę FB lub insta, pijemy wino, robimy zakupy online, sprzątamy obsesyjnie mieszkanie, itd. Wszystko po to, żeby odwrócić naszą uwagę. To jednak nie jest pomocne przy przechodzeniu przez most, prawda?
Ale kiedy w którymś momencie w końcu pozwalamy sobie na płacz, na chwilowe „rozpadnięcie się na kawałki”, na szloch i opłakanie straty to okazuje się, że choć bywamy wyczerpani, to jednak czujemy się trochę lepiej.
Tak samo jest z dziećmi. Nie uczmy ich, że mogą ominąć most, że da się go przefrunąć, zaczarować, że mogą go pokonać inaczej niż idąc przed siebie i oswajając własne uczucia.
Dlatego jeśli widzisz, że twoje dziecko cierpi z powodu utraty ukochanej zabawki nie mów nic. Usiądź obok i chwilę poczekaj, aż gniew, frustracja, wściekłość trochę opadną i prawdopodobnie zmienią się w płacz. Wtedy zacznij dziecko głaskać, ale spytaj, czy możesz to robić. Po chwili zapytaj, czy potrzebuje się przytulić. Ukołysz je, kiedy będzie przechodziło przez most. Nie mów nic, nie dawaj rozwiązań, nie pocieszaj słownie.
A kiedy zauważasz, że się wycisza, zacznij z nim rozmawiać. Powiedz mu, że:
- widzisz, jak bardzo mu przykro/smutno/źle, że nie ma jego ukochanego pluszaka,
- że rozumiesz, że czuje się fatalnie, bo sama byś się tak czuła w jego sytuacji,
- że rzeczywiście pora snu może być trudna i…
- zapytaj, czy możecie wymyślić jakieś rozwiązania, które by mu pomogły.
Jeśli dziecko przeszło przez cały most, pozwoliliście mu oswoić uczucia i je przeżyć, to jednocześnie nauczyliście je zarządzać własnymi emocjami. Uprawomocniliście je.
Mówiąc „Nie martw się. Jutro go odzyskamy, „To przecież tylko jedna noc, weź inną zabawkę” przekazujecie informację, że jego uczucia są nieważne, a coś, co dla niego jest realnym problemem traktujecie jak błahostkę.
Mówiąc „Mamusi jest smutno, że tak płaczesz z powodu zabawki. Nie ma takiej potrzeby.” Nie tylko komunikujecie, że dziecko nie powinno czuć tego, co czuje, ale również obarczacie je odpowiedzialnością za własny nastrój, a to nie jest w porządku.
Dlatego następnym razem, kiedy dziecko będzie sfrustrowane, wściekłe lub smutne, po prostu mu w tym towarzyszcie.
- Zapewnijcie mu bezpieczeństwo.
- Pozwólcie na przejście przez kolejne fazy emocji.
- Okażcie zrozumienie i empatię.
- Pozwólcie, aby we własnym tempie zmagało się z emocjami, ale…
- Wspierajcie w podróży przez emocjonalny most.
- Zapewnijcie fizyczną bliskość, jeśli wyrazi taką potrzebę.
- Kiedy będzie dobry moment, uprawomocnijcie jego uczucia i zaproponujcie wspólne poszukanie rozwiązania.
Zadaniem rodzica NIE jest sprawienie, żeby dziecko przestało płakać tak szybko, jak to możliwe. Zadaniem jest dawanie wsparcia, uważności, empatii podczas jego przechodzenia przez most. Bo najlepsze, co możesz dać, to: poczucie, że jego emocje są ważne, pewność, że ma w tobie oparcie oraz umiejętności radzenia sobie z uczuciami w sytuacjach, które bywają trudne.