Filmy pornograficzne – jaki masz do nich stosunek?
Pornografia – niezależnie od jej odcieni i idących za tym wewnętrznych podziałów na porno soft czy hard - od zawsze wywołuje wiele skrajnych i ognistych emocji, a jej wpływ na użytkowników i zasadność jawnego istnienia wciąż jest przedmiotem burzliwych dyskusji.
Mocne filmy erotyczne, jedno z wizualnych narzędzi porno-biznesu, jednym kojarzy się z wynaturzeniami i mężczyznami o wrażliwości neandertalczyka, dla innych to ot, jeszcze jedno urozmaicenie (po)życia, dostępne dla wszystkich pełnoletnich, nie tylko mężczyzn, ale także kobiet, par czy małżeństw. Owe twarde erotyki – wyłączając te, które ocierają się o karalne perwersje – nie są bezsprzecznie złe czy dobre, wszystko bowiem zależy od naszej wrażliwości, przekonań i osobistych potrzeb.
A Ty? Jaki masz do nich stosunek?
Magda: Uważam, że w rozsądnych granicach oglądanie takich filmów jest ok. Przez rozsądne granice rozumiem to, że nadal facet kocha się z własną żoną i nie ma potrzeby przenosić stylu z filmów porno do małżeńskiej sypialni. Mój mąż uważa, że każdy facet myśli czasem o seksie z inną kobietą, i że to jest całkowicie naturalne, normalne i niegroźne. I ja mu wierzę. Zresztą zabawne jest to, że będąc w ciąży oglądałam całą masę porolni, bo miałam dziką ochotę na seks, a mąż pracował za granicą. Teraz jestem tym faktem zniesmaczona i trudno mi w to uwierzyć, ale wtedy hormony zawładnęły mną całkowicie.
reklama
Anna: Oglądanie pornografii jest obrzydliwie i tyle. Staram się mieć do tego obojętny stosunek, dopóki nie dotyka to bezpośrednio mnie lub dzieci. Pornografia wypacza, moim zdaniem, myślenie o związku, o kobiecie i mężczyźnie jako osobach, i sprowadza ich do roli przedmiotu. Dotyczy to zarówno osób, które pokazują swoją nagość, jak i tych, które to oglądają. Jak mamy uczyć dzieci, co to jest miłość między dwojgiem ludzi, kiedy w gazetce miłość, pokazana na obrazku, równa się ordynarny seks?
Krzysiek: Można powiedzieć, że czasem z żoną posiłkujemy się filmami porno. Nie uważam tego ani za zboczenie, ani za coś szkodliwego. Rzeczywistość jest taka ponura, szara, że fajnie realizować – choćby tylko w łóżku- swoje fantazje. I ja, i żona, lubimy eksperymentować, zabawić się. Może to nasza odskocznia od codzienności? Filmy porno nas nakręcają, inspirują – to naprawdę świetne doświadczenie, które nas bardzo, bardzo zbliża.
Marek: Jestem szczęśliwy w małżeństwie, moje życie, także seksualne, jest satysfakcjonujące, ale zdarza mi się oglądać filmy pornograficzne. Nie mówią o tym żonie, bo uważam, że to moja prywatna sprawa. Mimo wszystko – choć jesteśmy ze sobą blisko - nie jesteśmy jednością. Tak, zdecydowanie musi istnieć coś takiego, jak prywatność w małżeństwie, a mało jest rzeczy bardziej osobistych niż nasze pragnienia seksualne i ich projekcje. Nie wnikam, co moja żona robi, kiedy – dajmy na to - surfuje w sieci. Szanuję jej prywatność i przestrzeń. Zaufanie i wolność to podstawa naszego bycia razem.
Ola: Dużo się mówi o pornografii, tylko szkoda, że wrzuciliśmy wszystko do jednego worka (i artystyczne zdjęcia, i filmy, które bez dwóch zdań kwalifikują się „pod paragraf”), dlatego zazwyczaj boimy się przyznać do tego, że lubimy pornografię. A szkoda, bo to może być doświadczenie, które rozpala ogień i podnosi temperaturę w związku. Błędne jest przekonanie, że pornografia automatycznie neguje miłość – czasem warto oddzielić uczucia od seksualnej wycieczki w nieznane (nawet w małżeństwie).
reklama
Paweł: Filmy porno? To zdecydowanie nie moja estetyka ani wrażliwość. Według mnie oglądanie pornoli to produkt uboczny samotności, frustracji i niespełnienia. Rozpaczliwa masturbacja przed komputerem i drewnianą lalą (no żaden to kunszt aktorski) – nie, to zdecydowanie nie dla mnie. Moje życie erotyczne jest dobre, może bez fajerwerków, ale nie mamy z żoną wyrafinowanych potrzeb. Seks małżeński, nawet ten, który nie wymaga ewolucji cyrkowych, może dawać spełnienie. Nie oglądam też takich filmów, bo one uprzedmiotowiają człowieka - kopulacja przed kamerą - to uwłacza naszej godności! Nie chciałbym też, żeby oglądała je moja żona. Dlaczego? Bo porno to nie tylko odbiór na poziomie wzrokowym, to coś poważniejszego - to ingerencja w naszą osobowość, postrzeganie partnera, miłości czy bliskości.
Ania: Oglądanie filmów dla dorosłych uważam za zupełnie naturalne. Oczywiście w żadnym wypadku nie uznaję przemocy czy zaangażowania dzieci czy zwierząt w temat. Jednak zwykle filmy są świetnym urozmaiceniem w związku, dlatego polecam wspólne seanse. Jeżeli facet ogląda sam nie wydaje mi się to złe. To tez w pewnym sensie zaspokajanie tych potrzeb. Lepsze to niż gdyby miał przejść do praktyki na boku. Dlatego myślę, ze panie, zamiast krytykować swoje połówki, powinny dołączyć się do oglądania.Nuda w łóżku potrafi zniszczyć związek, wiec warto coś urozmaicić, a filmy są w tym bardzo pomocne...
Marta: Pracowałam kiedyś w wypożyczalni wideokaset, to już było kawałek czasu temu. Filmów dla bardzo dorosłych mieliśmy na stanie kilka i wypożyczali je przeważnie ci sami panowie. Pracowałam na zmianę z kolegą i muszę przyznać, że jak któryś fan golizny trafił na moją zmianę, to miałam ubaw po pachy. Podchodził taki do owej półki, pochylał się, brał jedno pudełko i szedł z nim do regału z filmami akcji, wybierał pierwszy lepszy i zakrywał nim ten z okładką pań w pozach… i zmierzał do kasy:) Jako młoda dziewczyna zastanawiałam się, czy im czegoś brak w łóżku? Może żony nie są tak zgrabne jak dawniej, a wiadomo, faceci to wzrokowcy, lubią sobie popatrzeć? A może żony lubią w kompletnej ciemności, bo wstydzą się swoich ciał? Moje zdanie na ten temat? Pewnie gdyby moja druga połowa oglądała, szukałabym powodów, dla których to lubi. Nie czułabym się z tym dobrze. Na szczęście nie muszę o tym myśleć:)
red. Monika Zalewska-Biełło