Po co nam dzieci?
Dzieci oznaczają one zmianę stylu życia i sporo poświęceń. Warto?
Demografowie biją na alarm – Polaków jest coraz mniej, a nasze społeczeństwo się starzeje. Becikowe w żaden sposób nie rozwiązało sprawy – jednorazowa kwota nie jest bowiem tym, co mogłoby zachęcić do rodzenie dzieci. Ale dziecko, to nie tylko wydatki, dziecko wymaga czasu i uwagi, a nie każdy ma ochotę ofiarować tak deficytowe towary swoim pociechom, więc po prostu nie decyduje się na dzieci, wiedząc, ze oznaczają one zmianę stylu życia i sporo poświęceń. Tymczasem bez dzieci żyć się nie da. W sensie całkiem dosłownym, ale nie tylko.
Dzieci zmieniają rodziców
Podobno ta zmiana jest największa podczas narodzin pierwszego potomka, przy kolejnych zmiany nie są już tak duże. Z narodzeniem dziecka na świat przychodzi też matka i ojciec. Mniej lub bardziej przygotowani do nowej roli. Nagle odkrywają w sobie pokłady cierpliwości, troskliwości, miłości. Przestają stanowić tylko sami o sobie – odkrywają zupełnie nowe znaczenie słowa odpowiedzialność.
Oczywiście nie od razu jest tak sielankowo, wiele zmian następuje stopniowo, powoli. Cały okres ciąży jest czasem, podczas którego rodzice usiłują dopasować się do własnych (ale i społecznych) wyobrażeń tego, jacy powinni być.
Dorosły uczy się świata na nowo
Odkrywa bajki i wierszyki znane z dzieciństwa, a w nich zupełnie nowe sensy. Z napięciem obserwuje, jak mrówka niesie źdźbło trawy, jak skrzek zamienia się w kijankę i jak wyrastają jej łapki – na nowo odkrywa świat. Dla małego człowieka cały świat jest niezwykły, a każda rzecz zachwycająca, jeśli dorosły wsłucha się w to, co maluch usiłuje mu przekazać, może dostrzec wokół siebie, wśród tak wielu rzezy codziennych, coś naprawdę pięknego.
reklama
Zmienia się nasz stosunek do innych ludzi
Na swoich rodziców zaczynamy patrzeć zupełnie innym okiem. Może nie od razu, ale im dzieci starsze, tym lepiej ich rozumiemy. Także kontakty z innymi ludźmi są nieco inne. Wiemy, że dziecko nas obserwuje i od nas się uczy, a zatem zachowujemy się inaczej. A nasze dziecko nam tę różnicę uświadamia.
Dzięki temu, że uważnie wsłuchujemy się w to, co nasze dziecko usiłuje nam przekazać, znacznie lepiej idzie nam teraz słuchanie innych. Dziecko wspomaga dorosłego w jego rozwoju. Margaret Mead, amerykańska socjolog, badaczka zajmująca się antropologią kulturową wyróżnia trzy typy kultur, ze względu na to, w jaki sposób są przekazywane w nich wzorce:postfiguratywne – takie, w których dzieci uczą się od swoich rodziców, normy są jasne, oczywiste i niepodważalne – nie pojawia się nawet myśl o zmianie, wszystko trwa, w takiej formie, jak wcześniej.
Kofiguratywne – w których i dzieci, i dorośli uczą się od swoich rówieśników, pojawiają się nowe technologie, pomysły, ale starsi nie potrafią i nie chcą ich sobie przyswoić. Prefiguratywne – w których dorośli uczą się również od swoich dzieci. To partnerska wymiana doświadczeń. Dziecko potrafi przyswoić sobie umiejętności charakterystyczne dla przyszłości, a my możemy nauczyć się ich od niego. Społeczeństwo, w którym korzysta się także z doświadczeń przyszłych pokoleń jest społeczeństwem rozwijającym się. A dorosły, który wymienia doświadczenia i emocje z dzieckiem także się rozwija.
Dorosły przez dziecko samorealizuje się. Człowiek dąży do samorealizacji, a największą satysfakcję osiąga tworząc coś nowego – takim aktem jest pomoc w psychicznym i osobowym rozwoju naszego dziecka. I nie chodzi tu o to, żeby dziecko zrealizowało to, czego nam w życiu się nie udało osiągnąć, a raczej o przekazanie własnego systemu wartości w taki sposób, aby stał się on wartościami także dla dziecka.
Dorosły może odnaleźć w sobie dziecko
Wielu rodziców z radością sięga po zabawki, przypominając sobie, jak to było być dzieckiem i cieszyć się z małych rzeczy. Dzieje się tak jednak tylko wtedy, gdy ta zabawa sprawia nam przyjemność. Jeżeli bawimy się z dzieckiem „bo tak trzeba”, to nie jest to frajda ani dla nas, ani dla naszej pociechy. Warto poszukać takiej zabawy, która naprawdę będzie sprawiała wszystkim przyjemność.