reklama
reklama
Pierwsza podróż Franciszka
Moje dziecko 7 grudnia skończyło cztery miesiące.
Razem z mężem postanowiliśmy spędzić Święta Bożego Narodzenia z dala od rodziny - chcieliśmy odpocząć i zrelaksować się. Oczywiście tyle, ile się da. Zdecydowaliśmy się wyjechać na Wyspy Kanaryjskie - Gran Canaria - wyjazd na 14 dni.
Początkowo byłam przerażona, ale bardzo szybko zaczęłam oswajać się z myślą: "Lecę z bardzo małą dzidzią samolotem, lot będzie trwał 6 godzin, a na miejscu będzie bardzo gorąco...". Lot samolotem wcale nie był taki stresujący, jakby mógł się wydawać na samym początku. Franka karmiłam piersią, więc leżał przy mnie prawie przez cały czas. Okazało się, że dla takiego małego dziecka picie jest najważniejsze. Jednak przyznam, że najprzyjemniejszą chwilą był moment, kiedy dziecko zasnęło. Oznaczało to, że zaczął się właśnie nasz odpoczynek.Tak, więc lot z malusieńkim dzieckiem okazał się bardzo przyjemny.
Ważne jest, żeby dobrze wykorzystać czas wolny. Najlepiej jest przespać się w najwygodniejszej (możliwej) pozycji. Jeżeli nie lubisz spać albo po prostu nie potrafisz, zrelaksuj się - zamknij oczy, rozluźnij wszystkie mięśnie i głęboko oddychaj. W myślach możesz dodawać słowa: "odpoczywa całe moje ciało, skóra, wszystkie komórki itp. itd.". Bardzo ważna jest gimnastyka i rozciąganie się w samolocie. Naprawdę nie zwracaj uwagi na ludzi, którzy patrzą się na Ciebie jak na idiotę, kiedy robisz przysiady albo skłony - to jest przecież Twoje zdrowie. Pasażerów często denerwuje bieganie dzieci po samolocie, ale właśnie one instynktownie to robią - chcą się ruszać - trzeba o tym pamiętać!
Po wylądowaniu i zakwaterowaniu okazało się, że nie jest tak bardzo gorąco, a nasze dziecko uwielbia przebywać na słońcu. Mocno zwracałam uwagę, żeby Franio zawsze był nasmarowany kremem z filtrem. Używałam faktora 25-30 firmy VICHY (bardzo polecam!). Bardzo pomocna stała się również woda w sprayu. Spryskiwałam nią często Franka - bardzo to lubił i świetnie się przy tym bawiliśmy.
Zbawienne stało się dla mnie karmienie Franka piersią, to jest najwygodniejsza rzecz na świecie. Namawiam do tego wszystkie kobiety. W związku z tym Franio nie miał kłopotów z brzuszkiem, kolek itp.
Chyba najważniejsze, czego nauczyłam się, będąc na pierwszych wakacjach z 4-miesięcznym dzieckiem, jest zauważanie jego potrzeb i dopasowywanie się do nich. Szybko zaczęłam się orientować, kiedy przeszkadzało mu słońce, kiedy chciał pić, a kiedy potrzebował się przytulić do mamy lub taty. Trzeba pamiętać o tym, że jest się na wakacjach z niemowlakiem i czas powinno się planować wg dziecka. Jak to się wie, pobyt będzie miły i przyjemny.
Dorota Szybińska