Jak konstruktywnie rozwiązywać konflikty między rodzicami i dziećmi? (dzieci 3-5)

Jak konstruktywnie rozwiązywać konflikty między rodzicami i dziećmi? (dzieci 3-5)

Konflikty pomiędzy małymi dziećmi (3- 5 lat), a ich rodzicami najczęściej są zaledwie zapowiedzią tego, co rodziców czeka w przyszłości, ale są takie momenty w życiu malucha, kiedy wydaje się kłócić ze wszystkimi i o wszystko, a z równowagi wyprowadza go to, co do tej pory było pomijalnym elementem świata. Jak sobie z tym radzić?

Zmiana zachowania poprzez zmianę otoczenia

Kiedy niemowlak płacze, rodzice machają mu przed buzią grzechotką lub w inny sposób odwracają uwagę. Ta metoda, odpowiednio dostosowana, może równie dobrze zadziałać w przypadku przedszkolaka, wystarczy…

wzbogacić otoczenie

Jeśli damy dziecku możliwość robienia wielu ciekawych rzeczy, odciągnie je to od niewłaściwego zachowania, odwróci uwagę. Czasami same zabawki nie wystarczą i potrzebna jest osoba dorosłego, który pomoże wymyślić i zorganizować zabawę. Warto wprowadzić zasadę, że raz dziennie każdy rodzic poświęca każdemu dziecku 15-30 minut. W tym czasie oboje robią tyko to, czego chce dziecko. Maluch, któremu naprawdę poświęci się 30 minut, tylko na jego potrzeby, z pewnością będzie bardziej skłonny do wykonania nielubianych czynności czy obowiązków.

…uprościć otoczenie

Jeśli wiadomo, że dziecko ma trudności z jedzeniem czy zasypianiem, to w porach poprzedzających te czynności, należy ograniczyć ilość bodźców i wrażeń. Pomoże to uniknąć w znacznym stopniu gwałtownych emocji.

…przeorganizować przestrzeń życiową

I nie chodzi tu wcale o kącik czy pokój dziecka z jego łóżeczkiem i zabawkami, a raczej o miejsce, gdzie może bawić się rzeczami brudzącymi, plasteliną, farbami, klejami bez obaw, że zniszczy coś cennego. Jeśli problemem są zapędy ogrodniczo – murarskie: sprawę może rozwiązać jakiś kątek w ogródku czy garażu, gdzie dziecko może kopać, budować, tłuc młotkiem itp. nie czyniąc szkód.

… zastąpić jedno zajęcie innym

Jeżeli zabierzemy dziecku coś, czym się zajęło i nie zaproponujemy nic w zamian – konflikt gotowy, a przecież wystarczy podsunąć  inną gazetę do pocięcia, przykleić papier na ścianie, którą dziecko ma ochotę pomalować, wspólna zabawa w gotowanie zamiast całkowitego zakazu sięgania po kuchenne narzędzia.

…wspólnie planować

A właściwie rozmawiać o tym, co dziecko czeka w związku z: wizytą u lekarza, dentysty, rozpoczęciem przedszkola, wyjazdem na urlop i wycieczkę, czy nawet zakupami. Jeżeli dziecko wie, co i w jakiej kolejności będzie następowało, o wiele łatwiej mu się dostosować. Zmniejsza to ryzyko awantury w miejscu publicznym.

...okazać akceptację

To takie oczywiste, że wydaje się niewarte wspomnienia. A jednak... Thomas Gordon wyróżnia 12 kategorii typowych rodzicielskich reakcji, które absolutnie akceptacją nie są.

Wyobraźmy sobie sytuację, w której wchodzimy do pokoju dziecka, a na podłodze leżą porozrzucane zabawki. Straszny bałagan, a wieczorem mają przyjść goście, więc musimy coś z tym zrobić. Najczęściej mówimy coś w rodzaju:

  • Nakazywanie, komenderowanie, polecanie: „Sprzątnij te zabawki!”.
  • Ostrzeganie, groźba: „Jeżeli nie posprzątasz, zabiorę je i więcej ich nie zobaczysz”.
  • Moralizowanie, głoszenie kazań: „Wiesz dobrze, że z twoim obowiązkiem jest posprzątać te zabawki”.
  • Doradzanie, sugerowanie, proponowanie rozwiązań: „Nie możesz wyciągać wszystkiego przy każdej zabawie, wtedy nie będziesz miał tyle do sprzątania”.
  •  Pouczanie, robienie wykładu, dostarczanie argumentów: „Przyjrzyjmy się temu: ja sprzątam cały dom, ale twój pokój należy do ciebie. Wszyscy dbamy o porządek, więc ty też musisz”.
  • Osądzanie, krytykowanie, dezaprobata: „Jesteś po prostu leniwy i nie chce ci się tego posprzątać”.
  • Obrzucanie wyzwiskami, wyśmiewanie, ośmieszanie: „Zachowujesz się jak mały dzidziuś co nabałagani i czeka, żeby mamusia za niego posprzątała”.
  • Interpretowanie, analizowanie, diagnozowanie: „Starasz się po prostu wykręcić od wykonania tej roboty”.
  • Chwalenie, aprobowanie: „Jesteś naprawdę bardzo kochanym dzieckiem. Jestem pewien, ze jakoś dasz sobie z tym radę.”.
  • Uspakajanie, okazywanie współczucia, pocieszanie: „Nie jesteś jedyny, który nie lubi sprzątać. Ja też tego nie lubię”.
  • Wypytywanie, krzyżowy ogień pytań: „Uważasz, ze kto to zrobi? Ile czasu temu poświęciłeś? Dlaczego myślisz, że nie dasz rady?”.
  • Odwracanie uwagi, dowcipkowanie, zabawianie: „Wydaje mi się, że ktoś wstał dziś lewą nogą, zaraz sprawdzę”.

Być może coś z tego zadziała, ale zdarza się też, że nasze dziecko naprawdę ma jakiś problem i jego wyrazem jest właśnie ten bałagan.Wówczas te formy wypowiedzi zadziałają destruktywnie i przyniosą efekt odwrotny do zamierzonego. Konflikt gotowy. Jakie zatem istnieją inne możliwości zareagowania?

reklama

Zamiast jednego z 12 powyższych stwierdzeń, możesz

1.    Opisać, co widzisz: „Zabawki są rozsypane na podłodze.”, albo przedstawić problem: „W pokoju jest bałagan, a wieczorem przychodzą goście”.

2.    Udzielić informacji: „Te klocki na środku pokoju blokują przejście”.

3.    Powiedzieć to jednym słowem: „Klocki!”

4.    Opisać, co czujesz:  „Jestem zdenerwowana, gdy jest bałagan, a mają przyjść goście”.

5.    Napisać liścik: „Posprzątaj nas! - Twoje klocki”.

Taka reakcja rodzica nie jest atakiem personalnym, jest więc większa szansa, że zostanie wysłuchana.

Może też spowodować, że dziecko zacznie mówić, a my będziemy mieli okazję dowiedzieć się, co je naprawdę trapi.

Warto zaangażować obie strony

Czasami jednak trafiamy na problem, która notorycznie się powtarza, na przykład wspomniany już bałagan w pokoju trzy czy pięciolatka. Do jego rozwiązania koniecznie należy zaangażować malucha, gdyż wówczas będzie on miał chęć podporządkować się ustaleniom. Adele Faber i Elaine Mazlish doradzają, aby takie problemy rozwiązywać etapami:

Etap I – uczucia i potrzeby dziecka. Należy uważnie wysłuchać tego, co dziecko ma do powiedzenia, a podczas jego wyjaśnień dawajmy do zrozumienia, że akceptujemy jego uczucia i okazujmy tę akceptację (np. przy użyciu słów – kluczy: aha, rozumiem, tak?). Aby upewnić się, że dobrze małego rozmówcę zrozumieliśmy, powtórzmy to, co on mówi własnymi słowami. Dzięki temu dobrze zrozumiemy jego intencje, gdyż będzie mogło zaprzeczyć, gdy źle je zrozumiemy.
 
Etap II – uczucia i potrzeby dorosłego. Gdy dziecko wyjaśni, na czym polega jego problem, czas na rodzica.  W trakcie wyjaśnień powinniśmy jasno i krótko wyrazić co sami czujemy, w czym widzimy problem. Nie należy obciążać dziecka czy winić go za nasze uczucia – aby wspólnie dojść do porozumienia, warto posługiwać się komunikatami „ja”.

Etap III – wspólne poszukiwania rozwiązania. Najlepiej zastosować „burzę mózgów” i wymieniać różne rozwiązania, jakie nam przychodzą do głowy, ale nie oceniać ich. Wskazane jest ich zapisywanie do czasu aż już nikt nie wymyśli nic nowego.

Etap IV – oceniamy pomysły. Na tym etapie odrzucamy wszystkie pomysły absurdalne czy też takie, na które nie możemy się zgodzić, ani my, ani dziecko. Kiedy już dojdziemy do takiego rozwiązania, które nie jest dla nikogo krzywdzące, a jednocześnie zaspokaja wspomniane wcześniej potrzeby, to można go przyjąć do realizacji.

Etap V – ewaluacja, czyli ocena. Po jakimś czasie może się okazać, że pierwsze rozwiązanie nie jest dobre, a my musimy szukać jakiegoś innego wyjścia z sytuacji. Teraz jesteśmy już jednak bogatsi o to, czego nauczyliśmy się wprowadzając poprzednie.
Powodzenia!

Joanna Górnisiewicz

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: