Gdy przeszkoda frustruje, a nie motywuje
Frustracja – przykre uczucie znane każdemu. Tak bardzo czegoś chcesz, a nie możesz tego osiągnąć. Próbujesz wszystkiego i nic! Wyobraź sobie więc, co czuje małe dziecko, które długo, długo nie może samo zrealizować żadnej ze swoich potrzeb, a i później ma niewiele lepiej, bo jest za niskie, za lekkie, zbyt mało sprawne...
Wydaje się więc, że dzieciństwo to nieustanny ciąg mniejszych i większych powodów do bycia sfrustrowanym, jednak okazuje się, że jest to ważny element rozwoju.
Za mało wyzwań – niedobrze...
Niemożność zaspokojenia swoich potrzeb i szereg uczuć, które taka sytuacja wywołuje, uważa się za czynnik rozwojowy niezbędny do dojrzewania. Brak wyzwań i konieczności zmierzenia się z różnymi przeciwnościami sprawia, że dziecko zaczyna się kurczowo trzymać rutynowych, wyuczonych zachowań: one są bezpieczne i pozwalają na „panowanie” nad sytuacją, dziecko czuje się spokojniejsze, pewniejsze, ale nie może „ruszyć” dalej. Taki stan pojawić się może u dzieci w różnym wieku, także tych starszych.
Za dużo przeszkód– też nie najlepiej...
Z kolei nadmiar przeszkód, bądź takie ich nasilenie, że powodują stan nieustannego napięcia też nie jest dobry. Jeżeli dziecko nie będzie potrafiło przezwyciężyć przeszkody ani jej ominąć i zaspokoić swojego pragnienia, pojawi się stan nazywany deprywacją potrzeb. Jeżeli po kilku próbach pokonania przeszkody dziecko nadal odczuwa frustrację, może pojawić się szereg mechanizmów obronnych:
- zachowania agresywne – dziecko atakuje przeszkodę, np. szarpie bramkę zagradzającą mu drogę, kopie drzwi, wyrywa zabawkę;
- zachowania autoagresywne – uderzanie głową, walenie rękami, wyrywanie włosów;
- regresja – dziecko wraca do zachowań wcześniejszych: zaczyna się moczyć, ssać palce;
- wyparcie - „zapominanie” o tym, co było przyczyną frustracji, wyrzucenie tego z pamięci;
- fantazjowanie – wyobrażanie sobie, że cel udało się osiągnąć i mówienie o tym w taki sposób, jakby to była prawda;
- apatia – dziecko przestaje się interesować wszystkim, jest osowiałe, obojętne.
Jakie przeszkody motywują a nie frustrują?
Aby przeszkoda pełniła swoją funkcję i motywowała do wysiłku, ale do niego nie zniechęcała, musi być odpowiednia. A zatem jaka? Dziecko chętnie uczy się i poznaje takie rzeczy, które go interesują. Małe dziecko ciekawi wszystko, więc właściwie nie ma z tym problemów, ale już starsze dziecko uczy się chętniej tego, co go interesuje.
Dlatego warto sięgać, po różne, nietypowe nawet rozwiązania i na przykład pozwolić na to, aby dziecko uczyło się czytać korzystając z encyklopedii o dinozaurach, a nie z nudnego, w jego mniemaniu, elementarza. Dzieci chętnie też uczą się rzeczy, które uważają za potrzebne, więc zamiast słupków w zeszycie, może obliczać za ile minut nadjedzie następny tramwaj lub ile reszty powinna wydać sprzedawczyni.
Czasem uciekanie się do takich sposobów może też sprawić, że dziecko przy okazji dostrzega, że umie zrobić coś, o czym było przekonane, że nie da rady, to dodaje mu wiary we własne siły.
Łatwiej przecież pokonać przeciwności, które pojawiają się na tym polu, na którym czujemy się pewnie. Tak samo jest z dziećmi: pierwsze sukcesy w nauce języka sprawią, że kolejne umiejętności będzie ono zdobywać szybko i bez trudności, a jeśli zaraz na początku nauki dowie się, że jest „głupie z matematyki” najmniejsza trudność z tego przedmiotu będzie urastać do niebotycznej wielkości.
Zadaniem rodzica jest sprawić, aby dziecko wierzyło we własne siły. Podbudować taką postawę może stwarzanie okazji do tego, aby dziecko odniosło sukces. Pozytywne doświadczenia będą tym, do czego nasza pociecha będzie się mogła odwołać, gdy na swej drodze napotka kolejną przeszkodę.
reklama
Rodzic jako... źródło frustracji u dziecka
Czy nam się to podoba, czy nie, często to właśnie my i nasze zakazy są powodem, dla którego dziecko musi przeżywać frustrację. Podejmujemy jakąś decyzję, a ona się dziecku nie podoba, co wtedy?
Przede wszystkim rodzic musi być przekonany do swojej decyzji. Jeżeli zabrania dziecku czegoś „bo tak”, albo nie uważa swojej decyzji za słuszną, to dziecko doskonale to wyczuje i nie będzie wiedziało, który komunikat odczytać: ten wyrażony słowami, czy ten niewerbalny? Dlatego dobrze jest być pewnym własnych decyzji, dziecko je wówczas łatwiej przyjmie.
Nie można jednak zapominać o tym, że dziecko też ma swoje potrzeby i cele. Mimo emocji, jakie mogą się pojawić, trzeba przez chwilę „stanąć po stronie dziecka” i wczuć się w jego sytuację. Nawet jeśli to nie zmieni naszej postawy, to pozwoli przekazać dziecku, że je rozumiemy, a poczucie, że ktoś wie, o co nam chodzi i z nami współodczuwa, czasem w zupełności wystarczy do tego, aby frustracja ustąpiła.
Joanna Górnisiewicz