reklama
reklama
Najlepszy jest zdrowy rozsądek. O wpływie gier video na dzieci rozmawiamy z Panią Dorotą Zawadzką
Za każdym razem, kiedy chcę kupić grę video czy komputerową dla mojego dziecka, pojawia mi się w głowie mnóstwo pytań. Czym się kierować przy wyborze, ile czasu dzieci mogą spędzać przed monitorem? Na te i inne pytania pomogła mi znaleźć odpowiedź pani Dorota Zawadzka – psycholog rozwojowy.
Właściwie to od jakiego wieku dzieci mogą grać w gry komputerowe i video?
Jeśli chodzi o gry stacjonarne, to w psychologii uważa się, że dopiero 6-7 latki są na nie gotowe. Natomiast do wspólnej zabawy przy grach ruchowych (typu KINECT) możemy zaprosić już czterolatka. Wiek jednak nie powinien być jedynym kryterium. Koniecznie należy zwrócić uwagę na możliwości i zainteresowania dziecka. Zarówno zbyt infantylne, jak i zbyt trudne gry będą budzić rozczarowanie i złość. Tak samo bardzo dynamiczna gra dla dziecka, które z natury jest wycofane lub flegmatyczne, nie spełni oczekiwań.
Czy z gier oznaczonych 7 + mogą korzystać młodsze dzieci?
W grach z tej kategorii jest bardziej złożona fabuła oraz sceny, które mogłyby przestraszyć młodsze dziecko. Generalnie zawsze warto się przyjrzeć grze, którą zamierzamy kupić, a jeszcze lepiej - najpierw samemu ją przetestować. Wtedy samodzielnie odpowiemy sobie na pytanie, czy jest odpowiednia dla naszego dziecka.
A ile czasu dziecko może spędzać grając?
Do 3 roku życia najlepiej w ogóle. Po ukończeniu trzech lat, 15-20 minut dziennie, chyba, że to gry ruchowe - wtedy nawet do 40 minut. I uwaga – nie należy grać codziennie i przede wszystkim nie robić tradycji z tej formy spędzania czasu. Nie ustalajmy, że gramy w, np.: w piątki i niedziele. Stwarzanie takich reguł prowadzi do uzależnienia, bo dziecko cały czas żyje oczekiwaniem na włączenie konsoli.
Czy są jakieś korzyści z grania?
To zależy od zawartości gry, czasu trwania zabawy oraz tego, czy bawi się indywidualnie, czy zespołowo. Do korzyści rozwojowych należy między innymi koordynacja ręka-oko, nauka rozwiązywania problemów, umiejętność podejmowania decyzji. Często w grach ruchowych dzieci muszą wykonywać różne zadania jednocześnie, np.: śpiewać i skakać. To powoduje uruchomienie kilku obszarów mózgu i synchronizację obu półkul. Dzięki grze w większym gronie, dzieci uczą się budowania i współpracy w zespole.
Jest jeszcze jedna sprawa, na którą chcę zwrócić uwagę. Większość dzieci omija tzw. demo, które jest wprowadzeniem do całej historii. Trzeba uczyć dzieci rozpoczynania gry właśnie od tej części. To pozwoli im poznać bohaterów, zrozumieć zasady oraz celowość. Będzie procentować, kiedy (już w szkole) pojawią się zadania z treścią i dziecko będzie nauczone, że najpierw musi przeczytać, zrozumieć, a dopiero później rozwiązywać. W innym razie dzieciaki klikają bezmyślnie, a po zakończeniu zabawy właściwie nie mają pojęcia, o co chodziło i na czym polegało ich zadanie.
Czyli po zakończeniu gry warto o niej porozmawiać?
Zdecydowanie. Dzieci niesamowicie się angażują i towarzyszy im mnóstwo emocji. Po zakończeniu zabawy muszą mieć czas na wyciszenie i odreagowanie. To dobry moment na rozmowę, podzielenie się wrażeniami. Z pewnością nie powinny zaraz po odejściu od monitora siadać do nauki. Potrzebują koło 30 minut, żeby odpocząć i się zregenerować.
Jaki może być negatywny wpływ gier video na dzieci?
Wszystko zależy od tego, jakie gry ma dziecko. To pierwsze, o czym my rodzice musimy wiedzieć i mieć świadomość, jaki przekaz niosą ze sobą. Jeśli dziecko gra w tzw. “zabijanki“, to uczy się, że jedynym sposobem na rozwiązywanie problemów jest przemoc. Maluszek pozostawiony sam z konsolą może trafić na historię, która go przestraszy i nie będzie umiał sobie poradzić z uczuciem lęku. Niepokojąca jest sytuacja, kiedy dziecko będzie zainteresowane tylko taką formą spędzania czasu. To ograniczy jego rozwój społeczny, poznawczy czy emocjonalny. Jednak do nas rodziców należy zdroworozsadkowe podejście. My dorośli powinniśmy być kompetentni - musimy kontrolować sytuację.
Czy można stwierdzić, że czas spędzony razem z dziećmi na wspólnym graniu jest równie wartościowy jak czytanie z nimi książek czy rodzinny spacer?
Korzyścią jest wspólne spędzanie czasu. Wszystko jednak zależy od tego, jak to zrobimy. Czytanie jest świetną formą, jeżeli rodzic się angażuje, a nie odbębnia, bo ma poczucie, że powinien. Spacer też spacerowi nierówny. Jeśli całą drogę rozmawiamy przez telefon komórkowy, a dziecko podąża obok, to warto sobie uświadomić, że zdecydowanie nie jest to wspólny spacer. A często wracamy poźniej do domu z poczuciem, że dziecko dostało naszą uwagę. Nie, nie dostało. Z graniem jest podobnie. Jeśli rodzinnie korzystamy z konsoli, żeby się bawić, tworzyć zespół czy obserwować, jak reagujemy - i na zwycięstwa, i na porażki - to jest to na plus. Zdecydowanie najlepszy jest tu po prostu zdrowy rozsądek.
A tu jeszcze rozmowa