5 rzeczy, które możesz zrobić, kiedy czujesz, że bycie wspierającym rodzicem cię przerasta

5 rzeczy, które możesz zrobić, kiedy czujesz, że bycie wspierającym rodzicem cię przerasta

„Nie zjem tej paskudnej kanapki z serem.” – oświadczyła pięcioletnia Hania. „Przepraszam, ale w tej chwili nic innego nie mogę ci zaproponować.” - zawołałam. „Nieee! Nie zjem i już!”.

Ten poranek wyglądał identycznie jak wczorajszy i przedwczorajszy. Nie wytrzymałam: „Posłuchaj. Jeśli natychmiast nie przestaniesz marudzić, to…”. Zaczęłam krzyczeć, by po chwili mieć poczucie winy.

Z jednej strony czułam gniew i irytację, z drugiej czułam się fatalnie, bo postąpiłam wbrew swoim wartościom i przekonaniom. Naprawdę zależy mi na byciu rodzicem, który daje wsparcie. Wiem, jak ważne są szacunek i relacje. Jednak byłam zbyt wyczerpana.

To było dawno temu, ale nauczyło mnie, jak mogę spróbować działać inaczej, żeby takie sytuacje, a nie – przepraszam! – moje reakcje zdarzały się jak najrzadziej. Bo tego typu sytuacje oczywiście nie zniknęły, ale potrafiłam zarządzić nimi i swoimi emocjami. Co zrobiłam?

Przede wszystkim zauważyłam, że moje dziecko nie współpracuje w sytuacjach, kiedy potrzebuje mojej uwagi, a jej nie otrzymuje. Nie wiem jak ty, ale miewałam dni, kiedy byłam tak zajęta i zaabsorbowana tysiącem różnych rzeczy, że zaburzało to całkowicie harmonogram dnia. Dzieci lubią rutynę, inaczej się gubią.

Dla mojej proceduralnej, wrażliwej córeczki brak rutyny oznaczał odrzucenie i brak poczucia bezpieczeństwa. Gubiła się w niezrozumiałym harmonogramie, więc… próbowała nawiązać z nami bliskość najlepiej jak potrafiła.

Wiedziała, co działa i korzystała z tego, bo… potrzebowała mojej uwagi, rozmowy i przytulania. W normalnej sytuacji okazałabym zrozumienie. W sytuacji dużego napięcia, często jesteśmy już tak wyczerpani, że reagujemy hmm… nieadekwatnie.

Wspierające, empatyczne i uważne rodzicielstwo jest wymagające. Nawet jeśli bliskie są nam teorie łagodnego wychowania, pochylania się nad potrzebami dziecka, pokazywania naturalnych konsekwencji działań, zamiast karania i budowania relacji opartej na zaufaniu, a nie strachu, czasami przychodzą dni, kiedy wszystko szlag trafia. Bo… zapominamy o własnych potrzebach. Co można zrobić w takiej sytuacji? Pewnie masz swoje metody, które działają. Ja pokażę ci  

5 rzeczy, które możesz zrobić, kiedy czujesz, że bycie wspierającym rodzicem cię przerasta

1. Daj sobie prawo do wybuchu

Czasami tracimy panowanie nad sobą i to się zdarza, i - tak jak pisałam - będzie się czasem zdarzało. Po prostu pomyśl, że jest to wpisane w rodzicielstwo, bo jesteśmy zmęczeni i mamy mnóstwo obowiązków, a czasem bardzo niewiele gratyfikacji.

Oczywiście uśmiech dziecka jest cudowną nagrodą, ale jeśli mamy za sobą kolejny miesiąc nieprzespanych nocy, problemy w pracy i jesteśmy w ciągłym niedoczasie, to możemy go po prostu przeoczyć.

Dlatego, jeśli wybuchniesz, nie dokładaj sobie dodatkowo poczucia winy. Jednak pamiętaj, że absolutnie niedopuszczalne są kary cielesne, zawstydzanie czy poniżanie. Zresztą teraz na chwilę postaw się w sytuacji, kiedy ktoś na ciebie podniósłby rękę lub lekceważył.

Jeśli stracisz panowanie nad sobą, ale jednocześnie zadbasz o naprawienie relacji z dzieckiem, to z jednej strony pokażesz, że jesteś niedoskonała, ale z drugiej pozwolisz zaobserwować dziecku, w jaki sposób można rozwiązać trudne sytuacje i prawidłowo się komunikować. Krótko mówiąc - że można naprawiać błędy, które się popełniło, a nie rżnąć głupa i udawać, że dorośli zawsze mają rację.

reklama

2. Przygotuj plan, który zastosujesz w trudnej sytuacji

Kiedy jesteś w fazie dysregulacji emocjonalnej i właśnie kolejną minutę się wydzierasz, trudno ci się wyciszyć w 3 sekundy. Dlatego trenowałam na sucho, wymyślając, jak mogę zareagować, jeśli dziecko (celowo lub nieumyślnie) „nadepnie mi na odcisk”. Łatwiej potem się trzymać scenariusza niż zarządzać własnymi emocjami w sytuacji, kiedy właśnie następuje eksplozja.

Przede wszystkim nawykowo już powtarzam sobie, że razem z dzieckiem jesteśmy w jednej drużynie. To od razu zmienia perspektywę. Poza tym nauczyłam się uprzedzać, że jeśli dziecko powie to i to, to ja odpowiem mu np. kolejny raz „Kochanie, dzisiaj mamy kanapkę z serem”, ewentualnie przygotowuję się, żeby powiedzieć: „Widzę, że czujesz się (wściekła, smutna, rozżalona)/ że jest ci przykro (źle, smutno) i rozumiem cię. Akurat dzisiaj na śniadanie mamy kanapkę z serem”.

Każda z nas powinna przetrenować swój sposób. Kluczowe jest zrozumienie emocji dziecka, co nie oznacza aprobowania jego zachowania.

3. Ucieknij codziennie na 30 minut

Nie nauczyłam się tego od razu, ale w którymś momencie zrozumiałam, że jeśli zaopiekuję się lepiej sobą, to również moi bliscy na tym skorzystają. Lubię czytać i starałam się codziennie wieczorem siadać z książką. Po jakimś czasie wszyscy zaakceptowali, że to czas, który spędzam sama ze sobą.

Początkowo robiłam to wieczorami, kiedy dzieci już spały. W kolejnych latach dzieci się nauczyły, że po buziakach i przytulaniach na dobranoc mama ma czas dla siebie. Spróbuj wdrożyć to, co sprawia ci radość. Kolorowanie, joga, oglądanie filmów, rozmowa z przyjaciółką, medytowanie. Coś, co możesz robić każdego dnia przez około 30 minut, aby zapewnić sobie wewnętrzny spokój.

reklama

4. Podziel się z partnerem obowiązkami

Jeśli jesteś w relacji, możesz skorzystać ze sposobu, który często pozwala rozładować ciężką atmosferę. Kiedy czułam, że moje rodzicielskie kompetencje są niewystarczające lub/i że moja cierpliwość właśnie się kończy, co groziło totalną awanturą - prosiłam męża, żeby przejął na trochę również moje obowiązki i kontakty z dziećmi.

To dawało mi moment wytchnienia i pozwalało opaść emocjom. Już samo poczucie, że mam wsparcie i że nie jestem sama pozwalało mi wrócić do równowagi (choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to pomysł, z którego możne skorzystać zawsze i w każdej sytuacji).

5. Zachowaj odpowiednią perspektywę

Bycie w 100% wspierającym, nieosadzającym i uprawomacniającym rodzicem jest niemożliwe, więc nie stawiaj sobie tak wysoko poprzeczki. Radzisz sobie dobrze w 75 % - super. W 65% - trenuj dalej, jak możesz komunikować się lepiej. I poklep się po ramieniu i podziękuj sobie za to, jak się starasz i jak sobie radzisz.

Czujesz, że sobie totalnie nie radzisz? Jesteś sfrustrowana, masz poczucie winy i coraz częściej wybuchasz? Skorzystaj ze wsparcia specjalisty. On pomoże ci zaopiekować się najpierw samą sobą, a potem… zobaczysz, że wszystko staje się łatwiejsze.

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: