Tabbouleh, frytki z warzyw i czekoladowe ciasto z kabaczka
Ostatnio na pytanie Hani, czy lubię czekoladę odpowiedziałam, że poniekąd. Chyba nie wiedziałam, co mówię. Ja ją UWIELBIAM! A wszystko przez kabaczka.
Ci, co mnie znają - wiedzą, że ogromnie nie lubię jeść tego samego przez kilka dni. Tymczasem wczoraj zostało mi mnóstwo tartego kabaczka. Smażenia placków miałam dosyć i zaczęłam się zastanawiać, co by tutaj wykombinować. I tak oto, szanowni Państwo, dzisiaj w lunchboxie królujeciasto czekoladowe z kabaczkiem. To jest poezja, nie ciasto. Lekko słodkie, wilgotne, obezwładnia zapachem i smakiem gorzkiej czekolady. Na 100% odpala endorfiny, więc dodatkowo ma działanie terapeutyczne (no i jest jak sałatka z warzyw:)).
W lunchboxie towarzyszą mu frytki z warzyw (marchewki, cukinii i dyni hokkaido) banalne w przygotowaniu, pyszne w swej prostocie.
reklama
Jako danie główne tabbouleh. Na miejscu dzieci skupiłabym się jednak na "sałatce":) Jak ktoś z Was jest w pobliżu - zapraszam!