Pieczone warzywa z cieciorką, natką pietruszki i fetą
Dzisiejszy lunch był pomarańczowy. Dynia Hokkaido, pataty, czerwona cebula, pomidorki z ogródka - posmarowane oliwą - zostały bezceremonialnie wrzucone do piekarnika rozgrzanego do 200C. No i 30 min. się towarzystwo piekło, a ja chwilę myślałam, jak urozmaicić danie, bo zawsze jest to oliwa, ocet balsamiczny, zioła - no nuda.
I nagle -hurra! Wyciągnęłam puszkę cieciorki, wlałam do niej sok z całej cytryny, a w szafce znalazłam sos do makaronów. Taki złożony z czosnku, chilli, cytryny, imbiru, kolendry, kurkumy, odrobiny cukru. Myślę, że można spokojnie zrobić go samodzielnie, tylko nie miałam części składników, więc poszłam na łatwiznę, no i założyłam, że przygotowanie całości ma mi zająć max. 15 min.
Zamarzyła mi się pokrojona natka pietruszki, ale niestety jej nie miałam, za to w zamrażarce leżała torba z 5 różnymi ziołami (nie wiem jakimi - przyznaję, ale pietruszkę wyczułam). I ten sos wymieszałam z ziołami, a potem z cieciorką i sokiem z cytryny. Dodatkowo wycisnęłam ząbek czosnku.
reklama
Jarzyny wyjęte z piekarnika zostały polane takim "sosem-nie sosem" i posypane odrobiną fety. AAA...to było cudowne doznanie kulinarne. Słodycz jarzyn przenikała się z ostro-kwaśnym sosem, a cieciorka równoważyła całość. To polecam, zdecydowanie.