Zmęczenie robi swoje, jak wiesz, ja też nie chciałam dzieci, nasze historie są bardzo podobne..
Ale staram się myśleć o tym, że rozpamiętywanie tego "poprzedniego życia" i tęsknota za nim, nic nie zmienią.
Dziecko jest jedyną rzeczą, której nie możemy cofnąć... bo można wyjechać i można wrócić, można z kimś zerwać kontakt i można go wznowić, można zmienić zawód... ale Dziecko jest na zawsze...
I gdybym miała przez to wszystko jeszcze raz przejść, żeby tego mojego szkraba mieć, to bym to przeszła, jestem szczęśliwa, że go mam :-)
I Ty na pewno też :-)
To tylko zmęczenie robi swoje...
Co do tego co robimy to:
-tańczymy :-) biorę małego na ręce i chwilę z nim tańczę do czegoś wesołego, to w sumie też trochę dla mnie bo to poprawia mi humor :-)
- mamy matę, na której leży i tam są różne zabawki i jeszcze dostałam taką kostkę sensoryczną to mu tam zawiesiłam i on się nią mega interesuje :-) a jako że odkrył, że ma ręce to oprócz pchania ich namiętnie do buzi to też stara się panować nad mięsniami i tą kostkę łapać za wystające elementy :-)
Czasem siedzę i cośtam mu pokazuję i opowiadam, ale najczęściej po prostu daję mu spokój, podobno ważne jest też, żeby zamiast ciągle dziecko pobudzać do reagowania, zostawić je samemu sobie, żeby sobie samo tam ogarniało
-masażyki, układanie nóżek w żabkę (ma już niby bioderka ok, ale lekarz polecił jeszcze tak ćwiczyć)
- układanie na brzuszku - cwaniak ma 2 miesiące i już sam umie przekręcić się z brzuszka na plecy i to w obie strony... dobrze, że nie z pleców na brzuch bo wtedy to już nie będzie można z oczu spuścić....
-duuuużo gadam do niego i on chyba dzięki temu też już tam po swojemu guga ;-) opowiadam mu historyjki z życia albo jak oglądam serial to mu mówię co się tam dzieje na ekranie ;-)
Wiele więcej chyba na tym etapie nie można robić... :-)
Ale czas jakoś i tak mija... bo to karmienie, przewijanie, spacer, kąpiel, to wszystko zabiera jakoś tak czas...
A jednak jak Męża nie ma to od 10.30 do 1:00, tak więc jak ma pracę np. 3 dni, dzień wolnego i pracę 2 dni... tooo trochę ta monotonia też nudzi... i męczy...
I są dni, że nic się już nie chce... ale wtedy patrzę na tego mojego skarba i tak sobie myślę, że w sumie ma tylko mnie i jest ode mnie zależny i też jak leży sam, to się troche nudzi, więc się domaga mojej obecności, bo ja też nie chciałabym leżeć ciągle sama... i że nie umie jeszcze sam usiąść albo iść gdzies, więc ja jestem też jego nogami i że to moje "nie chce mi się" ma też wpływ na niego...
Więc biorę się w garść i działam :-)
A jego uśmiech mi wszystko wynagradza :-)
Zobacz załącznik 1034320