Łoooooot, nic tylko strzelić przez łeb!No właśnie też mam rozterkę w Lidlu. Jak mam tylko kilka rzeczy to podchodzę po prostu do kasy bezpośrednio. Jeśli chodzi o komunikację, to jak zaraz po wejściu nikt nie wstanie, to podchodzę do tych uprzywilejowanych i po prostu proszę. Nie mam skrupułów. Ostatnio podeszłam i oba były zajęte. Na jednym dziewczyna 20 lat, na drugim pani koło 60tki. Dziewczyna mnie zmierzyła, spojrzała na mój wielki brzuch i nic, siedzi dalej. Wstała Pani po 60... Niestety musiałam usiąść, bo chyba bym zeszła. Kobiety zawsze mnie puszczają, a chłopy i młodzież to rzadkość. Kiedyś nawet jedna szczylówa do mnie odpysknęła jak ją poprosiłam, żeby zabrała plecak z ławki, bo chcę usiąść, że jak jest się w ciąży, to się siedzi w domu. Grrrr.
Ja ogólnie mam tak, że się nie wpycham sama, ale jak ktoś przepuści, ustąpi to korzystam...
Za to jak jestem gdzieś z kimś i coś tam potrzeba załatwić to zawsze jest "wyślijmy ciężarną"
Ale nie było tego wiele bo po wypadku za dużo z domu się nie nawychodziłam...
No i rodzina, znajomi, robią wszystko o co poproszę, łącznie z wiązaniem butów czuję się jak królowa