reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniowe mamy 2019

Przysięgam ze wykończę się chyba przez ten ostatni miesiąc.
Musimy się opanować, bo stres tylko pogarsza sprawę i źle wpływa na nasze Maleństwa.
Ja też przez 2 tyg stresowałam się tymi wodami, a potem wyszło, że jest ok. Już miałam wizję wcześniejszej hospitalizacji i monitorowania wód aż do rozwiązania.

Dziś z kolei będę miała kolejne USG w sprawie oceny brzuszka Malutkiej, bo tydzień temu wyszło, że nie urósł przez 2 tyg i jest mniejszy w stosunku do reszty ciała.
Powiedziałam sobie, że będę spokojna, bo to USG oszukuje czasem i wprowadza w błąd i mam nadzieję, że dziś okaże się, że wszystko jest dobrze. I tego się trzymam.
 
reklama
A my wczoraj na IP. Mała przestała się ruszać. Minęło kilka godzin, zwykle wieczorem dawała czadu, a tutaj nic. Zjadłam ciacho, poszliśmy się przejść i nic... Mąż ją szturcha, gada, a ona cisza. Myślę sobie, że zejdę normalnie. Mówimy, że dobra, trzeba jechać. Wsiedliśmy w samochód i jedziemy. Jakby coś tam po drodze, delikatne muśnięcia... Dotykam brzucha - twardy jak kamień. Wysiadamy z auta, mąż zestresowany i upada mu telefon... Ekran popsuty, do wymiany, 500 zl. No zesz k... W szpitalu zaraz mnie pod ktg. Leżę, leżę, serduszko jak dzwoń słyszę. Ale ruchy słabo, może że 3. Wchodzi położna i mówi, że na zapisie do ona widzi że 30... No ale nic, leżę, leżę i nagle... Szaleństwo. Doliczyłam chyba do 35, a na zapisie ze 100. Lekarka mi wyjaśniła, że jak brzuch bardzo napięty to slabo czuć. No ale wiecie, procedura, badanie itd. Na usg wszystko dobrze, 3050g, porodowo nic. Także dwie godziny się zeszły, plus 500 zl. Aaaaa.... Wracamy do domu, w całym budynku nie ma prądu i nie było całą noc. Boję się zajrzeć do zamrażarki, bo mam tam spore zapasy na czas po porodzie, żeby nie stać przy garach. Ja się pytam co jeszcze...
A minęły Ci już te skurcze i twardnienia?
Czy już chodzisz pomimo tego?
 
Dziewczyny, ja to już normalnie jestem jak kłębek nerwów... Termin mam za 18 dni, chodzę jak na szpilkach, że zacznie się wcześniej. Cały czas myślę, czy zaraz nie odejdą wody, albo coś. Wizja szpitala mnie paraliżuje. Do tego non stop czytam o jakichś komplikacjach podczas porodów.. O tym bólu i takim i takim podejściu lekarzy. Nie wiem, czy chormony świrują, czy to ze mną jest coś nie tak. Chciałabym, żeby już było po wszystkim...

Do tego nie wiem jak sobie poradzę z tą całą szpitalną otoczką. Zawsze wolałam znosić bóle, czy coś w samotności. A tutaj non stop ktoś będzie się kręcił, badał... Odpukać jak mnie jeszcze pod ktg będą trzymać... Eh. Wariuję.
 
Dziewczyny, ja to już normalnie jestem jak kłębek nerwów... Termin mam za 18 dni, chodzę jak na szpilkach, że zacznie się wcześniej. Cały czas myślę, czy zaraz nie odejdą wody, albo coś. Wizja szpitala mnie paraliżuje. Do tego non stop czytam o jakichś komplikacjach podczas porodów.. O tym bólu i takim i takim podejściu lekarzy. Nie wiem, czy chormony świrują, czy to ze mną jest coś nie tak. Chciałabym, żeby już było po wszystkim...

Do tego nie wiem jak sobie poradzę z tą całą szpitalną otoczką. Zawsze wolałam znosić bóle, czy coś w samotności. A tutaj non stop ktoś będzie się kręcił, badał... Odpukać jak mnie jeszcze pod ktg będą trzymać... Eh. Wariuję.
Nie czytaj! To najgorsze co można sobie zrobić! Wiem co czujesz, ja też mam termin za 17 dni ;) tylko, że ja to już nie mogę się doczekać! Trzeba myśleć pozytywnie, będzie super, to będzie ekstra przeżycie, doświadczenie! No i zaraz będzie bobo, najważniejsze na świecie :)
 
Nie czytaj! To najgorsze co można sobie zrobić! Wiem co czujesz, ja też mam termin za 17 dni ;) tylko, że ja to już nie mogę się doczekać! Trzeba myśleć pozytywnie, będzie super, to będzie ekstra przeżycie, doświadczenie! No i zaraz będzie bobo, najważniejsze na świecie :)
Wy już będziecie po wszystkim, a my dalej będziemy przeżywać ;) Ja jeszcze miesiąc muszę wytrwać!
 
Ja od dziś mam równo 3 tygodnie do oficjalnego terminu! Jak to zleciało! W razie czego jestem już spakowana, wszystko poprane... Ale na razie się nic nie zapowiada, bo mały jeszcze siedzi wysoko, żadnych skurczów nie czuję... może czasami takie bardzo minimalne... Więc ich w sumie nie liczę ;) Jutro do lekarza i od tego tygodnia zaczynamy regularne wizyty na KTG.
W necie nic nie czytam o komplikacjach, bo wydaje mi się, że to najgorsze, co możemy teraz robić! Nie nakręcajcie się! Nie my pierwsze i nie ostatnie będziemy rodzić, zobaczcie ile jest ludzi na świecie i każdy z nich przyszedł tą samą drogą... :)
 
Nie czytaj! To najgorsze co można sobie zrobić! Wiem co czujesz, ja też mam termin za 17 dni ;) tylko, że ja to już nie mogę się doczekać! Trzeba myśleć pozytywnie, będzie super, to będzie ekstra przeżycie, doświadczenie! No i zaraz będzie bobo, najważniejsze na świecie :)
W sumie czytam, bo jestem na grupie FB sierpniowe mamy 2019 i jakoś tak przy okazji... Naprawdę staram się nastawić pozytywnie. :) I czasami mi się udaje, a później klops. Znowu paraliżuje mnie strach. :(
 
reklama
Mi zostało niby 27 dni ale pewnie ze wzgledu na cukrzyce to termin cesarki bedzie wcześniej (ciąży nie można przenosić, szybciej starzeje się łożysko).
Wczoraj powiedziałam lekarzowi, że boję się, że nie zauważe jak się zacznie albo że nie będę wiedziała co zrobić jak się zacznie, a będę sama w domu ale mnie uspokoił, że mam po prostu wtedy przyjechać i że przegapić się nie da i prędzej 5 razy przyjade za wcześnie niż za późno...


Ale tak z innej beczki...
Przez ostatnie upały nie wyłaziłam po zakupy tylko wysyłałam Męża... dzisiaj stwierdziłam, że muszę iść po mascarpone do ciasta, do biedronki - jakieś 1-1,5 km w jedną stronę. Pikuś przecież prawie codziennie łaziłam 9km pieszo z pracy do domu. Pogoda akurat, nie za ciepło, nie za zimno, słonko świeci.... specjalnie zrobiłam 2 razy siku przed wyjściem i leze... po 200m już mi się odechciało no ale jutro goście, ciasto samo się nie zrobi... ide, myślę sobie "nie bądź mięczakiem! To tylko spacer!"... dreptam i dreptam i dreptam... całe szczęście w biedronce klima... biore zakupy, ale tylko tyle co się mieści w rękach bo ostatnio to kupiłam tyle, że nogą zakupy pchałam do domu.... stoje przy kasie, pot spływa po czole, mieni mi się w oczach.... ale myślę sobie "bądź twarda!"... kupiłam sobie wode na powrót, wzięłam łyka i zachciało mi się siku, a toalety brak... no to dreptam spowrotem... odezwał się kręgosłup, coś mi tam zaczęło chrupać, młody się położył chyba na pęcherzu... no ekstra... dreptam dalej i piję tą wodę, bo pić się chce, ale siku też.... mijam budowę i tak myślałam przez chwile czy się tam nie wbić do toi-toia :-D ale toi-toi używany przez 30 chłopa na pewno nie był zbyt czysty... ide dalej... przez krzaki, myślałam, żeby może w tych krzakach siku zrobić ale już widziałam swój blok, a kto wie czy jak bym kucnęła to bym wstała :p no to dreptam dalej do domu... stopy zaczęły mnie boleć... no masakra.... jakoś dotarłam ale już do końca ciąży na żadne takie eskapady się nie wybieram! Ani nigdzie, gdzie w zasięgu wzroku nie ma łazienki :p

A Wy dajecie rade jeszcze chodzić same po zakupy?
 
Do góry