reklama
Z buntownikiem na pokładzie
Bunt u dzieci, choć wpisany w ich rozwój, dla rodziców często stanowi problem. Oj tak – dziecko niepokorne, mające swoje zdanie i wyobrażenia na temat powinności świata wobec jego osoby, bywa nie lada wyzwaniem. Momentami, kiedy owe ekscesy są najbardziej dobitne, są słynny bunt dwulatka i okres dojrzewania nastolatków.
Bunt, choć ma wspólne źródło – o czym niżej - na różnych etapach życia dzieci, przejawia się w różny sposób: od krótkiego „nie” czy napadu histerii w wykonaniu małych szkrabów, po formy bardziej wyrafinowane, które – choć sięgają zenitu na poziomie, mniej więcej, gimnazjum - pojawiają się już u dzieci w wieku szkolnym. W pewnym sensie to zrozumiałe – szkoła to pierwszy poważny kroki w dorosłość, a nowa życiowa rola „uczeń”, w mniemaniu dzieci, przekłada się na życiowe kompetencje. I tak pojawiają się pierwsze próbki sprzeciwu wobec ustalonego porządku. Z pewnością wiesz, o czym mowa: cięte riposty (zwane często pyskowaniem), niekończąca się wymiana zdań i prowokacyjne wypowiedzi, sabotaż czy jawne nieposłuszeństwo – nie tylko w stosunku do rodziców, ale i nauczycieli. Tak, owe wychowawcze „atrakcje” to cały wachlarz zachowań, tak werbalnych, jak i wyrażających się poprzez rozmaite zachowania, często – z punktu widzenia człowieka dorosłego – uznawane za bezzasadne czy wręcz irracjonalne.
Dlaczego tak się dzieje?
Często, zwłaszcza wtedy, gdy opadają ci ręce, zastanawiasz się, jaki to koszmarny gen przeistacza twoje dziecko w wrednego i złośliwego potworka (i założę się, że "nosicielem" genu jest członek rodziny partnera, najpewniej teściowa:)). Tymczasem owe buntownicze zapędy wcale nie oznaczają, że trafił ci się wyjątkowo krnąbrny egzemplarz. Twoje dziecko po prostu, siłą swej ekspresji:
· próbuje sprawować kontrolę nad sytuacją. To taki mały zamach na autorytety – najczęściej mamę i tatę, ale często nie omija tez wychowawcy w szkole;
· testuje granice, które – jakby nie było - zmieniają się wraz z wiekiem dziecka;
· wykorzystuje jako argument w próbie sił – dziecko kontra dorośli i ustalony porządek rzeczy;
· próbuje wyrazić nie tylko swoje zdanie, potrzeby i wizje, ale i samego siebie - zaznacza swoją obecność w świecie;
· deklaruje swą indywidualność, samodzielność i niezależności;
· wyraża niechęć do podporządkowania się – chce, by w jego świecie obowiązywały także jego zasady.
Jak sobie radzić z buntownikiem
Prawda jest taka, że naprawdę niepokojąca jest sytuacja, gdyby dziecko nie ma potrzeby wyrażania siebie i swoich poglądów, i to w żaden sposób. Gdyby tak zatem spojrzeć na małego buntownika jak na indywidualistę, czy po prostu osobę z charakterem – całość wygląda nieco lepiej, prawda? Nie zmienia to – a szkoda – faktu, że codzienność z silną osobowością chwilami może przypominać horror. Co zatem robić, jak postępować, by dziecka nie złamać, nie stłamsić i nie zniechęcić do wyrażania siebie i swej opinii, a jednocześnie utrzymać w mocy zasady, zdrowe proporcje i relacje, i zapewnić tym samym – swą mądrością, wiedzą i władzą rodzicielską - poczucie bezpieczeństwa?
Nikt nie mówił, że będzie łatwo, niemniej warto próbować. Oto kilka podpowiedzi:
· Staraj się dotrzeć do sedna. Jeśli będziesz się uważnie przyglądać i przeanalizujesz codzienne sytuacje, być może wpadniesz na trop, który pozwoli ci ustalić przyczyny trudnych sytuacji i przykrych zachowań. Zastanów się, co powoduje niezadowolenie czy bunt dziecka? Czy istnieje jakiś schemat lub klucz? Czasem wystarczy, że posłuchasz, co dziecko chce ci powiedzieć (może czas na jakieś domowe rewolucje na poziomie zasad czy granic?) albo zapewnisz mu margines czasu (bo poranny pośpiech wywołuje u niego furię) bądź swobody (może na przykład, jak płachta na byka, działa na niego forma, w jakieś go o coś prosisz?).
· Przyjrzyj się waszej codzienności – zasadom, relacjom, harmonogramowi dnia, podziałom obowiązków. Być może wkradł się w nie chaos, stres, niejasności i to on – ów zaburzony porządek rzeczy - jest przyczyną niepokojących zachowań (bądź je wzmacnia)? Czy zasady są przestrzegane (a może niektóre trzeba dostosować do realiów), a obowiązki – oczywiste, no i adekwatne do wieku (hasło „posprzątaj pokój” naprawdę może być nie tylko przytłaczające, ale i zupełnie niejasne)? Popatrz na to oczami dziecka i: np. obowiązki podziel na mniejsze zadania. Może dziecko za mało czasu spędza na beztroskiej zabawie, a chodzenie spać po dobranocce jest trochę – w jego mniemaniu - nieuczciwe (chodzę spać jak dla dzidziuś!)? Naprawdę czasem wystarczy mały ruch organizacyjny, by wszystko wskoczyło na właściwe tory.
· Wskazuj na konsekwencje złego zachowania. Najpierw upewnij się, że dziecko wie, co powinno robić, a czego zdecydowanie nie. Uświadom mu, że zachowania, które ostatnio serwuje, są niedopuszczalne - ono naprawdę może tego nie dostrzegać (albo skali zjawiska). Czasem zdarza nam się przeceniać dzieci, ich możliwości intelektualne – nie traktuj dziecka jak równorzędnego sobie partnera! Wskazuj też na konsekwencje zachowania – kary i inne dotkliwe, namacalne restrykcje to jedno. Jest jednak jeszcze inna pula konsekwencji: to, że cię rani słowami, wprowadza złą atmosferę do domu albo wystawia sobie złe świadectwo.
· Wzmacniaj pozytywne wzorce – dostrzegaj i doceniaj dobre zachowanie. Nie chodzi o to, by w życiu chwiać się, jak wiatr zawieje i przemykać przez nie cichutko, na palcach, by nikomu nie sprawić przykrości czy zawodu. Warto jednak mieć i kręgosłup, i swoje zdanie, niemniej ważny jest i styl, i forma ich wyrażania. Mów o tym (ale i prezentuj na co dzień). Chwal, podkreślaj też, że widzisz, gdy twoje dziecko stara się, walczy ze sobą i zachowuje się tak, że może być z siebie dumne! Unikaj także sytuacji, w których dziecko może być bardziej skłonne do wyzywających zachowań, tonuj jego zapędy i ucz go tego samego (sprawdzają się techniki relaksacyjne, takie jak oddychanie czy liczenie)
· Szanuj swoje dziecko - traktuj je tak, jak sama chciałbyś być traktowana. Pamiętaj, że dziecko, tak jak i ty, ma prawo do gorszego dnia, złego humoru czy chandry. Bądź wyrozumiała – nie znaczy to oczywiście, że masz wyrzec się bycia stanowczą i konsekwentną (nigdy!), ale mów do dziecka z miłością i… zrozumieniem. Dawaj przykład, w jaki sposób traktować innych oraz jak wyrażać swe zdanie, prośby i sprzeciw, w sposób cywilizowany i na poziomie.
· Rozmawiaj. Zadawaj pytania pomocnicze (pamiętaj jednak, żeby poziom wypowiedzi dostosować do wieku dziecka!) - czego chce, dlaczego się złości, co chce osiągnąć. Pokaż mu też drugą stronę medalu – opisz, jak ty widzisz te sytuacje. Bliskość z pewnością pomoże wam przetrwać trudne chwile oraz wypracować sensowne rozwiązanie. Nie bój się kompromisu w obawie przed tym, że stracisz autorytet. Wspólne stanowisko to dobry pomysł – wciąż jesteś stroną decyzyjną, ale dajesz dziecku poczucie, że i jego zdanie się liczy. To cenna lekcja i dowód zaufania, które z pewnością zaprocentują.
Jeżeli wyzywające zachowania utrzymują się przez dłuższy czas i są wyjątkowo silne (napady złości, agresji, ale zamykanie się w sobie czy depresja), dziecko wyraźnie nie panuje nad tym, co go męczy, przekłada się na jego wyniki w szkole i relacje z bliskimi i rówieśnikami – koniecznie skonsultuj się z lekarzem.
Monika Zalewska-Biełło
Wychowanie ucznia - przeczytaj pozostałe nasze artykuły.
Rozwój dziecka w wieku szkolnym - kliknij tutaj.
Masz dziecko w przedszkolu ? - zajrzyj tutaj