Czy dziecko powinno dostawać kieszonkowe?
- Mamo kup mi... (tu można wstawić cokolwiek) – prosi dziecko. - Nie mam pieniędzy – odpowiada w końcu zniecierpliwiona mama. - Jak to nie masz? Idzie się do banku, wsuwa taką kartę i już są pieniądze – tłumaczy zdziwione dziecko.
Znacie takie dialogi? Pewnie tak, bo prędzej czy później trzeba wytłumaczyć skąd tak naprawdę biorą się pieniądze. W wieku około 6-7 lat dziecko zaczyna się coraz bardziej interesować pieniędzmi: pyta, ile coś kosztuje, czy 10 złotych to dużo, czy mało i co można kupić za złotówkę, zaczyna wyrabiać sobie zdanie na temat tego czy coś jest tanie, czy drogie. Jest to okres, w którym warto się zastanowić nad wprowadzeniem kieszonkowego.
Kieszonkowe to stała, niewielka “pensja” wypłacana dziecku raz w tygodniu lub miesiącu. Czy wypłacać dziecku kieszonkowe? Zanim się zdecydujemy, warto zastanowić się nad argumentami za i przeciw.
Dlaczego warto dziecku dawać kieszonkowe?
- Kieszonke daje możliwość samodzielnego dysponowania nimi (“odłożę pieniądze do skarbonki” lub “dziś kupię sobie...),
- jest szansą na poznanie wartości pieniądza (“nie wiedziałem, że te klocki są takie drogie”),
- uczy planowania wydatków (“jeśli dziś kupię loda, jutro nie będę miał na lizaka, muszę wybrać”),
- uczy oszczędności (“odłożę 3 tygodniówki i wtedy starczy mi na tę zabawkę”),
- uczy cierpliwości (“jeśli poczekam, to za tydzień będę mógł kupić ten samochodzik”),
- uczy postępowania z własnymi żądaniami i potrzebami (“nie starczy mi pieniędzy na ten zestaw klocków, muszę kupić mniejszy albo poczekać”),
- uczy odpowiedzialności (“ta zabawka się rozsypała, następnym razem kupię coś solidniejszego”, “wydałem już wszystkie pieniądze i nie mogę tego kupić”),
- uczy wytrwałości w dążeniu do celu (“muszę zgromadzić odpowiednią kwotę”),
- uczy samodzielnego dokonywania wyborów (“kupić loda czy batonik?”),
- uczy dodawania i odejmowania – szybko i bezboleśnie.
Tymczasem przeciwnicy twierdzą, że wszystkich tych rzeczy dziecko może się nauczyć otrzymując pieniądze na bieżące wydatki lub po prostu uczestnicząc w domowych zakupach.
Jakie są argumenty przeciw dawaniu dzieciom kieszonkowego?
- dziecko ma określone potrzeby, które powinni zaspokajać rodzice (należą do nich zabawki czy słodycze),
- dziecko powinno ufać, że rodzice zaspokoją jego potrzeby (jeśli dziecko czegoś potrzebuje, wie, że rodzice to zrozumieją, a i ono żądając czegoś, musi zrozumieć aktualną sytuację finansową rodziny i dostosować się do niej),
- to rodzice wiedzą, co dla dziecka jest zdrowe (dając pieniądze do wyłącznej dyspozycji ryzykujemy, że dziecko będzie za nie kupowało rzeczy bez wartości lub wręcz szkodliwe),
- mając do czynienia z pieniędzmi dziecko szybko stanie się materialistą (posiadanie pieniędzy może spowodować, że dziecko zaczynie myśleć głównie o nich; zamiast bawić się otrzymaną zabawką - rozmyśla o jej cenie, a koszt biletów do kina przelicza na liczbę batonów, zamiast cieszyć się filmem,
- Weźmy po uwagę, że nadmierne przywiązanie do pieniędzy to nie lada problem dla wielu dorosłych, może więc nie warto przedwcześnie obciążać dziecka?),
- pieniądze mogą być wydawane nierozsądnie: na słodycze, (których rodzice by nie kupili lub nie w takiej ilości), byle jakie zabawki (takie “marnowanie”irytuje rodziców, co prowadzi do ingerencji w fundusze dziecka, a to z kolei najczęściej rodzi konflikt),
- z kieszonkowym jest masa zamieszania (do końca nie wiadomo, co mają kupić rodzice, a za co płaci samo dziecko: słodycze? zabawki? pisemka? drugie śniadanie? przybory szkolne? kiedy te rzeczy kupuje rodzic, a kiedy dziecko...? Mimo wcześniejszych ustaleń wątpliwości pojawiają się w najbardziej nieodpowiednich momentach),
- dziecko nie zawsze rozumie, że pieniądze pochodzą z budżetu rodzinnego, nie zawsze też potrafi je odnieść do ogólnej sytuacji finansowej rodziny, a ta przecież może się pogorszyć,
- kieszonkowe wyzwala postawę roszczeniową (dziecko uznaje, że są to pieniądze, które mu się należą, a przecież nie jest to prawdziwa pensja, kiedy otrzymuje się płacę za wykonaną pracę, są to pieniądze niejako “za nic”. Istnieje ryzyko, że taką postawę dziecko przeniesie na całość kontaktów z rodzicami: “mi się należy i wcale mnie nie obchodzi, że pralka się zepsuła i kupiliście nową”),
- oficjalny, urzędowy układ (jeśli dajemy dziecku pieniądze i nie ingerujemy w jego wydatki, powstaje układ, jak między pracodawcą a pracownikiem, prowadzi to do pewnej izolacji członków rodziny – każdy zarządza własnymi środkami, kupuje co chce i rodzi wątpliwości “kupić mu lody, czy powinien sam za nie zapłacić?”),
- jeśli dziecko ma młodsze rodzeństwo, ono chce także otrzymywać swoje pieniądze (powstaje kolejny dylemat – dawać pieniądze dziecku, które w naszej ocenie nie jest na to gotowe, czy konfliktować rodzeństwo mówiąc znienawidzone: “kiedy będziesz starszy”?),
- karanie dziecka wstrzymaniem wypłaty rodzi dziwny układ: jestem grzeczny – płacą mi, mam dobre oceny – płacą mi. Na dłuższą metę nie motywuje to ani do dobrego zachowania, ani do uczenia się,
- dzieci mają różne podejście do pieniędzy (Niektóre wrzucą pieniądze do skarbonki i więcej nie będą myśleć o nich, a wtedy kieszonkowe nie spełni swego zadania przyuczenia do gospodarowania pieniędzmi. Dzieci nadwrażliwe będą się zamartwiać. Inne będą nadmiernie sfrustrowane),
- ciężko zdecydować ile pieniędzy dziecko powinno otrzymywać.
reklama
Dawać kieszonkowe czy nie?
Dalej nie macie jasności czy dawać kieszonkowe? Niestety nikt Wam tego jasno nie powie – każda rodzina jest inna i wszystko zależy od Was i Waszej postawy. Jedno jest pewne: kieszonkowe nie może być pójściem na łatwiznę – samo przez się nie nauczy gospodarności i samodzielności. Trzeba jeszcze wiele rozmawiać i tłumaczyć. Uważajcie też, żeby pieniądze nie stały się rekompensatą za Wasz brak czasu.
Kieszonkowe - i co dalej?
Jeśli zdecydowaliście się na wręczanie dziecku jego kieszonkowego, zawrzyjcie jasno sformułowaną umowę, aby obie strony nie miały wątpliwości co do swoich praw i obowiązków. Można się pokusić o sporządzenie tej umowy na piśmie. W umowie powinny zostać uwzględnione następujące informacje:
Wysokość kwoty
Należy ją dobrać w zależności od wieku dziecka i finansowej kondycji rodziny. Suma nie może być zbyt duża – jeśli dziecko będzie mogło kupić wszystko, co zechce, na pewno nie nauczy się wybierać czy oszczędzać. W jednej z książek znalazłam taką propozycję: sześcioletnie dziecko może otrzymywać 5 zł miesięcznie, kwotę tę podwyższa się z każdym rokiem życia o 5 złotych, a począwszy od 13 roku życia o 10 złotych.
Termin wypłaty
Trzeba ustalić czy pieniądze dziecko dostanie raz w tygodniu, czy raz w miesiącu i konsekwentnie trzymać się tego terminu.
Przeznaczenie kieszonkowego
Koniecznie należy ustalić czy dziecko wydaje pieniądze na to, co chce, czy też ma sobie kupować z tych pieniędzy drugie śniadanie, zabawki, pisma, przybory szkolne, bilety, karty telefoniczna itp. (oczywiście wtedy kwota musi być odpowiednio wyższa).
Zasady
Większość zwolenników kieszonkowego jest zgodna co do następujących rzeczy:
- nie należy zabierać pieniędzy za karę,
- trzeba być konsekwentnym, co do ustalonej kwoty - jeśli dziecko wydało swoje pieniądze pierwszego dnia – nie dawajcie mu kolejnych wcześniej niż się umawialiście,
- nie powinno się uzależniać kieszonkowego i jego wysokości od codziennych obowiązków dziecka (robienie różnych rzeczy dla domu i rodziny to naturalna konsekwencja bycia członkiem wspólnoty, więc płacenie za wyniesienie śmieci czy umycie okien może zaburzyć relacje).
Życie zmusza nas do posługiwania się pieniędzmi. Warto więc uczyć dziecko w każdym wieku, że pieniądz ma swą wartość. Jednak kieszonkowe nie jest jedyną możliwością – można dziecku dawać takie kwoty, jakich potrzebuje – wcześniej oczywiście trzeba porozmawiać o tym co chce kupić, czy tego potrzebuje i dlaczego akurat to. Także i tu możemy uczyć cierpliwości i oszczędności (“nie mogę dać ci w tym miesiącu tyle ile potrzebujesz, teraz dam ci połowę, a za dwa tygodnie resztę”), czy konieczności wyboru (“wolisz, żebyśmy kupili lody czy czekoladę?”).
Którąkolwiek opcję wybierzecie, pamiętajcie, że dziecko jest świetnym obserwatorem i najwięcej uczy się od Was. Dlatego warto robić zakupy wspólnie z dzieckiem, tłumacząc mu dlaczego kupujecie takie, a nie inne produkty i jak planujecie większe wydatki.
Joanna Górnisiewicz