Partner idealny?
Miłość może nas spotkać wszędzie, w sklepie, w pracy, na basenie, na przystanku autobusowym, na imprezie. Najczęściej zostaje ona rozbudzona kiedy najmniej się tego spodziewamy, przez czysty przypadek. Ale zdarza się i tak, że np. na przyjęciu siedzimy obok idealnego partnera czy partnerki, ale ich po prostu nie zauważamy, ponieważ w naszej głowie kołaczą się myśli związane z pracą czy szkołą, lub jesteśmy emocjonalnie zaangażowani w inną relację.
Jeśli jednak właśnie zaczęliśmy studia lub przeprowadziliśmy się do innego miasta lub zmieniliśmy pracę, jeśli właśnie doszliśmy do siebie po nieudanym związku, jeśli wreszcie zaczęliśmy zarabiać dosyć pieniędzy aby utrzymać rodzinę, jeśli jesteśmy samotni lub mamy za dużo wolnego czasu, to jest to moment, kiedy dojrzeliśmy do tego, aby się zakochać. Ludzie którzy są emocjonalnie pobudzeni, czy to w wyniku radości czy smutku, niepokoju, strachu, ciekawości czy jakichkolwiek innych uczuć, są o wiele bardziej podatni na ulegnięcie tej namiętności (Fisher, 2004).
Choć to często przypadek krzyżuje nasze drogi z potencjalnym partnerem, to jednak na nasz wybór wpływa wiele innych ukrytych sił. Jedną z nich jest tajemniczość. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety, często czują pociąg do osób, które wydają się im enigmatyczne. Osoba obca intryguje i przyciąga. Niewiedza na jej temat sprawia, że projektujemy na nią cechy, które chcielibyśmy, aby faktycznie miała. Idealizacja zwiększa naszą chęć zbliżenia się do danej osoby, a do tego pojawia się poczucie, że być może wymyka się nam z rąk trudno uchwytny skarb – to wszystko może wyzwolić romantyczną namiętność.
reklama
Ale bywa też odwrotnie. Na podstawie obserwacji jak układają się relacje osób żyjących w jednym z izraelskich kibuców, widać, że długotrwała znajomość może stłumić myśli o romantycznej miłości. W kibucu tym dzieci dorastały we wspólnym domu, gdzie mieszkały, spały i kąpały się razem, niezależnie od wieku. Chłopcy i dziewczynki dotykali się żartobliwie i leżeli obok siebie. Około 12 roku życia stosunki między nimi stawały się napięte, ale kiedy byli nastolatkami, rozwijały się pomiędzy nimi silne więzi bratersko-siostrzane. Później żadna z tych osób nie poślubiła koleżanki ani kolegi z kibucu (Shepher, 1971).
Naturalny wstręt i odraza do kopulowania z członkami bliskiej rodziny i innymi dobrze nam znanymi osobnikami rozwinął się w procesie ewolucji po to, by nie dopuścić do chowu wsobnego, destrukcyjnego aktu mieszania swojego DNA z DNA bliskich krewnych. W rezultacie odczuwamy pociąg raczej do kogoś spoza rodziny albo grupy, w której się wychowaliśmy – do kogoś kto jest choć odrobinę tajemniczy. Natura wyposażyła nas w połączenia nerwowe, dzięki którym podniecają nas osoby obce i nieznane.
Innym czynnikiem wpływającym na wybór partnera jest bliskość. Oznacza to, że częściej naszym wybrankiem/wybranką zostaje osoba, która w pewnym sensie jest gdzieś w pobliżu. Ktoś z kręgu wspólnych znajomych, mieszkający w sąsiedztwie, pracujący w tym samym miejscu, czy branży, uczący się na tej samej uczelni. Zdarza się, że tych właśnie osób często nie dostrzegamy i nie uważamy za tajemniczych, bo jesteśmy przyzwyczajeni do ich obecności. Warto więc czasami się zatrzymać i zamiast wyczekiwać księżniczki czy księcia z bajki, rozejrzeć się po prostu wokół siebie.
A jak to jest z tymi przeciwieństwami? Czy rzeczywiście się przyciągają? Otóż i tak, i nie. Tajemniczość, która nas pociąga, może być interpretowana jako inność, czyli przeciwieństwo. Jednak bliskość jest głosem za tym, że inność tak, ale u osoby podobnej do nas pod względem kulturowym, intelektualnym, pod względem pochodzenia etnicznego i społecznego, mającej takie samo wykształcenie i pozycję ekonomiczną, podobne postawy, oczekiwania, wartości, zainteresowania i umiejętności społeczne i komunikacyjne (Rushton, 1989; Pines 1999).
reklama
W studium doboru partnerów w Ameryce biologowie ewolucyjni Peter Buston i Stephen Emlen (2003) stwierdzają, że młodzi mężczyźni i kobiety myślą o sobie jako parterach małżeńskich konkretnych typów i faktycznie wybierają osoby o tych samych cechach, przy czym cechy te obejmują szerokie spektrum atutów, od finansowych i fizycznych, aż po cechy osobowości. Jeśli np. ktoś dysponuje sporym majątkiem szuka partnera z klasy wyższej, przystojni mężczyźni wybierają piękne kobiety, a osoby, dla których ważna jest rodzina i wierność seksualna, poszukują partnera ceniącego te same wartości. Pociągają nas także osoby o takim samym poczuciu humoru, wyznający podobne wartości społeczne, mający takie same poglądy na życie. A zatem przeciwieństwa się przyciągają, tyle że w granicach jednej strefy etnicznej, społecznej i intelektualnej.
Innym upodobaniem, które mamy w genach jest skłonność do wybierania proporcjonalnie zbudowanych partnerów. Już Arystoteles utrzymywał, że istnieją pewne uniwersalne kryteria piękna, a jednym z nich jest symetria. Współczesne badania potwierdzają te tezę. Badacze stworzyli „przeciętną” twarz, łącząc na ekranie komputera wiele twarzy w jedną. Zarówno mężczyznom, jak i kobietom podobała się ona bardziej, niż którakolwiek z autentycznych twarzy, których zdjęcia zostały wykorzystane w badaniu. Ta zmodyfikowana była po porostu bardziej proporcjonalna (Langlois, Roggman 1990). Wykazując się symetryczną budową, zwierzęta reklamują swoją znakomitą genetyczną zdolność zwalczania chorób. Tak więc nasz ludzki pociąg do symetrycznie, proporcjonalnie zbudowanych osobników jest pierwotnym zwierzęcym mechanizmem, który kieruje nami tak, byśmy wybierali genetycznie silnych partnerów.
Badania wskazują również na to, iż proporcjonalnie zbudowani mężczyźni zaczynają stosunki seksualne około czterech lat wcześniej niż ich niezgrabni rówieśnicy, mają więcej partnerek seksualnych i więcej romansów pozamałżeńskich. Z kolei kobiety osiągają więcej orgazmów w stosunkach z proporcjonalnie zbudowanymi mężczyznami i to nawet wtedy, kiedy ich relacje z tymi mężczyznami nie są dla nich emocjonalnie zadowalające. Dodatkowo podczas orgazmu z takim partnerem skurcze pochwy kobiety wciągają więcej spermy (Thornhill, Gangestad i Comer, 1995).
Jak widać symetria zwiększa nasze szanse w rozgrywkach o partnera. Aby ją osiągnąć, bardziej podkreślić, czy choćby upozorować możemy stosować np. makijaż: puder, cienie do powiek, róż, pomadki czy wszelkie inne kolorowe kosmetyki, umiejętnie użyte ukrywają niedoskonałości, jednocześnie uwydatniając to, co w naszej twarzy piękne Na kształtowanie sylwetki wpływ mają niewątpliwie ćwiczenia fizyczne. Jeśli zależy nam, aby zmienić konkretne partie ciała, warto skorzystać z porad trenera. Innym sposobem na modelowanie sylwetki jest ubiór. Długość, kształt, ale też kolor garderoby, odpowiednio dopasowane, znacznie zmieniają proporcje ciała. Biustonosze typu push up, paski, dopasowane bluzki, czy falbaniaste spódnice ułatwiają uzyskać owe symetryczne proporcje. Bardziej inwazyjnym sposobem zmiany wyglądu są zabiegi w ramach chirurgii plastycznej. Powiększanie piersi czy ust, nawet usuwanie żeber, aby zwiększyć wcięcie w talii. Taka operacja czy zabieg znacznie i trwale korygują to, co nam się nie podoba, należy jednak pamiętać, że jest to już ingerencja w ciało i może wiązać się z powikłaniami. Nie mamy też gwarancji, że będziemy się dobrze czuli w „nowej skórze” i faktycznie przyciągniemy więcej potencjalnych partnerów.
reklama
Idealny partner czy partnerka tak naprawdę nie istnieją. Nawet jeśli trafimy na osobę o symetrycznej budowie, możemy kompletnie się z nią nie dogadywać. Za to z osobą o mniej atrakcyjnych kształtach przegadamy trzy godziny i nawet nie zauważymy, kiedy upłynął czas. Osoba, która wydaje nam się tajemnicza, może okazać się nudna, a nasz sąsiad, któremu co dzień od lat się kłaniamy, w nowej fryzurze nagle wyda nam się bardzo przystojny. Wszystko jest w naszej głowie, to jak postrzegamy innych, jak interpretujemy ich zachowania i jak to odnosimy do własnych oczekiwań i potrzeb. Ważne by być otwartym na ludzi i nowe znajomości i nie zakładać z góry, że „z tego i tak nic nie będzie”. Dajmy szanse innym, ale też sobie.
Ewa Krawczyńska
psycholog - seksuolog