Modele związków
Na przysłowiowej kawie u koleżanki dowiadujemy się czasami zaskakujących rzeczy.
Podobno Heniek gotuje obiady i zajmuje się dzieckiem, podczas gdy Magda siedzi w pracy do wieczora. Karolina i Jacek każdą, nawet najmniejsza decyzję, podejmują wspólnie, a Urszula zrezygnowała z pracy, bo Karol narzekał, że ma dość jedzenia na mieście i nie życzy sobie obecności obcej osoby w domu, to jest sprzątaczki.
Wydaje nam się, że po wielu latach dorosłości, funkcjonowania w związkach, możemy przewidzieć, co nas czeka w kolejnej relacji, możemy przewidzieć swoje w nim funkcjonowanie. Często też mamy wrażenie, że inni zachowują się podobnie do nas, szczególnie jeśli dobrze znamy te osoby, pary. Okazuje się jednak, że kolejna konfiguracja dwóch indywidualności, tworzy zupełnie nową jakość relacji i zasad w niej panujących.
Czy jednak biorąc pod uwagę różnorodność osobowości, można mimo wszystko ustalić pewne powtarzające się reguły, pewne stałe, które w mniejszym lub większym stopniu są zauważalne w relacjach?
Wyróżniłabym trzy modele związków: tradycyjny, modernistyczny i postmodernistyczny.
reklama
Model tradycyjny
Jest chyba najbardziej znany, co nie jest jednoznaczne z tym, że tak funkcjonuje większość związków. Model tradycyjny zakłada układ patriarchalny. Mężczyzna, głowa rodziny, utrzymuje ją, podejmuje ważne decyzje, jest autorytetem, który ma ostatnie słowo w podejmowaniu decyzji, z dziećmi czas spędza jedynie na zabawie, kiedy są umyte, nakarmione i nie płaczą, reprezentuje rodzinę w oficjalnych sytuacjach, w domu zajmuje się takimi sprawami jak przesunięcie szafy, przybicie gwoździa, ustawienie programów w telewizorze. Natomiast nie ma zielonego pojęcia jak włączyć pralkę, ugotować zupę, czy znaleźć czyste skarpetki do pary. Kobieta, zdarza się, że również pracuje, co nie zwalnia jej z przypisanej roli w tym modelu związku. Jeśli nie pracuje, tym łatwiej jest jej zająć się sprzątaniem, praniem, prasowaniem, gotowaniem, wychowywaniem dzieci, zakupami. Raczej rzadko może wyjść sama na spotkanie z przyjaciółmi, częściej towarzyszy mężczyźnie w spotkaniach z jego znajomymi. On natomiast nawet nie pyta, tylko oznajmia, że dziś wychodzi sam.
Model modernistyczny
Zakłada partnerstwo i równy podział obowiązków. Potrzeby każdego są tak samo ważne i uwzględnione we wspólnym życiu. Kobieta i mężczyzna pracują, mają ustalone zasady kiedy kto robi pranie, zakupy, sprząta, gotuje. Jest też określone, że pewne sprawy załatwiają wspólnie. Dotyczy to także wychowywania dzieci. Również podział wolnego czasu wygląda tak, że jeśli partnerzy nie spędzają go wspólnie, to każdy ma tzw. wychodne. Jak widać, mamy tu do czynienia z równouprawnieniem w relacji. Każdy ma tyle samo i takie same obowiązki.
reklama
Model postmodernistyczny.
Można powiedzieć, że jest on w opozycji do modelu tradycyjnego. Tutaj panuje matriarchat. Kobieta pracuje, utrzymuje rodzinę, podejmuje ważne decyzje, w domu odpoczywa. Zdarza się, że zarządzi remont lub przemeblowanie. Mężczyzna jeśli pracuje, to na pół etatu lub w domu, co ułatwia mu znalezienie czasu na gotowanie, sprzątanie, zakupy, odbieranie dzieci z przedszkola czy szkoły. Tutaj kobieta częściej wychodzi sama, też z racji zobowiązań zawodowych. Mężczyzna siłą rzeczy ma mniej możliwości by prowadzić życie towarzyskie, więc większość jego znajomych jest najczęściej z kręgów towarzystwa partnerki.
Oczywiście opisane modele są nieco przerysowane i mogą być jedynie pewnym odniesieniem dla naszych realnych relacji. Istotny jest również fakt, że rozpoczynając wspólne życie raczej nie ustalamy z góry według jakiego typu będziemy funkcjonować.
Czynnikiem wpływającym na to jaki związek stworzymy jest niewątpliwie światopogląd w jakim zostaliśmy wychowani, małżeństwo rodziców, dziadków, czy zasady religii. Najczęściej przełożenie zaobserwowanych wzorców wygląda tak, że jeśli rodzice tworzyli układ tradycyjny, wtedy dzieci rozpoczynając dorosłe życie, oczekują od swojej relacji zasad modelu modernistycznego, czy postmodernistycznego. Jeśli obserwowany układ był partnerski z równym podziałem obowiązków, możemy mieć potrzebę związku, w którym będzie tradycyjny podział ról, bądź odwrotny, w wersji postmodernistycznej. I analogicznie, jeśli małżeństwo rodziców było totalnym zaprzeczeniem tradycyjnego funkcjonowania związku mężczyzny i kobiety, dzieci - tworząc relacje - potrzebują bądź równowagi w podziale ról, bądź całkowitego ich odwrócenia.
reklama
Wiele zależy też od stopnia nasilenia zasad danego modelu. Nawet jeśli rodzice tworzyli tradycyjną parę, ale szanowali się, wspierali, podejmując decyzję radzili się siebie nawzajem, doceniali to, co druga strona wnosi do związku, to dzieci mogą taki model kontynuować. Najczęściej do kształtowania się odmiennych potrzeb w tworzeniu związku dochodzi wtedy, gdy obserwujemy jak dwoje ludzi funkcjonuje obok siebie bez wzajemnego zrozumienia, bez dialogu, bez szacunku, a jedynie z wymaganiami i oczekiwaniami, bo „przecież wiadomo, że do obowiązków kobiety należy to.., a do mężczyzny tamto..”.
Związek można opisać jako żywy organizm, który cały czas ewoluuje. Ma swoje etapy: narodzin, dojrzewania, dorosłości, symbiozy. Należy więc pamiętać, że nie można trzymać się sztywno raz ustalonych zasad, czy podziału obowiązków, tylko dopasowywać je do etapu w jakim znajduje się relacja. Ważne jest, aby od początku rozmawiać z parterem o tym, co my rozumiemy jako związek. Co to dla nas oznacza, z czym to się wiąże. Czego w takiej relacji potrzebujemy, a na co nigdy się nie zgodzimy. Co możemy zmienić ze względu na partnera, a co zdecydowanie jest nam niezbędne, aby pozostać sobą i mieć dla siebie przestrzeń. Im wcześniej będziemy poruszać takie kwestie, tym szybciej i w bardziej naturalny sposób nasze potrzeby przełożą się na lepiej dopasowane funkcjonowanie. Zasady wytworzą się płynnie, a nie w sposób narzucający i inwazyjny. Oczywiście łatwiej jest, jeśli partnerzy mają podobne oczekiwania. Kiedy jest inaczej z pewnością nie unikniemy zajadłych dyskusji. Jednak i to ma swoje dobre strony. Im wcześniej poznamy odmienne poglądy partnera, tym bardziej świadomie będziemy wchodzić w relację z nim, lub też szybciej możemy się wycofać, kiedy jeszcze nie zdążymy się mocno zaangażować.
Ewa Krawczyńska