Chemia miłości

Ostatnie zmiany: 27 czerwca 2019
Chemia miłości

Wyobraźmy sobie sytuację lub sięgnijmy do naszej pamięci: jesteśmy na przyjęciu, wokół ludzie bawię się, śmieją, rozmawiają. Nagle gdzieś spomiędzy biesiadników wyłapujemy wzrokiem inne spojrzenie. Po chwili znowu patrzymy w tym kierunku i spotykamy się z ponownym zainteresowaniem. Jest to mężczyzna niemal idealny, o zniewalającym uśmiechu i oczywiście z błyskiem w oku.

Jeszcze chwila takich „wzrokowych” podchodów, potem powoli przemieszczamy się w kierunku wybranej osoby, niby pod pretekstem uzupełnienia szklanki, bądź przegryzienia czegoś. Wreszcie stoimy obok siebie, zważając na okoliczności tłumnego przyjęcia, niemal stykając się ciałami. Zaczynamy rozmowę i ….czar pryska. Coś jest nie tak. Nagle tracimy zainteresowanie. Zdajemy sobie sprawę, że  nie jesteśmy w stanie znieść zapachu jego perfum.
Z kolei odwrotna sytuacja. Osoba, która wyłapuje nas spojrzeniem, jest niczym nie wyróżniającym się z tłumu mężczyzną. Niespecjalnie przystojny z niemodną fryzurą, staramy się więc nie podtrzymywać tej wzrokowej „łapanki”. I nieoczekiwanie, jakby spod ziemi, ów mężczyzna staje przed nami proponując lampkę wina i... czar zaczyna działać. Zmysłowy, acz delikatny zapach jego perfum powoduje, że widzimy go  już jako bardzo atrakcyjnego mężczyznę, z którym mamy ochotę rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać… Pytanie, czy to aby na pewno tylko kwestia doboru perfum?

Zakochaniu początek może dać jedna z naszych najbardziej podstawowych władz: zmysł zapachu. Każda osoba pachnie inaczej, związany jest z nami pewien prywatny „ślad zapachowy”, tak swoisty jak nasz głos, nasze palce, nasz intelekt. Jako niemowlaki potrafimy rozpoznawać matkę po jej woni, a kiedy wzrastamy, uczymy się rozpoznawać ponad dziesięć tysięcy różnych zapachów. Wiele stworzeń używa zapachów w celach kusicielskich. Naukowcom udało się wydzielić zapachowe przynęty ponad 250 gatunków owadów, a także innych zwierząt. Jednakże najsilniejszy afrodyzjak zapachowy produkuje nasze ciało. Zarówno mężczyźni jak i kobiety posiadają gruczoły zlokalizowane pod pachami, w okolicach sutków i pachwiny, które aktywizują się w okresie dojrzewania. Te wonne zbiorniczki wydzielają substancje, które w połączeniu z bakteriami na skórze wytwarzają drażniący zapach potu. Na całym świecie, pot właśnie dodawany jest do miłosnych mikstur.
W czasach Szekspira kobieta trzymała obrane jabłko pod pachą tak długo, aż przeszło jej zapachem, a następnie wręczała swojemu wybrankowi, aby delektował się aromatem owocu.

reklama

Kobiety lepiej wyczuwają zapachy niż mężczyźni. Są około stu razy bardziej wrażliwe na egzaltolidę, substancję bardzo podobną do tłuszczów odkładających się na męskich genitaliach, której średnio intensywny zapach wykrywają podświadomie z odległości ok. metra. Wykazują jeszcze większą wrażliwość na tę substancję podczas owulacji, co może mieć wpływ na regularność cyklu miesiączkowego (Cutler i in. 1986r.).
Z  badań amerykańskich wynika, że kobiety świadomie reagują na męski zapach tylko przy bezpośrednim cielesnym kontakcie i nic nie wiadomo o tym, by męskie feromony wywierały wpływ na odległość. Istnieją natomiast podstawy, by sądzić, że ciało kobiece może mieć takie aromatyczne oddziaływanie na mężczyzn.

Zapach innej osoby może wywołać bardzo silne reakcje fizjologiczne i psychiczne. Może tez wyzwalać przeróżne wspomnienia. Zapachy najsilniej wpisują się w pamięć trwałą, co skutkuje tym, że pewne wonie można pamiętać przez cale lata, podczas gdy większość doznań słuchowych czy wzrokowych zanika w nas po kilku dniach lub tygodniach. Potrafimy z pewnością przypomnieć sobie aromat ciast pieczonych z babcią w dzieciństwie, zapach łąki na której pierwszy raz się całowaliśmy, zapach świątecznej choinki, a wraz tymi woniami powracają też minione uczucia. Pewien szczególny ludzki zapach w pewnym szczególnym momencie może wyzwolić żywe i miłe wspomnienia, co  z kolei stać się może pierwszym, zaskakującym momentem miłosnego zauroczenia.

Nie ulega tez wątpliwości, że poza naturalnym zapachem bliskiej osoby, lubimy, gdy sztucznie wytworzone aromaty spowijają ukochaną/ukochanego. Po niebotycznych cenach kupujemy wonne szampony, płyny po goleniu, mydła, czy perfumy. Do tego dochodzą  zapachy jedzenia, powietrza, tytoniu, pomieszczeń, co w połączeniu z naturalną wonią ciała, której nigdy nie da się usunąć do końca, tworzy naszą milczącą wizytówkę, na którą inni reagują. Zarówno mężczyźni jak i kobiety uznają zapach za bardzo istotny aspekt erotycznego powabu. Jest on niewątpliwie czynnikiem seksualnego pobudzenia.
W związku z tym można pokusić się o stwierdzenie, że kiedy nowo poznana osoba wydaje się nam atrakcyjna, najpewniej „lubimy jej zapach”, co może wprawiać w stan gotowości do romansu. A gdy poczujemy się zakochani, zapach bliskiej osoby staje się afrodyzjakiem i pogłębią jeszcze intensywność afektu.

Z pewnością znana jest nam sytuacja, kiedy uderzeni atrakcyjnym zapachem kolegi czy koleżanki, pytamy:" Czym pachniesz?" I jak duże jest nasze zaskoczenie, kiedy okazuje się, że są to dobrze znane nam perfumy. Jest to dowód na to, jak silny jest nasz osobniczy zapach. Myślę, że dobrze jest o tym pamiętać w momencie, gdy chcemy komuś sprezentować perfumy. Może warto najpierw postarać się o próbkę lub po porostu wybrać się do sklepu z samą zainteresowaną osobą. Często zdarza się też, że decydujemy się na zakup tylko pod wpływem rekomendacji koleżanki, po czym okazuje się, że dany zapach wcale nie jest tym „boskim i zniewalającym”. Świadczy to o tym, że nasza węchowa intuicja może pomóc nam w doborze zapachu, który będzie współgrał z nasza naturalna wonią i tym samym zwiększy naszą atrakcyjność. A o to przecież w całym tym zapachowym zamieszaniu chodzi.

reklama

Pisanie tego artykułu przypomniało mi o filmie Zapach kobiety (reż. Martin Brest, 1992r.). Podstarzały, niewidomy ale nadal atrakcyjny pułkownik Frank Slade (Al  Pacino), świetnie radzi sobie z kobietami, polegając na pozostałych zmysłach, w tym szczególnie zmyśle powonienia. Więc kiedy już spowici nowo zakupionymi zapachami, będziemy mieli ochotę pozostać na dłużej w swoich ramionach, ale niekoniecznie oddać się namiętności, polecam ten właśnie obraz.

Ewa Krawczyńska
psycholog-seksuolog

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: