Te 4 zachowania rodziców nie pozwalają dzieciom odkryć wewnętrznej mocy

Te 4 zachowania rodziców nie pozwalają dzieciom odkryć wewnętrznej mocy

Zauważyliście, że żyjemy w świecie, w którym staramy się chronić dzieci przed negatywnymi emocjami, w którym mówimy dzieciom, że są niesamowite zamiast pozwolić im na samodzielne odkrywanie swej wewnętrznej mocy?

Może wiąże się to z tym, że większość z nas wychowywała się w rodzinach, w których uwaga była skupiona na wychwytywaniu błędów i krytykowaniu (oczywiście w tzw. dobrej wierze)? Teraz więc, jako rodzice pragniemy, żeby nasze dzieci czuły się ważne i szczęśliwe. W efekcie często robi się niezły galimatias.

reklama

Jakie są 4 zachowania, które nie pozwalają dzieciom odkryć wewnętrznej mocy?

Zachowanie nr 1 - Nieszczerość
Pocieszamy i chwalimy w nieszczery sposób. Na przykład, kiedy dziecko w biegach uzyskało ostatni wynik, mówimy: Nie martw się, świetnie sobie poradziłaś/eś.

Jaki komunikat otrzymuje dziecko? Słyszy, że nie trzeba się starać, rozwijać i próbować. Dowiaduje się, że coś musi z nim być nie tak, skoro rodzic uznaje za sukces coś, co ono uważa za swoją porażkę. Dzieci wyczuwają fałsz. I jeśli mówią, że coś im fatalnie poszło, bo tak czują – nie zaprzeczajmy.

Dużo lepszym sposobem dawania wsparcia jest uprawomocnienie. Zapytanie: Czy chcesz porozmawiać? Powiedzenie: Rozumiem, że może ci być smutno, przykro, itp. Ważna jest rozmowa, co można zrobić inaczej, ale wyłącznie taka, w której to dziecko będzie odkrywać rozwiązania, a nie słuchać, jak rodzice sypią nimi jak z rękawa.

Zachowanie nr 2 - Wyręczanie
Jak często wyręczamy dziecko w sytuacjach, kiedy sobie z czymś nie radzi? Kto tego nigdy nie zrobił, niech rzuci kamieniem. Sama pamiętam dzień, w którym zbudowałam jakiś karmnik dla ptaszków, bo zrobiło mi się żal, że dziecko tak się męczy. 

Efekt, o którym wtedy nie pomyślałam?  Odbierałam synkowi poczucie kontroli oraz wzmocniłam bezradność. I on do tej pory ma przekonanie, że manualnie jest do bani, a to wcale nie musi być prawda. Dlatego przysłowie - czego mały Jaś się nie nauczy, duży nie będzie umiał naprawdę ma głęboki sens. Poczucie dumy, kiedy samodzielnie coś się wykona, nawet jeśli będzie to okupione sporym wysiłkiem jest bezcenne, bo daje poczucie wewnętrznej siły.

Zachowanie nr 3 - Umniejszanie
Uczymy dzieci skupiania się na porażkach, zamiast ukierunkować je na rozwiązania. Najczęściej używamy do tego nominalizacji: zawsze, nigdy, bo już taki jesteś.

Czy zdarza ci się mówić: Nigdy nie mogę na tobie polegać. Zawsze coś musisz popsuć. Nie dasz rady tego zrobić, bo nie masz do tego zdolności. Już taki jesteś.

W ten sposób dziecko uczy się zakładać jedynie najgorszy scenariusz. A dialog wewnętrzny, którego będzie używać, brzmi: Nie uda się (a czasem - nigdy mi się nie uda).

Dostając tego typu komunikaty dziecko staje się pasywne. Jeśli potrafi zauważyć tylko porażki i nie umie szukać rozwiązań, to jedynie, co może zrobić, to się wycofać. Po co ma podejmować ryzyko, skoro działania są z góry skazane na niepowodzenie? Dlatego zanim otworzymy usta, warto się zastanowić nie tylko nad tym, co konkretnie chcemy przekazać, ale jaki efekt chcemy osiągnąć.

Zachowanie nr 4 - Powstrzymywanie
Powstrzymujemy dzieci przed popełnianiem błędów, aby chronić je przed przygnębieniem czy smutkiem. Tymczasem ważną częścią inteligencji emocjonalnej jest wiedza, co zrobić, kiedy już je popełnimy. A umiejętność kontrolowania gniewu i frustracji jest podstawą radzenia sobie w życiu.

Warto wiedzieć, że małe dzieci nie wiążą popełniania błędów ze wstydem. Dopiero kiedy zobaczą, że jesteśmy źli lub rozczarowani, zaczynają sobie budować negatywny obraz, w którym łączą wizję, że coś może się nie udać z upokorzeniem i strachem. 

Warto się zastanowić nad tym, jakie doświadczenie z dzieciństwa wpłynęły na to, że boimy się popełniania błędów – i spróbować nie przekazywać naszych lęków dziecku. To dobry moment na to, by zadać sobie pytanie: Jaka jest moja wizja świata? Jaka jest moja wizja rodzicielstwa?

Jeśli uważamy, że głównym obowiązkiem rodzica jest ochrona dziecka, to nasze działania prawdopodobnie oparte są na lęku. Nieświadomie możemy go przekazywać i sprawiać, że dziecko stanie się wycofane, bierne i pełne niepokoju.

Jeśli bliska jest nam myśl, że pragniemy wychować samodzielne dziecko, które nawet jeśli upadnie, to się podniesie i pójdzie dalej, to prawdopodobnie wierzymy, że może uczyć się na własnych błędach.

Dzieci są mniej kruche niż nam się wydaje. A jednym z najlepszych prezentów, jakie możemy im podarować jest niezależność w podejmowaniu własnych decyzji i poznawanie konsekwencji.

Złość, smutek czy strach są potrzebne. Strach przecież ostrzega nas przed niebezpieczeństwem, złość pozwala stawiać granice i wprowadzać zmiany, a smutek - np. przeżyć utratę czy zastanowić się nad własnymi potrzebami.

Na koniec cytat z Martina Seligmana, amerykańskiego psychologa, jednego z twórców psychologii pozytywnej:

Aby dziecko nauczyło się kontroli, musi poznać smak porażki – musi poczuć się źle i podjąć kolejne próby, aż odniesie sukces. Żadnego z tych kroków nie można pominąć. Porażka i negatywne emocje są niezbędne do tego, żeby osiągnąć ostateczny sukces i poprawić swoje samopoczucie. (…) Zazwyczaj wytrwałość jest niezbędna do tego, żeby cokolwiek osiągnąć. (…) Kładąc nacisk na łatwe sukcesy, stworzyliśmy pokolenie, które gorzko przeżywa każdą najmniejszą porażkę.

Dlatego jeśli chcesz pomóc dziecku odkryć jego wewnętrzną siłę oraz sprawczość - nie chwal bez sensu, wspieraj nie wyręczaj, ukierunkuj na rozwiązania, a nie podkreślaj porażek. Pozwól popełniać błędy.

 

 

 

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: