reklama
reklama
Idziemy w gości – twoje dziecko mistrzem dobrych manier
Zdarza się, że całą familią chodzicie w gości – to miłe, ale i często stresujące chwile. Niezależnie od tego, czy jest to jubileuszowy obiad u dziadka czy imieninowe przyjęcie wydawane przez przyjaciółkę rodziny - ważne jest, by umieć się zachować, to oczywiste. To samo dotyczy dzieci - i tu właśnie pojawia się problem.
Utrzymanie dzieciaków w ryzach bon tonu bywa trudne – na szczęście nie chodzi o to, żeby unieszczęśliwiać je krępującym gorsetem dobrych manier i żądać, by były ułożone niczym francuskie pieski. Ważne po prostu jest, by umiały się zachować - odnosiły się do innych uprzejmie, z życzliwością i szacunkiem, a swą swobodą nie krępowały otoczenia.
Nie trzeba dzieci musztrować i dyscyplinować na każdym kroku – wystarczy wpajać im pewne nawyki i pamiętać, że nauka dobrych manier to nie jednorazowa lekcja, a proces i … inwestycja. Dzięki opanowanym zasadom savoir-vivre my czujemy się lepiej, dzieci - bardziej pewnie, a spotkania towarzyskie z ich udziałem (ba - życie z nimi) będzie po prostu miłe i przyjemne. Bo przejawów grzeczności i życzliwości nigdy dość.
Dzień dobry!
Dzieci to żywe srebra, które zazwyczaj nie lubią czekać. I tak to na przykład, chcąc odwiedzić ciocię, babcię czy wujka, pędzą po schodach, a gdy staną u drzwi, zaczynają je szturmować. Żwawo weń łomoczą, a i kilkakrotnie używają dzwonka. Zamiast grzecznie poczekać, ugniatają wycieraczkę, niecierpliwie przestępując z nogi na nogę i – z uporem maniaka – powtarzają swą dziką sekwencję: puk-puk, ding-dong. Szybciej, szybciej, przecież już jestem i czekam!
Rada: Zwróć dziecku uwagę, że taki anons jest dość irytujący (a i bolesny dla uszu) – przecież wystarczy raz zapukać bądź zadzwonić, po czym – cierpliwie czekając - dać gospodarzom szansę na zareagowanie (bez uszczerbku na zdrowiu i samopoczuciu). Acha, upewnij się, czy po przekroczeniu progu mały gość pamięta o powitaniu! Niech będzie nim uśmiech i "dzień dobry"!
Proszę pani…
Choć wydaje się, że dziś dystans pomiędzy dziećmi a dorosłymi drastycznie się zmniejszył, pielęgnuj manierę zwracania się do dorosłych per pan czy pani, babciu czy ciociu (chyba, że ci wnoszą inaczej). Niedopuszczalne jest, by do nieznajomego dorosłego młodzieniec zwracał się per ty lub używając formy pani Aniu (to krępujące spoufalenie). Ważne też jest, by dziecko nie przerywało rozmowy, nie wtrącało – w kwestie innych - swoich mądrości. Rozmowa z innymi to fantastyczny trening umiejętności społecznych – uczulaj dziecko, żeby mówiąc, patrzyło w oczy, wyrażało się jasno i na temat, a swoje racje wygłaszało w sposób uprzejmy. Acha, trenujcie też używanie „przepraszam”.
Rada: Kulturalne zwracanie się do dorosłych możecie ćwiczyć w domu, odgrywając scenki rodzajowe – poprzez wcielanie się w różne role.
Czuj się jak u siebie w domu, ale…
Niektóre dzieci bardzo dobrze czują się w domu babci czy cioci. Nie pytają o zgodę na włączenie telewizora czy wyjście na balkon, nieskrępowanie przemieszczają się po domu, zaglądając tu i ówdzie. Bon ton (ale i zdrowy rozsądek) mówi, że dziecko nie powinno przekraczać pewnych granic swobody. Właściwie powinno mieć zgodę właściciela… na wszystko – i na wnikliwe obejrzenie kolekcji figurek, i na zajrzenie do lodówki, i na otwarcie okna. To pozwoli na uniknięcie wielu krępujących i niezręcznych sytuacji (często spokój i nieme przyzwolenie gospodarzy to tylko pozory i… dobre maniery).
Rada: Pamiętajmy, że niezależnie od stopnia zażyłości, zasady w domu gospodarzy ustalają oni sami, nie dziecko!
Prosimy do stołu!
Nie pozwólmy, by minęły czasy, kiedy do stołu siadano według wieku – najpierw dziadkowie, rodzice, a na końcu dzieci. Dziś w wielu domach już się o tej zasadzie nie pamięta, tymczasem to miłe, jeśli w ten sposób możemy okazać szacunek starszym. Niestety dziś dzieciaki często zajmują miejsca jako pierwsi, jedzą, zanim ktokolwiek zacznie jeść, a i nie czekają do końca posiłku, by odejść od stołu.
Rada: Bez wątpienia dobre maniery dzieci wynoszą z domów rodzinnych. Nabywają je – między innymi - podczas wspólnych posiłków. Na co dzień nie ma zbyt wiele czasu na ich celebrowanie, a dzieci stołują się w przedszkolach czy szkołach, ale w weekendy, kiedy jadacie wspólnie, pielęgnujcie savoir vivre. W towarzystwie zaś możesz wspierać dziecko, porozumiewając się z nim szeptem bądź ustalonymi znakami – by wiedziało, kiedy może usiąść, a kiedy odejść od stołu.
Smacznego!
Dzieci – niestety często - przy stole realizują czarny scenariusz: zachowują się krzykliwie i nazbyt swobodnie. Zamiast grzecznie poprosić - głośno domagają się podania półmiska lub moczą rękawy w sosie, i to po łokcie, rozciągając się na stole, nad talerzami współbiesiadników, byleby tylko móc czegoś sam dosięgnąć. Jedzą brzydko, ciamlając i siorbiąc, bawią się potrawami, a i wpychają zbyt wiele jedzenia do buzi. Podczas przeżuwania mówią – nie zachowując dla siebie komentarzy, także tych krytycznych, na temat menu, dajmy na to. Łokcie na stole, za to z użyciem sztućców – tu już bywa różnie.
Rada: Zwracaj uwagę na kulturę spożywania posiłków. Nie tylko o tym mów, ale i sama zwracaj uwagę na swoje zachowanie. Nie krępuj się udzielać dziecku wskazówek – niech trening uczyni mistrza!
Dziękuję!
Kiedy dziecko odchodzi od stołu, ważne jest nie tylko to, by bez efektów dźwiękowych wsunęło krzesło, ale i by z jego ust padło „Dziękuję”. Pamiętajmy - dzieci uczą się przez naśladownictwo i obserwacje życia dorosłych.
Rada: Aby uniknąć krępujących sytuacji, gdy dziecko – na przykład - dostanie niewygodny dla siebie upominek, uczmy go, by wykazało się wyczuciem. Niech padnie "dziękuję" - tyle wystarczy. Pewne jest, że darczyńcy wiedza, że dziecko taką zabawkę już ma, żelek nie lubi i marzyło o innym zestawie Lego, z pewnością nie uszczęśliwi. Uczulajmy dzieci, że niepotrzebna jest przesadna szczerość (uwagi na temat tuszy czy zapachu innych należy zatrzymać dla siebie lub podzielić się nimi z mamą czy tata na osobności, po cichu).
Do widzenia!
Pamiętajmy, że nieładnie jest się u kogoś zasiedzieć, a towarzystwo dziecka – szczególnie dla seniorów, osób bezdzietnych, ale i młodych mam – może być męczące. W myśl zasady, że lepiej, żeby wizyta była za krótka i miła, niż za długa i niesmaczna - jeżeli czujesz, że za chwilę twoje dziecko, ze zmęczenia i znudzenia, z miłego młodego człowieka zamieni się w złośliwego chochlika, zacznijcie zbierać się do wyjścia. Podziękujcie za miłe, wspólne chwile, pyszny obiad – przyszedł czas na "do widzenia".
Rada: Dopilnujcie, by dziecko nie wymknęło się bez pożegnania. Używanie magicznych słów i grzecznościowych gestów jest nie tylko miłym dopełnienie, ale to doskonała inwestycja - w ogładę i dobre samopoczucie (tak wasze, jak i dziecka w przyszłości).
Monika Zalewska-Biełło
Wychowanie dziecka - przeczytaj pozostałe nasze artykuły.
Rozwój dziecka w wieku przedszkolnym - kliknij tutaj.