Racuchy
reklama
Są ich tysiące. Grube, cienkie, z jabłkami, czekoladowe, suto obłożone konfiturą, obsypane cukrem pudrem, z lodami, nurzające się w płynnej czekoladzie. Poezja obfitości i nadmiaru (moja ulubiona)… Czasami myślę, jak by to było pięknie mieć je wszystkie przed sobą, poukładane w równych stosach, lepko i zaczepnie przechylające się w stronę mojego talerza. A ja niczym Rabelaisowski Gargantua pomagam im w ich cierpieniach ukrócania drożdżowo mącznej egzystencji. Racuchy. Najbardziej karnawałowe w swojej rozwiązłości jedzenie świata.
Każdy z nas zna chyba jakiś przepis na racuchy. Są tak popularne, że ktoś mógłby powiedzieć, że wręcz banalne jako potrawa. Smak racuchów kojarzy się klasycznie na arenie naszej polskiej kuchni. Któż przy zdrowych zmysłach podałby dzisiaj racuchy w eleganckiej knajpie. Wydaje się, że są one jedzeniem mało wyszukanym, nie pobudzających zmysłowych fantazji. Nic jednak bardziej mylnego. Jeżeli ktoś dojdzie do wniosku, że warto jest porzucić racusze lepkości na rzecz innych, wysublimowanych słodkości ten kiep i nie zna się na jedzeniu. Pojawiła się dziwna tendencja, prywatnie uważam, ze zbrodnicza, wedle której kuchnie należy wysubtelniać i wysmuklać, wznosić ku górze i czynić anorektycznie lekką. Wrogiem w takim wydaniu staje się wszystko to co wisi, klei się i osiada. Straszliwe te usiłowania frakcji zwanej Nouvel Cusine zasiały w naszych polskich, łatwowiernych i dobrodusznych sercach wielkie zniszczenia przekonując nas, że małymi kęskami i -Oh oui, tres bien.- to wypada bardziej niż rubasznie i cieknąco Ja, das macht spass. A ja właśnie obstaje przy swoim Das macht spass i razem z Gargantua proponuję powrót, rewolucję do spożycia racuszego, fizjologicznego i nie uładzonego. Bo mówi nam ono rzeczy ważkie i czasami zapominane.
Tylko unurzani i ubabrani ociekającą konfiturą stajemy bowiem w pełni, naprzeciwko ważnej prawdy o nas samych. Uwznioślanie i sublimacja traci znamiona wszelkiej powagi na rzecz pogrążonej w światowości obwisłości obrzmiałych od wyrośnięcia na cieple kuchenki drożdży. Pogrążyć się w ciepłej zawiesinie racuszego ciasta, zakleić się i rozpłynąć w przenikającym zapachu świeżych drożdży, nareszcie uratowani od zgubnych wysubtelnień wszystkiego co Nouvel i post-. Sytuacja upojenia wulgarnością spożycia wybawia z zaułka tego, co refleksyjnie oschłe.
Racuchy klasyczne
Składniki:
1/2kg mąki pszennej, 5 dkg drożdży, 2 jajka, szklanka cukru, odrobina cukru waniliowego, 200 ml mleka (można dodać trochę wody), szczypta soli, po wyrobieniu łyżka octu
Przygotowanie:
Składniki wymieszać ze sobą na jednolitą masę (nie może być za rzadka), następnie dodać łyżkę octu, żeby racuchy nie nasiąkały tłuszczem podczas smażenia i zostawić do wyrośnięcia na ponad godzinę w ciepłym miejscu. Smażyć na rozgrzanym tłuszczu, a następnie układać na papierowych serwetkach. Podawać koniecznie z powidłami lub konfiturami (najlepiej domowej roboty)
Placki daktylowe z sosem karmelowym
Składniki:
Placki:185 g daktyli bez pestek, posiekanych, 1 łyżeczka sody oczyszczonej, 2 kubki (250 g) mąki, 2 1/2; łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2; kubka (95 g) drobnego brązowego cukru, 1 kubek kwaśnej śmietany, 3 jajka (żółtka i białka oddzielnie), lody (podawać z lodami)
Sos karmelowy: 1 kubek (180 g) drobnego brązowego cukru, 250 ml śmietany, 200g masła
Przygotowanie:
Daktyle zagotować w kubku wody. Zdjąć z ognia, dodać sodę, przestudzić, a następnie zmiksować. W misce wymieszać mąkę, proszek do pieczenia i cukier. Wymieszać z daktylami. Zmieszane wcześniej ze sobą kwaśną śmietanę i żółtka dodać do masy daktylowej i dokładnie wymieszać. Odstawić na 15 min. Zmiksować białka na pianę. Rozluźnić ciasto jedną łyżką białka, a następnie szybko wymieszać całość. Smażyć na rozgrzanej patelni po 3-4 minuty z każdej strony. Odwracać dopiero gdy pojawiać się będą pęcherzyki. Gotowe placki wykładać na papierowe ręczniki. Sos przygotować mieszając w garnku cukier, śmietanę i masło. Nie doprowadzać do wrzenia aż cukier się rozpuści, potem powoli gotować 3-4 minuty. Placki podawać z lodami, polane sosem
smacznego M.R.