Pączki, faworki i racuchy na Tłusty Czwartek
Nieubłaganie zbliża się koniec karnawału, a wraz z nim Tłusty Czwartek. Tego dnia obowiązkowo na wielu stołach pojawiają się pączki, faworki (inaczej chrust) oraz róże karnawałowe, przygotowywane z ciasta na faworki, ale wycinane na kształt koła. Na ich cześć znalazłam nawet wiersz:
Gdy uderzył wielki dzwon,
Objął w świecie pączek tron.
Król przez wszystkich ukochany,
Piękny, pulchny i rumiany,
W brzuszku wprawdzie miał on dziurę,
Lecz w tej dziurze konfiturę.
Okazale i wspaniale siadł król Pączek na krysztale;
A wokoło jego dworki, wysmukłe, kruche faworki (…)
(J. Mączyński „Losy króla pączka”)
Żeby w domu przygotować taką kończącą karnawał ucztę, nie trzeba wcale godzinami siedzieć w kuchni i smażyć wielkich ilości pączków. Nam wystarczają malutkie pączusie, takie na jeden kęs, bez konfitury w środku, za to z pysznym cytrynowym lukrem:
Pączusie karnawałowe
reklama
Składniki (na około 40 pączków):
- 500 g mąki pszennej
- 40 g drożdży
- 200 ml ciepłego mleka
- 2 łyżki rozpuszczonego masła
- 50 g cukru pudru
- 2 żółtka
- szczypta soli
- kieliszek rumu
- 1 litr oleju do smażenia
lukier*:
- 120 g cukru pudru
- sok z 1 cytryny
Mąkę przesiać do miski. Drożdże rozkruszyć, rozetrzeć z 1 łyżką cukru, połączyć z mlekiem, dodać płaską łyżkę mąki, wymieszać i całość wlać do zagłębienia zrobionego w mące. Przykryć czystą ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 20 minut.
Następnie dodać pozostały cukier, rozpuszczone masło, żółtka, alkohol, szczyptę soli i wyrobić na gładkie ciasto. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce (na około godzinę lub do czasu, gdy ciasto podwoi swoją objętość).
Gdy ciasto wyrośnie, formować małe kuleczki (wielkości niedużego orzecha włoskiego), układać na posypanej mąką stolnicy, znów przykryć ściereczką i jeszcze na chwilę zostawić do wyrośnięcia.
Następnie smażyć porcjami na rozgrzanym oleju na złoty kolor z obu stron. Wyjmować i kłaść na ręczniku papierowym, aby odsączyć nadmiar tłuszczu.
Gdy ostygną pączuszki polać lukrem utartym z podanych składników (lub po prostu każdy pączek zamaczać w lukrze i zostawiać do zastygnięcia na kratce).
* lukru przygotowanego z podanych składników wystarczyło na udekorowanie połowy pączków, resztę posypałam cukrem pudrem. Jeśli chcecie polukrować wszystkie pączki, podwójcie ilość składników.
Ilość soku zależy od wielkości cytryny, więc należy go do cukru dodawać stopniowo i ucierać, aż do uzyskania pożądanej konsystencji.
***
W moim rodzinnym domu nie było tradycji smażenia pączków, za to moja mama co roku robiła faworki. Zawsze znikały z talerza w rekordowym tempie. Najlepsze były takie jeszcze lekko ciepłe, posypane sporą ilością cukru pudru. Do dziś pamiętam ich smak, dlatego co roku korzystam ze sprawdzonego przez mamę przepisu, pochodzącego z jej pierwszej książki kucharskiej „Kuchnia polska” z 1959 r.
Faworki (chrust)
Składniki:
- 20 dag mąki pszennej
- 3 żółtka
- szczypta soli
- 4 łyżki kwaśnej śmietany 18%
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia (niekoniecznie)
- 1 łyżka spirytusu
Mąkę wsypać na stolnicę, zrobić zagłębienie, do którego dodać śmietanę, żółtka, szczyptę soli i ewentualnie proszek do pieczenia. Wszystkie składniki wymieszać, wlać łyżkę spirytusu i wyrobić elastyczne, gładkie ciasto.
Następnie ciasto rozwałkować na grubość ok. 1-2mm. Ewentualnie można lekko podsypać ciasto mąką (ja nie musiałam). Kroić radełkiem lub nożem na paski szerokości 3 cm, a potem na ukos, na kawałki długości 6-7 cm. Na środku każdego kawałka zrobić niewielkie nacięcie, przez które należy przewlec jeden koniec faworka robiąc jakby kokardkę. Tak przygotowane faworki przykryć ściereczką, żeby nie wysychały.
W szerokim garnku rozgrzać olej - jeśli wrzucony kawałek ciasta od razu podpłynie do góry i zacznie się rumienić, to znaczy, że temperatura do smażenia jest już odpowiednia. Wkładać faworki porcjami, smażyć z dwóch stron na złoty kolor przekręcając je delikatnie widelcem.
Usmażone faworki wyjmować łyżką cedzakową na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, aby osączyć je z tłuszczu. Każdą wyjętą porcję posypać obficie cukrem pudrem.
Smaczne zarówno kiedy są jeszcze ciepłe, jak i zimne.
***
A jeśli będziecie mieć już dość słodkości, możecie przygotować racuchy. Ale nie takie w formie placków z patelni, tylko smażone w głębokim tłuszczu jak pączki czy faworki. Z ciasta parzonego, z dodatkiem boczku i żółtego sera. Doskonale smakują jeszcze ciepłe, jako dodatek do piwa lub wina:
Racuchy z żółtym serem i bekonem
Składniki:
- 20 dag chudego wędzonego boczku
- 20 dag sera gouda
- 4 jajka
- 20 dag mąki
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 6 dag masła
- sól i cukier
- 1/2 l oleju do smażenia
Masło zagotować z 1/4 litra wody, łyżeczką soli i szczyptą cukru. Dodać mąkę z proszkiem do pieczenia i mieszać nie zdejmując z ognia, aż ciasto zacznie odstawać od brzegów rondla.
Do ostudzonego ciasta wlewać stopniowo rozkłócone jajka i mieszać aż jajka dokładnie połączą się z ciastem (ja najpierw użyłam miksera, a potem wyrobiłam ciasto ręcznie).
Wędlinę i ser pokroić w drobną kostkę. Dodać do ciasta i wymieszać dokładnie łyżką.
Olej mocno rozgrzać w głębokim garnku. Z ciasta za pomocą dwóch łyżek formować owalne racuchy (najpierw trzeba zanurzyć łyżki w gorącym oleju, wtedy ciasto nie będzie się do nich przyklejało) i kłaść je kolejno w rozgrzanym tłuszczu. Racuchy smażyć porcjami z obu stron na złoty kolor. Usmażone odkładać na papier do osączenia z tłuszczu.
Edyta Rosner
www.przystole.blox.pl