Widzisz. I masz po czesci odpowiedz co sie dzieje.
Jestem w obcym kraju, bez rodziny i znajomych. Kompletnie sie nie odnajduje. Nie znam jezyka i nie potrafie sie go nauczyc, mam blokade nad ktora pracuje na terapii. Nie znam jezyka wiec jeszcze bardziej sie nie odnajduje, nie moge isc na zaden kurs czy studia. Bledne kolo. Kokosow tez nie zarabiam zebym uwazala , ze warto w tym Wiatrakowie tkwic. Ciaza to dla nas strata 1 pensji, juz kompletnie nie bedzie sie oplacalo byc z Holandii. Niczego nie odlozymy przez kilka lat. ani kasy ani rodziny. Idiotyzm. Jestem tutaj tylko z powodu K.
On sie czepia, ze za duzo siedze w necie a co mam innego robic? W necie mam przynajmniej jakas namiaske kontaktu z ludzmi. Po pracy nie mam nawet z kim wyjsc na kawe, pogadac o niczym.
Boje sie, ze jesli beda dzieci to dotrzemy do mentu kiedy juz bedzie za pozno dla nich na powrot.
Boje sie o mame, ma coraz mniej sil a zostala sama w domu. Rok temu w srodku nocy spadla ze schodow i cud tylko, ze nie stracila przytomnosci i zdolala sie dowlec sie do telefonu i zadzwonic po brata.
Z wlasnej perspektywy nie widze ani jednego plusa tkwienia w Holandii.
No to sie wygadalam, wybaczcie za takie smuty.
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
@Parpalu rozumiem Cię doskonale ... ja dopiero (albo raczej aż !) 2 lata mieszkam w uk. Nie mam problemu z językiem, ale jestem rozgoryczona bo w sowim zawodzie pracuje tylko jako wolontariusz nie mam szans narazie na prace w zawodzie na pełen etat wiec mecze się w robocie której niecierpie. Jestem jedynaczka, moi rodzice nie są może w jakimś podeszłym wieku (52 i 51) ale oboje maja raka wiec wiadomo ze wolałabym być na miejscu żeby im pomagać. J chciałabym wrócić już. Tęsknie za Polska i za czuciem się jak u siebie. Mój M niestety nie jest taki optymistyczny. Mieszka tu 17lat czyli większość swojego życia cała jego rodzina tutaj jest. Mama, siostra wujostwo ... ale jego rodzina jest strasznie toksyczna wszystkiego zazdroszczą ciagle chcieli by kasę pożyczać bo nie maja ale do pracy nie pójdą tylko na zasiłkach siedzą a my ciężko zapierdalamy. Zdaje sobie sprawę ze w pl nie byłoby mnie stać na takie wczasy, markowe ciuchy czy nowego mercedesa. Ale są rzeczy ważniejsze niż pieniądze ... jedyny plus to in vitro refundowane. Ale ta ich służba zdrowia to tez porażka [emoji30][emoji30] znajomych mam trochę ale z Polakami nie lubię się spotykać bo jest taka zazdrość ze szok. A z angolami to wiadomo fajnie fajnie ale to nie to samo ... także rozumiem Cię doskonale ;-)
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom