reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniowe mamy 2019

Myślałam, że tylko mnie wkurzają te pytania. A już do szewskiej pasji doprowadza mnie gadanie o tym, że mam się teraz wyspać na zapas... że zaraz nie będzie spania... że się przekonam jak to jest mieć dziecko... że się zacznie. Mam ochotę powiedzieć wtedy, że "gó.no się zacznie!" ;) Co to w ogóle jest? Jakieś straszenie dzieckiem?
A jak jeszcze sobie pomyślę jak będę już chodzić z Malutką na spacery i spotykać te raszple na dworze pytające "a ile śpi?" albo "czy karmię?" albo jeszcze nie wiem co to już mi się nóż w kieszeni otwiera na samą myśl.
Ja na pewno nie będę z tych kobiet Matek-Polek, że będę się za przeproszeniem spuszczać nad dzieckiem i tylko o nim opowiadać i podniecać się.
Jest jeszcze jedno - no wreszcie to już na Ciebie czas był latka lecą ... !
No i tak ile trzeba karmić itp itp itp ...
Mnie tez przeraża towarzystwo Matek Polek ale już dawno sobie uświadomiłam ze to są kobiety które zajmują się tylko domem i wychowaniem dzieci wiec co innego mogą mówić jak nie maja o czym po prostu ...
 
reklama
Pamiętam jak mnie matka denerwowała głupimi tekstami, że muszę coś czerwonego założyć na wózek i łóżeczko żeby mi córki nie zauroczyli i że dziecko musi mieć czapeczkę! A nawet usłyszałam od niej tekst w stylu: dlaczego nie chcecie ochrzcić?? A jak coś się stanie?! - No matko boska.. Bo najlepszym pomysłem jest straszenie matki że jej dziecku coś się stanie i takie idiotyczne wpędzanie w poczucie winy.
Piątka! my też nie chrzcimy.
 
Normalnie walnę Wam "żalpost"...

Kończę kurczę 38 tydzień ciąży i wiecie jak jest... samopoczucie już takie se, oczy zamykają się same, Dziecię wpycha nogi pod żebra co boooooooli...
Pogoda za oknem coraz cieplejsza co wcale, a wcale nie cieszy...
Więc no nie wiem jak Wy, ale ja najlepiej czuję się we własnym domu, odpoczywając sobie w spokoju...
Wolę też raczej żeby ktoś mnie odwiedził niż żebym to ja kogoś odwiedzała...

A tu Teściowa dzwoni i pyta czy widzimy się w niedzielę na imieninach... to mówię, że nie wiem, że już mi ciężko, że ja się do wychodzenia nie nadaję, że gorąc, że głowa boli, że spać się chce...

A ta że "no ale to chyba na chwile chociaż przyjedziecie?"
To mówię, że nie obiecuję... no bo kurde.. co za różnica czy na chwilę czy nie, jak to trzeba się ogarnąć, trzeba z tego domu wyjść, przejechać swoje, siedzieć i się uśmiechać jak Ci dziecko żebra zaraz wykopie...
I w dodatku nawet nie można zjeść kawałka ciasta, bo mam zjebaną cukrzycę ciążową... więc mam siedzieć, pić wodę bo przecież soku też nie... patrzeć jak inni sobie jedzą słodkości i....
Najgorsze...
Odpowiadać na te same pytania:
-a jak się czujesz
-a jak będziesz rodzić(i czemu)
-a jaki szpital(i czemu ten)
-a będziesz karmić piersią?
-a boisz się?
I wysłuchiwać opowieści:
-a ja jak rodziłam....
-a ja po porodzie....
-a teraz to nie będzie spania...
-zobaczycie teraz jak to ciężko z dzieckiem....

Seeeeeerio... ja wiem, że jak się widzi ciężarną to te tematy nasuwają się same...
Ale ile ja mogę powtarzać, że w moim przypadku to nie jest super temat "number one" i że nie siedzę i nie czekam zajarana tylko na to by opowiadać o tym jak to cudownie i pytać o dobre rady..

Przecież poza kobietą w ciąży jestem też człowiekiem... i mam swoje poglądy na inne tematy i mam swoje plany i pasje poza macierzyństwem...

O ciąży i macierzyństwie rozmawiam sobie z Wami tu, ale nie czuję potrzeby aby mówić o tym ciągle i ze wszystkimi...

Czy też tak macie? Czy jestem jakaś dziwna?

I w dodatku to wyciąganie na siłę... ja wiem, że ta rodzina jest mała i jak nie ma mnie z Mężem to już brakuje 1/3 , ale no kurde, czy nikt nie wpadł na to, że no skoro te imieniny wypadają akurat na końcówkę ciąży, to raczej powinni liczyć się z tym, że to dla mnie żadna impreza... ?

Inną sprawą jest to, że w niedziele imieniny, w poniedziałek mają prawdopodobnie do nas an obiad wpaść Brat Męża z Bratową, bo nie widzieli mieszkania po remoncie, a w kolejną niedziele znowu urodzinki Bratanicy Męża..

Czyli praktycznie wszystkie wolne dni mojego Męża mielibyśmy spędzić z jego rodziną...
Nasz ostatni czas we dwoje, ostatni i jedyny czas kiedy już po remoncie, wszystko kupione i można na spokojnie usiąść przed TV albo razem zdrzemnąć...
Bo przecież za chwilę już nigdy nie będziemy sami...

Nie wiem, może dziś mam gorszy dzień, że tak na to patrzę, ale serio.. do swojej rodziny też nie jeżdżę, bo nie mam siły... co prawda tam akurat nie ma żadnych imprez, ale baaaardzo chętnie pojechałabym do lasu, gdzie wiem, że wszyscy jadą na weekend... marzy mi się tam pojechać... ale wizja siedzenia godzinę w aucie, później powrót... tooo już nie dla mnie...
I nawet mi tam już nie proponują albo raczej na zasadzie "pewnie juz Ci trochę za ciężko żeby jechać co?"

Ehhh... no nie wiem, musiałam się wyżalić...
Zobaczymy w niedzielę, może będę się lepiej czuła i może będę miała lepszy humor...
Moja teściowa robi imprezę imieninową w sobotę. Już dawno jej zakomunikowaliśmy, że nas nie będzie. Nie ma dyskusji...
 
My akurat jesteśmy wierzący, więc ochrzcimy nasze Maleństwo, ale w żadne zabobony typu czerwone kokardki na wózku nie wierzę ani w żadne inne czarne koty i niech tylko ktoś mi powie, że mam powiesić. Zresztą jeśli ktoś jest katolikiem to nie wierzy w żadne gusła czy zabobony, bo to się kłóci jedno z drugim.
 
Dziewczyny urodziłam :) sama nie mogę w to uwierzyć. Zaczęło się równo dobę temu jak zaczęły odchodzić wody. Mała Laura waży niecałe 3100 i ma 52 cm. :) (37+4)
Nie będę teraz pisać całej historii porodu bo trudno streścić 18 godzin zakończone cesarką. Mała niestety jest na obserwacji w inkubatorze do rana i po badaniach mam nadzieję że będzie już u mnie. Już wstałam i zaczęłam chodzić więc może uda mi się dotrzeć do niej na neonatologie. Miałam ją tylko przez moment po cc przy twarzy. Spełnił się mój najgorszy scenariusz porodu czyli sn praktycznie do samego końca i w ostatniej chwili cc. Mała była tak zmęczona tym porodem że wzięli ja na obserwację. Już mi teraz wszystko jedno jak się urodziła ale cały wieczór szlocham jak bóbr że nie może być że mną. Mam nadzieję że jutrzejsze badania wyjdą dobrze.
 
Dziewczyny urodziłam :) sama nie mogę w to uwierzyć. Zaczęło się równo dobę temu jak zaczęły odchodzić wody. Mała Laura waży niecałe 3100 i ma 52 cm. :) (37+4)
Nie będę teraz pisać całej historii porodu bo trudno streścić 18 godzin zakończone cesarką. Mała niestety jest na obserwacji w inkubatorze do rana i po badaniach mam nadzieję że będzie już u mnie. Już wstałam i zaczęłam chodzić więc może uda mi się dotrzeć do niej na neonatologie. Miałam ją tylko przez moment po cc przy twarzy. Spełnił się mój najgorszy scenariusz porodu czyli sn praktycznie do samego końca i w ostatniej chwili cc. Mała była tak zmęczona tym porodem że wzięli ja na obserwację. Już mi teraz wszystko jedno jak się urodziła ale cały wieczór szlocham jak bóbr że nie może być że mną. Mam nadzieję że jutrzejsze badania wyjdą dobrze.
Gratulacje!! Dużo zdrówka dla Was!
 
Dziewczyny urodziłam :) sama nie mogę w to uwierzyć. Zaczęło się równo dobę temu jak zaczęły odchodzić wody. Mała Laura waży niecałe 3100 i ma 52 cm. :) (37+4)
Nie będę teraz pisać całej historii porodu bo trudno streścić 18 godzin zakończone cesarką. Mała niestety jest na obserwacji w inkubatorze do rana i po badaniach mam nadzieję że będzie już u mnie. Już wstałam i zaczęłam chodzić więc może uda mi się dotrzeć do niej na neonatologie. Miałam ją tylko przez moment po cc przy twarzy. Spełnił się mój najgorszy scenariusz porodu czyli sn praktycznie do samego końca i w ostatniej chwili cc. Mała była tak zmęczona tym porodem że wzięli ja na obserwację. Już mi teraz wszystko jedno jak się urodziła ale cały wieczór szlocham jak bóbr że nie może być że mną. Mam nadzieję że jutrzejsze badania wyjdą dobrze.
Gratulacje! Będzie dobrze. Mała dojdzie do siebie i będziesz ją mieć przy sobie[emoji8] musi dziewczyna odpocząć i tyle[emoji3059]
 
Dziewczyny urodziłam :) sama nie mogę w to uwierzyć. Zaczęło się równo dobę temu jak zaczęły odchodzić wody. Mała Laura waży niecałe 3100 i ma 52 cm. :) (37+4)
Nie będę teraz pisać całej historii porodu bo trudno streścić 18 godzin zakończone cesarką. Mała niestety jest na obserwacji w inkubatorze do rana i po badaniach mam nadzieję że będzie już u mnie. Już wstałam i zaczęłam chodzić więc może uda mi się dotrzeć do niej na neonatologie. Miałam ją tylko przez moment po cc przy twarzy. Spełnił się mój najgorszy scenariusz porodu czyli sn praktycznie do samego końca i w ostatniej chwili cc. Mała była tak zmęczona tym porodem że wzięli ja na obserwację. Już mi teraz wszystko jedno jak się urodziła ale cały wieczór szlocham jak bóbr że nie może być że mną. Mam nadzieję że jutrzejsze badania wyjdą dobrze.
Szok, gratulacje !!! A zastanawialam się ostatnio, która z nas będzie pierwsza :)
Powodzenia i wszystkiego co najlepsze dla Was!!
 
reklama
Dziewczyny urodziłam :) sama nie mogę w to uwierzyć. Zaczęło się równo dobę temu jak zaczęły odchodzić wody. Mała Laura waży niecałe 3100 i ma 52 cm. :) (37+4)
Nie będę teraz pisać całej historii porodu bo trudno streścić 18 godzin zakończone cesarką. Mała niestety jest na obserwacji w inkubatorze do rana i po badaniach mam nadzieję że będzie już u mnie. Już wstałam i zaczęłam chodzić więc może uda mi się dotrzeć do niej na neonatologie. Miałam ją tylko przez moment po cc przy twarzy. Spełnił się mój najgorszy scenariusz porodu czyli sn praktycznie do samego końca i w ostatniej chwili cc. Mała była tak zmęczona tym porodem że wzięli ja na obserwację. Już mi teraz wszystko jedno jak się urodziła ale cały wieczór szlocham jak bóbr że nie może być że mną. Mam nadzieję że jutrzejsze badania wyjdą dobrze.

Gratulacje!!!!
Szybkiego dojścia do formy życze, rzeki mleka i zdrowej córeczki :*
 
Do góry