reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozwój i postępy naszych dzieci

reklama
Danuś, Asia słusznie prawi. Może jak nadejdą ładniejsze dni to umówimy się na jakiś spacer :) Ja już czekam na wiosnę, w cieplejszym czasie inaczej się człowiek czuje i ma więcej energii. Przynajmniej ja tak mam. I głowa do góry, będzie lepiej. Każdy ma lepszy i gorszy dzień, więcej i mniej sił i cierpliwości. Rzeczywiście nad krzykiem warto panować, żeby się dziecko nie bało, ale wszystko jest do wypracowania. Życzę Ci więc sił i energii.

U nas Lila zaczyna przejawiać i pokazywać zalążki głośnego śmiechu. Jest to tak urocze i mnie rozbraja, że sama się przy tym cieszę jak dziecko. No i hitem jest jak podtrzymana przodem do lustra uśmiecha się do siebie, wyciąga rączki do lustra i uderza w nie nimi, jakby się chciała ze sobą przywitać. Niezmiennie lubi piszczeć i pokrzykiwać.
 
Danuś, niejedna z nas pewnie przechodziła takie frustracje. Ja już kiedyś pisałam, że jak Tymek był mniejszy i już nie miałam siły bo się darł i marudził, to w ramach uwolnienia z siebie bezradności i gniewu musiałam sobie walnąć ręką w materac łóżka :-D (choć warczeć też mi się zdarzało :dry:). To mi pomagało. No bo co tu innego zrobić... Jakoś trzeba to z siebie wyrzucić. Odkładałam go do łóżeczka, nawet nie patrzył :-p. Teraz już by mi było głupio, bo on za bardzo kumaty i wstyd by mi było przed nim :-D. Teraz jak czasem zdarzy mu się zbyt długo marudzić to wciskam go tatusiowi :-D. Na początku jego "kumatości" jak mnie wkurzał to warknęłam na niego kilka razy (ale nie krzyknęłam - jakoś nie potrafiłabym :baffled:) a on się popatrzył i zaśmiał :-D. Tak było kilka razy. Danuś, czy to będzie trzaśnięcie drzwiami jak irisson, czy ciśnięcie kuchenną ścierą o podłogę, znajdź sobie to "coś", żeby oszczędzić dziecku krzyku. Nasze Bąble z jednej strony niewiele rozumieją - i nie zrozumieją powodu krzyku, a z drugiej rozumieją coraz więcej - i będą wiedziały, że krzyk to coś złego a reakcją na niego będzie strach i płacz. Krzyczeć to można na męża :-p;-).
 
dzag, masz rację ale nie do końca;-) Ja np uważam, że jeżeli już nie krzyczymy to konsekwentnie. Czy krzyknę na M czy na kogoś innego psa na przykład to będzie dla niej to negatywne odczuciem niepokój, nerwowa atmosfera. My sobie z M obiecaliśmy, że nie krzyczymy na siebie odkąd Ula jest bardziej kumata i o dziwo nam to wychodzi, gorzej z przeklinaniem;-)
 
Trudno nie krzyczeć przy dziecku jak się ma dwa pokoje a z dzieckiem i M spędza cały boży dzień;-) Mnie tam nigdy ludzie nie krępowali:-D
 
Tu nie chodzi o krępacje, ale o możliwość wyparcia się jakby co :-p. No bo kto uwierzy chłopowi, że ta niewinna, mała i bezbronna kobieta u jego boku krzyczy po nim? :-D
 
Na Manitę nie krzyknęłam jeszcze nigdy, co dziwne, bo jestem wybitnie wrzaskliwa, ale to chyba wynik wieloletniej praktyki szkolnej, gdzie głosu nie podnoszę właściwie wcale, z zasadny. A wiadomo, jak to w szkole, nie jest łatwo i trzeba mieć nie lada samozaparcie czasem, żeby się powstrzymać;-)
Zdarza mi się natomiast na Manię nawarczeć. Mam potem straszne wyrzuty:-(

Na męża niestety zdarza się naskoczyć. Na kimś odreagować muszę:cool2:
 
reklama
Bruno się nie boi jak krzycze a zdaza mi się raz dziennie tak porządnie pokrzyczec (codziennie na kogoś innego;-)) krzyczałam jak był w brzuchu i chyba się przyzwyczaił..
a zawsze rano sobie mówię dzis będę opanowana....
poprzeklinać tez lubie:-p ale jak męża nie ma w domu (bo on tylko przeklina na koniec kontraktu budowlanego) ale tez nie przy dzieciach..
 
Do góry