reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozwój i postępy naszych dzieci

Mnie Lenka też ugryzła kilka razy i też powiedziałam "ała" i wyciągnęłam pierś. To jest taki ból (przy 2 zębach),że to "ała" tak czy siak samo się wyrywa :)
 
reklama
nie no można gadać, krzyczeć, ale dziecko bardziej skuma brak piersi, niż nie wolno :-)

zobaczycie jaka będzie jazda przy nocniku, niby powinno przy powtarzaniu czynności skumać, gdzie i po co siku, a gdzie tam, jak nie dorośnie, to się nie przeskoczy :sorry2:
 
Ale, co powtarzam raz jeszcze, mi nie chodziło o uczenie Lili, co wolno a czego nie wolno (czy uczenia znaczenia słowa "nie"). Jeśli o to chodzi akurat wiem, że jest na to jeszcze za wcześnie. Tak jak już powtarzałam dwa razy, chodziło mi o jeden konkretny przypadek, związany z gryzieniem piersi. I nie chodzi mi tutaj o konieczność analizowania mojego podejścia do kwestii wychowywania niemowlaka (bo już wspominałam, że nie mam takiego zamiaru). Chciałam jedynie Was podpytać, jak sobie radziłyście z podobnymi sytuacjami. I wystarczyła mi informacja, że np. odstawiłyście dziecko od cycka (co ja też robiłam zaraz po tym, jak krzyknęłam "ała", bo, jak słusznie Asia8783 wspomniała to się aż samo wyrywa z ust), a nie określanie mojego podejścia czy sposobu myślenia jako naiwnego. OK i mogę być uznana za naiwną, bo ja akurat wierzę w to, że dziecko (nawet niemowlak) jest w stanie zrozumieć więcej, niż nam się wydaje. I nie chodzi mi o to, że np. zaraz z tego powodu będę Lilę edukować, uczyć czytać lub mówić w innym języku. Tylko tak, jak Dzag napisała, podejrzewam, że większość z nas mówi do swoich dzieci o codziennych czynnościach, opowiada więcej lub mniej co robi lub co będzie robić. OK, mogłybyśmy przyjąć, że skoro dziecko jeszcze nie mówi lub tego nie rozumie, to po co się wysilać. Ale chyba nie o to nam chodzi. To, że dziecko jeszcze nie mówi lub do określonego wieku nie będzie mówiło pełnymi zdaniami nie oznacza, że nie rozumie. Rozumienie mowy jest znacznie szybsze niż jej używanie. Poza tym w przypadku niemowląt duże znaczenie mają inne sposoby komunikacji. Niemowlę potrafi odczytać emocje mamy lub taty, czuje je, reaguje na nie. Ja Lili nie postrzegam więc jako osoby niemyślącej i nie reagującej i nie zdolnej odczuć tego, że mnie coś zaboli. I to tyle ode mnie w tym temacie.
 
MieMie, poradzić co w takiej sytuacji robić nie mogłam, bo piersią nie karmię :baffled:. Ale tak samo robię jak mnie Tymek w ramię gryzie :-p. Jest "ała" i "to boli" i odsunięcie go na chwilę. To widocznie taki naturalny odruch :-D. I tak jak Ty wierzę, że dzięki komunikacji dziecko wie więcej o świecie niż samo by poznało w tym samym czasie. Uczy się.
A że jeszcze nie do końca wszystko ma w głowie poukładane i zrozumiane to na pewno. U nas czasem na hasło "nie wolno, mata ma być złożona" (przy demontowaniu i gryzieniu piankowej maty) jest najlepsza zabawa i chichranie :-D.
 
MieMie, Dzag ja równiez mówie "nie" i rózne tego typu rzeczy innym tonem np jak mi się kręci na przewijaku. Wolę zeby sie osłuchała tego niz potem uczyc ją tego od zera. Z gryzieniem piersi to "Ała" samo sie wyrywa i zabieram jej piers , mówię niewolno a ona wtedy na mnie patrzy wielkimi oczami i nie czai, ale mam nadzieje ze kiedys zaczai :) Wcale nie uwazam ze taka komunikacja jest naiwna lub zbyt wczesna. Wręcz przeciwnie uwazam ze niemówienie do dziecka jest z lekka dziwne. Toż przeciez do psa sie nawet mówi jak jest szczeniakiem a dziecko to duzo bardziej rozwinieta istotka :)
 
Ja od początku traktuję dziecko jako drugą rozumną osobę i jak mnie uszczypnie to mówię: to boli, nie. Nikt do końca nie wie ile dzieci rozumieją, ile nie, ale ton głosu odczytują i inaczej móię kocham Cię,a inaczej boli mnie. Nie widzę w tym nic złego czy naiwnego, ale że nie doczytałam całej wymiany, to może bez sensu się odzywam
 
Domi masz w pełni rację, ale tak od urodzenia, już "nie wolno", "nie można" uczyć :-) ja do mojej gadam, śpiewam, nic nie zabraniam, a niech ma coś z życia :-p zresztą starsza słyszy to tylko jak planuje się nieświadomie zabić, albo obnażyć (tu całkiem świadomie) ;-)
 
Ja także przekazuje swoje emocje synkowi, nie krzykiem, ale tłumacze np.gdy złości się i kopie mówię,,nie wolno tak robić, to boli'', nawet jak złapie mnie za włosy to wyjmuje mu je z rączki i też tłumaczę ,że mnie to boli, że tak nie wolno robić... Na jego śmiech zaś reaguje ,,uwielbiam gdy sie tak uśmiechasz''.Myślę ,że skoro wyraża się pozytywne emocje do dziecka to czemu ma sie tych złych nie okazywać? Oczywiście bez krzyków zadnych,poprostu tłumaczyć,tłumaczyć...a dziecko prędzej czy póżniej zrozumie...Mam znajomą ,której dzieckiem zajmuje się babcia ,gdy jest taka potrzeba i ona zawsze od maluszka na wszystko mu pozwalała,tłumacząc,że on jest jeszcze mały i nie rozumie, a teraz dziewczyna nie może sobie z nim poradzic w niektórych sytuacjach,bo mimo,że dziecko jest już ,,rozumne'' to nie słucha się ,bo miał za dużo pozolone...
Ja uważam ,że dziecko powinno mieć okazywane dużo miłości,czułości,ale kiedy trzeba to powinno wiedzieć,że tak ''nie wolno''.
Tak się rozpisałam niechcący:-p ale myślę,że nie ma nic złego w tłumaczeniu półrocznemu dziecku ,że czegoś nie wolno...
 
wiecie co od urodzenia uczyć jest bez sensu no bo po co marnować tyle czasu.Nie wolno też oczekiwać posłuszeństwa ale gadać to jak najbardziej tylko nie samo "nie" albo "ała" tylko tak jak domi pisze z szacunkiem jak do pełnoprawnego człowieka. Czyli "to boli,nie."
I pewnie że nie ma w tym nic złego ale używanie samego słowa "nie wolno" nie jest dobre i może odwrotny skutek wywołać.
Bo potem są takie dzieci co pierwsze słowo mówią nie i to chyba nie najlepiej świadczy. w ogóle zakazy w wychowaniu są słabe za to rozmowa, tłumaczenia,opowiadania choć wymagają więcej czasu więcej pożytku przynoszą. No a najważniejszy jest szacunek ja np nigdy nie robię nic przy dziecku (nie ubieram,nie podnoszę itp) bez powiedzenia mu wcześniej o tym. Wyobrażam sobie że jakiś olbrzym przychodzi i przenosi mnie nagle w inny kąt mieszkania raczej byłabym niezadowolona.
 
reklama
Irisson jasne, że nie samymi zakazami, ale wyrażając nasze emocje, np. to boli, puść. Ja uważam, że dziecko powinno wiedzieć w pewnym wieku co jest o.k, a co nie. Starszemu tłimaczyłam i młodemu też tłumaczę, bo potem dochodzą jeszcze rówieśnicy i niektóre teksty i i ch nauki muszą mieć się od czego odbić;-) I teraz czasami sami mam powody do dumy, ajk Miki kiedyś stanął w obornie nowego chłopca, z którego wszyscy się śmiali, bo czegoś nie umiał.
 
Do góry