G
GwiazdaMuzykiPop
Gość
Chyba taki typ... martwi się na zapas.
Może jak się przekona będzie lepiej.
Może jak się przekona będzie lepiej.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Jeszcze się wcześniej nie spotkałam u nikogo z taką reakcją, współczuję Ci bardzo i rozumiem jak musi być Ci teraz ciężko. Aż trudno mi sobie wyobrazić, że tak małe dziecko tak to odbiera,ogromny wrazliwiec. Myślę jednak, że jak zobaczy, że nadal jesteś dla niego i nic się za bardzo nie zmieni to z czasem mu minie. Trzymam kciuki.Ja właśnie całkowicie przestałam się martwić pracą, bo martwię się synkiem. Pani w przedszkolu tłumaczy mu na swoim przykładzie : że przecież ona też jest w pracy. Ja mu tłumaczę na ukochanych cioć. Właściwie wszyscy nasi znajomi pracują, dzieci chodzą do placówek. Tylko u nas było tak, że mama w domu. Jak mąż "jeździ do pracy" to nie ma go cały dzień lub 2. Myślę, że synek z tym sobie kojarzy wychodzenie do pracy i przez to panikuje: że nie będzie mnie widział kilka dni. Tłumaczę, że to nie tak, że tylko tata czasem jeździ i go nie ma.
Żałuję, że mu powiedziałam tak wcześnie. Wyszło niechcący, bo dostałam telefon i rozmawiałam przy nim. Nie spodziewałam się tak gwałtownej reakcji.
Całe szczęście, że synek się przyzwyczaił. Faktycznie mały się lubi martwić na zapas.Dzisiaj mi synek powiedział, że lubi, jak mama pracuje co za człowiek. 3 dni mu zajęło przyzwyczajenie się.
Myślę, że nam trochę zajmie organizacja. Wszyscy musimy się przyzwyczaić do nowego planu dnia. Chociaż za dużo się nie zmieniło, ale na razie ja jestem strasznie zmęczona.
Cytując klasyka w życiu piękne są tylko chwilę ale właśnie dla tych chwil się żyje,przytulam. Proza i codzienność potrafi zmęczyć to prawda. Sama jestem rodzicem pracującym brakuje mi czasu na wszystko, żyjemy od weekedu do weekendu, żeby choćby na moment zwolnić.Przyzwyczaisz się Zmęczenie jest nieodłącznym elementem życia jeśli jest się rodzicem pracującym. Ja już nie wiem czy leki przestają działać i depra wraca czy to brzydka pogoda czy fizyczne czy psychiczne zmęczenie... Robi się swoje, je, kąpie, śpi. Od czasu do czasu jest jakaś przyjemność typu wyjazd czy wyjście gdzieś, ale to też tylko chwila. Rzeczywistość jest raczej szara. Kolorowe i piękne są chwile kiedy się wygłupiamy razem, przytulamy, do słownika dochodzą im nowe słówka, itp. Poza tym to zwyczajna proza życia.
Sorry, listopad mi się ulewa.
Mi jest trudno, bo długo w domu byłam. Wszyscy się przyzwyczaili do jego. Ty jaką beczysz miała przerwę?Przeżywam Twój powrót, bo i mnie to czeka za kilka miesięcy...
Dla mnie ważne jest, żeby wyeliminować przykre aspekty. Kiedyś pracowałam w sklepie i to było dla mnie tak okropnie męczące, że cały czas miałam zły humor. Wszystko powinno być w miarę dobrze. Dobry związek, dobre relacje z ludźmi, dobra praca... Nie musi być najlepiej, ale żeby było dobrze. Tyle mi wystarczy do szczęściaPrzyzwyczaisz się Zmęczenie jest nieodłącznym elementem życia jeśli jest się rodzicem pracującym. Ja już nie wiem czy leki przestają działać i depra wraca czy to brzydka pogoda czy fizyczne czy psychiczne zmęczenie... Robi się swoje, je, kąpie, śpi. Od czasu do czasu jest jakaś przyjemność typu wyjazd czy wyjście gdzieś, ale to też tylko chwila. Rzeczywistość jest raczej szara. Kolorowe i piękne są chwile kiedy się wygłupiamy razem, przytulamy, do słownika dochodzą im nowe słówka, itp. Poza tym to zwyczajna proza życia.
Sorry, listopad mi się ulewa.
No w sumie od pójścia na zwolnienie do momentu poworotu po macierzyńskim i sporej ilości zaległego urlopu to bedzie jakieś półtora roku. Poszłam gdzieś na zwolnienie trzy miesiące przed porodem, bo niestety rwa uniemożliwiała mi nawet pracę zdalną. Więc to taka "standardowa" przerwa.Mi jest trudno, bo długo w domu byłam. Wszyscy się przyzwyczaili do jego. Ty jaką beczysz miała przerwę?
Dla mnie ważne jest, żeby wyeliminować przykre aspekty. Kiedyś pracowałam w sklepie i to było dla mnie tak okropnie męczące, że cały czas miałam zły humor. Wszystko powinno być w miarę dobrze. Dobry związek, dobre relacje z ludźmi, dobra praca... Nie musi być najlepiej, ale żeby było dobrze. Tyle mi wystarczy do szczęścia
Dziecku będzie się łatwo przyzwyczaić, bo jeszcze małe. No i babcia na miejscu to skarb!No w sumie od pójścia na zwolnienie do momentu poworotu po macierzyńskim i sporej ilości zaległego urlopu to bedzie jakieś półtora roku. Poszłam gdzieś na zwolnienie trzy miesiące przed porodem, bo niestety rwa uniemożliwiała mi nawet pracę zdalną. Więc to taka "standardowa" przerwa.
Ja i tak mam łatwiej niż wiele mam, bo mam kochającą, wspaniałą babcię na miejscu, która zostanie z wnuczką na razie. Poza tym pewnie w pracy też umówię się na pracę hybrydową, czyli częściowo w pracy, częściowo zdalnie. Minusem jest to, że mój mąż pracuje więcej niż norma godzin i często pracuje w soboty lub wraca późno.
I tak bardzo się boję poworotu, tego wszystkiego jak to bedzie wyglądało. Tylko ja jestem bardzo elastyczna w takim sensie, że łatwo się przystosowuje do tego co jest. No i jestem raczej odporna na zmęczenie. No ale i tak przysłowiowo "s*am po gaciach"