reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Rozwój i postępy naszych dzieci

reklama
Danuś, Asia słusznie prawi. Może jak nadejdą ładniejsze dni to umówimy się na jakiś spacer :) Ja już czekam na wiosnę, w cieplejszym czasie inaczej się człowiek czuje i ma więcej energii. Przynajmniej ja tak mam. I głowa do góry, będzie lepiej. Każdy ma lepszy i gorszy dzień, więcej i mniej sił i cierpliwości. Rzeczywiście nad krzykiem warto panować, żeby się dziecko nie bało, ale wszystko jest do wypracowania. Życzę Ci więc sił i energii.

U nas Lila zaczyna przejawiać i pokazywać zalążki głośnego śmiechu. Jest to tak urocze i mnie rozbraja, że sama się przy tym cieszę jak dziecko. No i hitem jest jak podtrzymana przodem do lustra uśmiecha się do siebie, wyciąga rączki do lustra i uderza w nie nimi, jakby się chciała ze sobą przywitać. Niezmiennie lubi piszczeć i pokrzykiwać.
 
Danuś, niejedna z nas pewnie przechodziła takie frustracje. Ja już kiedyś pisałam, że jak Tymek był mniejszy i już nie miałam siły bo się darł i marudził, to w ramach uwolnienia z siebie bezradności i gniewu musiałam sobie walnąć ręką w materac łóżka :-D (choć warczeć też mi się zdarzało :dry:). To mi pomagało. No bo co tu innego zrobić... Jakoś trzeba to z siebie wyrzucić. Odkładałam go do łóżeczka, nawet nie patrzył :-p. Teraz już by mi było głupio, bo on za bardzo kumaty i wstyd by mi było przed nim :-D. Teraz jak czasem zdarzy mu się zbyt długo marudzić to wciskam go tatusiowi :-D. Na początku jego "kumatości" jak mnie wkurzał to warknęłam na niego kilka razy (ale nie krzyknęłam - jakoś nie potrafiłabym :baffled:) a on się popatrzył i zaśmiał :-D. Tak było kilka razy. Danuś, czy to będzie trzaśnięcie drzwiami jak irisson, czy ciśnięcie kuchenną ścierą o podłogę, znajdź sobie to "coś", żeby oszczędzić dziecku krzyku. Nasze Bąble z jednej strony niewiele rozumieją - i nie zrozumieją powodu krzyku, a z drugiej rozumieją coraz więcej - i będą wiedziały, że krzyk to coś złego a reakcją na niego będzie strach i płacz. Krzyczeć to można na męża :-p;-).
 
dzag, masz rację ale nie do końca;-) Ja np uważam, że jeżeli już nie krzyczymy to konsekwentnie. Czy krzyknę na M czy na kogoś innego psa na przykład to będzie dla niej to negatywne odczuciem niepokój, nerwowa atmosfera. My sobie z M obiecaliśmy, że nie krzyczymy na siebie odkąd Ula jest bardziej kumata i o dziwo nam to wychodzi, gorzej z przeklinaniem;-)
 
Trudno nie krzyczeć przy dziecku jak się ma dwa pokoje a z dzieckiem i M spędza cały boży dzień;-) Mnie tam nigdy ludzie nie krępowali:-D
 
Tu nie chodzi o krępacje, ale o możliwość wyparcia się jakby co :-p. No bo kto uwierzy chłopowi, że ta niewinna, mała i bezbronna kobieta u jego boku krzyczy po nim? :-D
 
Na Manitę nie krzyknęłam jeszcze nigdy, co dziwne, bo jestem wybitnie wrzaskliwa, ale to chyba wynik wieloletniej praktyki szkolnej, gdzie głosu nie podnoszę właściwie wcale, z zasadny. A wiadomo, jak to w szkole, nie jest łatwo i trzeba mieć nie lada samozaparcie czasem, żeby się powstrzymać;-)
Zdarza mi się natomiast na Manię nawarczeć. Mam potem straszne wyrzuty:-(

Na męża niestety zdarza się naskoczyć. Na kimś odreagować muszę:cool2:
 
reklama
Bruno się nie boi jak krzycze a zdaza mi się raz dziennie tak porządnie pokrzyczec (codziennie na kogoś innego;-)) krzyczałam jak był w brzuchu i chyba się przyzwyczaił..
a zawsze rano sobie mówię dzis będę opanowana....
poprzeklinać tez lubie:-p ale jak męża nie ma w domu (bo on tylko przeklina na koniec kontraktu budowlanego) ale tez nie przy dzieciach..
 
Do góry