Margot nie nie czytalam tej ksiazki a imie wybral maz bo ja serio pomyslu nie mam. kazdemu zawsze jakies imie bedzie sie bardziej lub mniej podobalo i bedzie przypisane do konkretnej osoby ktora w zyciu spotkalismy lub o niej czytalismy
Dokładnie tak. I to jest zresztą ważne - nie wyobrażam sobie, żeby dziecku dać imię nielubianej koleżanki, a jak się z kimś dobrze kojarzy to od razu bardziej się podoba. Ale z tym Dorianem to nic złego - był to w każdym razie wybitnie, niesamowicie piękny mężczyzna. I powieść też niesamowita, Oskara Wilda bodajże, także sobie możesz bez problemu dorwać w UK gdybyś była ciekawa (no i rzecz jasna - gdyby ostatecznie urodził się Dorian).
margot to zyczę już tylko zdrówka i zazdroszczę Ci troszkę, że przeziębienie Cie już puściło, mnie trzyma dalej i nie mam na nic przez nie siły ani ochoty
Misza no przeszło, przeszło, oby nie wróciło.
A Tobie życzę zdrowia, kuruj się rach ciach.
Margot - fajnie że już lepiej się czujesz
to Ty jeszcze do pracy chodzisz??
Karola dzięki. Ano chodzę, chodzę, ale moja praca jest nietypowa - pracuję w mediach i jestem wolnym strzelcem, co ma swoje liczne zalety i jeszcze liczniejsze wady
;-) Nie mam etatu (i źle, i dobrze, zależy, jak na to spojrzeć, ostatnio coraz częściej myślę, że źle), pracuję wyłącznie na umowy o dzieło i zlecenia, nie muszę zabiegać o zwolnienie, w dużym stopniu sama sobie organizuję czas pracy. No i to bywa elastyczne i wygodne, ale czasem niestety wręcz przeciwnie i nie do przeskoczenia - bo po prostu muszę coś zrobić i koniec kropka. Teraz akurat w czwartek mogłam sobie spokojnie odpuścić, bo miałam usiąść z dźwiękowcem do materiału i zobaczyć, na ile się jego prace posunęły i czy jestem zadowolona z efektu. I takie coś przekładam bez problemu. Ale dziś z kolei miałam poprawki z montażystą, który jest totalnie zajęty, plus studio montażowe ostatnio obłożone na maksa, więc nasz dzisiejszy termin czekał ustawiony od ponad tygodnia i trzeba było zrobić, co jest do zrobienia, bo klient czeka na nową wersję materiału, a gdybyśmy nie usiedli dziś, to znów by się to odwlekło o tydzień albo i lepiej i byłby to duży problem dla producenta. Ale ja generalnie lubię swoją pracę i o ile nie muszę siedzieć całymi dniami to jest to dla mnie przyjemność. Wiem też, że do niej zatęsknię siedząc z maluchem w domu, także póki jeszcze daję radę, to staram się pracować. Zwłaszcza, że niestety nie jest tak, że po macierzyńskim (którego nie mam) będzie na mnie czekać moja posada. Dostanę kolejne zlecenia, albo nie, a na pewno będę musiała walczyć o mój powrót na rynek pracy. :-(Także póki praca jest, i siły są, to trzeba pracować i tyle. Ostatnio miałam też warsztaty dziennikarsko-filmowe ze studentami i to też czekało na mnie od pół roku, tak zostały zaplanowane te zajęcia, no i nie ma przebacz. Gdybym trafiła do szpitala, to oczywiście musieliby znaleźć zastępstwo w ostatniej chwili, ale nie mogłam sobie pozwolić na odwołanie mojego udziału czy zmniejszenie zakresu tylko dlatego, że mi ciężko pod koniec ciąży.
Całe szczęście - odpukać - że póki co czułam się dobrze i ciąża przebiegała bez sensacji.
Malinova - mocne kciuki za Ciebie!
Co do tematów obiadowych (tarta z kurczakiem brzmi bosko), to mnie też któraś tu zainspirowała pisząc, że u teściowej były polędwiczki z kurkami.
Ingrediencje czekają w lodówce i muszę już tylko poszukać w sieci jakiegoś przepisu, bo nigdy takich nie robiłam.
A z dziećmi to tu mamy wysyp jak z rogu obfitości