W obronie „Czerwonego kapturka” i „Małej Syrenki” – czyli o ponadczasowej wartości baśni
„Mędrcy starożytni chytrze obmyślili, w jaki sposób można by ludziom mówić prawdę prosto w oczy, nie robiąc tego w sposób grubiański. Pokazywali im dziwne lustro, w którym ukazywały się różnego rodzaju zwierzęta i dziwaczne przedmioty. Był to widok zarówno ciekawy, jak i budujący. Nazwali to bajką” – Hans Christian Andersen.
Jesteśmy zgodni co do tego, że czytanie bajek to najlepszy sposób, aby dzieci dowiedziały się, jakie wartości są ważne i co kryje się za słowami: dobro, sprawiedliwość, miłość i przyjaźń. Zdajemy sobie sprawę z faktu, iż na pewnym etapie swojego rozwoju mały człowiek potrzebuje fikcji i magii, by swobodnie określać swoje potrzeby i wartości w realnym świecie. Odnaleźć w nim swoje miejsce. Skąd biorą się, wobec tego, ataki na klasyczne baśnie – braci Grimm, Andersena?
Rola baśni w rozwoju dziecka
W 1928 wybitny przedstawiciel pedagogiki kultury profesor Stefan Szuman w artykule „Wpływ bajki na psychikę dziecka” opisał i udokumentował fotografiami pewien eksperyment, polegający na przeczytaniu bajki o zaczarowanej studni pięcioletniej dziewczynce.
Na fotografiach uwiecznił zmieniającą się mimikę dziewczynki, słuchającej baśni i malujące się na jej twarzy różne stany emocjonalne: radość, strach, zdziwienie, zamyślenie. Dziecko bowiem nie przeżywa baśniowej opowieści w sposób bierny, bierze w tym udział cała jego emocjonalność i świat uczuć.
Na początku rozpoznaje typy charakterów i ich opozycje (dobry - zły, bogaty - biedny, sprawiedliwy - niesprawiedliwy), dopiero potem dobiera do nich odpowiednią motywację psychologiczną.
Z czasem na plan pierwszy wysuwają się ideały, w imię których działają bohaterowie (prawda, wierność, miłość). Oczywiście nie oczekujmy od dziecka dłuższych przemyśleń, do których musi dopiero dojrzeć. Dlatego obrazowość baśni tak idealnie odpowiada chwilowym, krótkim refleksjom dziecka.
Drugim odkryciem Szumana była rehabilitacja ludowej bajki magicznej w oczach dorosłych i udowodnienie, że nie realistyczne opowiastki, ale właśnie struktura opowiadania przesyconego fantazją i cudownością, jest w stanie dostarczyć dziecku ogromną ilość elementów doskonale dostosowanych do jego sposobu myślenia rozwoju zainteresowań i wyobraźni
reklama
Dzisiejsze "przeróbki" baśni i ich konsekwencje
Bruno Bettelheim (uznany psycholog, psychiatra dziecięcy i pedagog) wyraźnie pokazuje, jak ignoranckie jest działanie współczesnych pseudopedagogów, dążących do okrojenia baśni z krwawych i okrutnych scen („dla dobra dzieci” ,rzecz jasna).
Podkreśla uczciwość baśni, która w przeciwieństwie do współczesnych „poprawionych” tekstów, pozwala dziecku zobaczyć, że istnieje zło, ból, agresja, pochopne decyzje, śmierć. Aby budować własną tożsamość dziecko powinno wiedzieć, że gniew zdarza się każdemu, że jeden zły czyn nie przekreśla wartości człowieka.
W tradycyjnych baśniach, wywodzących się bezpośrednio folkloru ludowego, dziecko ma do czynienia z wyraźnym podziałem świata na dobro i zło, wybory moralne bohaterów są jasne, zło zostaje ukarane, dobro wynagrodzone, a przyjaźń, miłość, odwaga, lojalność i mądrość są zwykle najcenniejszymi „skarbami”, które oprócz ręki królewskiej córki i połowy królestwa zdobywa główny bohater.
Bez zakłamania, uczciwie mówią o otaczającej małego człowieka rzeczywistości, z nieuniknionym strachem i lękiem, z którymi trzeba (i można) się uporać, o tym, że w życiu często doświadczamy rzeczy trudnych, nieprzyjemnych i to jest normalne.
Tymczasem większość współczesnych propozycji, stwarza iluzję dobrego świata, bez bólu, chorób, śmierci. Przecież tajemnica życia i śmierci w jednakowym stopniu przenika całą naszą egzystencję, bez względu na wiek, wiedzę, doświadczenie, rasę, kulturę, etc… Wiedzieli o tym autorzy takich książek jak: Mały Książę, Bracia Lwie Serce, czy Mała Syrenka.
Jeśli zaproponujemy dziecku skróconą, okrojoną fabułę baśni, złagodzone treści, za to opatrzone pięknymi ilustracjami, wypaczymy przesłanie utworu, a dziecko, przebywając w bezpiecznej dla niego przestrzeni, nie dowie się i nie przeżyje w wyobraźni tego, co być może spotyka je w przyszłości.
Nie ochronimy naszych dzieci przed złymi zdarzeniami, smutkiem, chorobami, choć wiadomo, że chcemy dla nich jak najlepiej. Nie zdołamy wyręczyć w rozwiązywaniu problemów. Trzeba zakładać, że zetkną się one w życiu z różnymi ludźmi, także nietolerancyjnymi, nieuczciwymi, więc warto, aby najpierw zobaczyły, jak radzą sobie z takimi osobami bohaterowie baśni. Jak dobro i szlachetność zwycięża zło. Wspierajmy je w budowaniu wiary, poczucia własnej wartości i siły.
Bibliografia: teksty Bruna Bettelheima i Stefana Szumana
Anna Czajkowska,
pedagog, logopeda
www.logopedzi.pl