Owocowe desery na lato
Robię zakupy. W mięsnym niewiele, potem trochę nabiału, jakaś chemia gospodarcza i wreszcie docieram do mojego ulubionego miejsca – warzywniak. Dzisiaj mam w planach owocowy deser.
Co by tu wziąć…
Borówki – koniecznie. Nie, maliny. A może jednak borówki? W końcu biorę jedno i drugie. Do tego kilka brzoskwiń i nektarynek. I jeszcze może czarne porzeczki, zrobię koktajl porzeczkowo-bananowy. Arbuz musi poczekać na swoją kolej, a na wiśnie jeszcze przyjdzie czas.
Zaraz po przyjściu do domu zabieram się do pracy. Na pierwszy ogień idzie trifle, czyli z angielskiego „błahostka”. Nazwa nie jest przypadkowa, bo przygotowanie tego deseru faktycznie nie sprawia problemu. Chociaż tym razem proponuję nieco bardziej pracochłonną wersję wymagającą uprzedniego przygotowania owoców. Ponieważ zajmuje to trochę czasu, zazwyczaj przerabiam ich nieco więcej. Mus malinowy i kawałki brzoskwiń w syropie przelewam potem do małych słoiczków i wstawiam do lodówki. Są idealne do lodów, nadają się też do polewania serników, ciast biszkoptowych lub do innych owocowych deserów.
Wyobraźcie sobie zresztą pyszne placuszki z bita śmietaną polane musem malinowym …
Brzoskwinowo-malinowy trifle
Składniki:
paczka biszkoptów
250 ml śmietanki 30%
syrop brzoskwiniowy:
4 brzoskwinie
5-6 łyżek drobnego cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 łyżka soku z cytryny
1 szklanka wody
mus malinowy:
ok. 400 g malin + spora garść
sok z połowy cytryny
½ szklanki cukru
Podana ilość cukru jest jak zwykle orientacyjna i zależy od kwaśności owoców. Lepiej wsypać na początku mniej i spróbujcie, zawsze można dosłodzić. Moim zdaniem zresztą lepiej zostawić przynajmniej jeden składnik (na przykład właśnie mus) nieco kwaskowaty, żeby przełamał słodycz reszty deseru.
Brzoskwinie obieram (można wrzucić do wrzątku i obierać tak jak pomidory, ale szybciej obrałam nożem), kroję na cząstki.
W rondelku zagotowuję wodę z cukrem, dodaję brzoskwinie, sok z cytryny oraz ekstrakt i gotuję jakiś kwadrans. Moje brzoskwinie były jeszcze dość twarde i kwaśne, bardzo dojrzałym wystarczy pewnie krótszy czas. Studzę.
Maliny delikatnie płuczę. Osuszam i odkładam sporą garść. Resztę wrzucam do garnka, dodaję cukier i sok z cytryny i gotuję na wolnym ogniu kilka minut. Maliny miksuję i przecieram przez sito, żeby pozbyć się pestek. Studzę.
Śmietanę ubijam na sztywno.
Na dno naczynia, w którym chcę podać deser wykładam biszkopty. Polewam je syropem brzoskwiniowym i kładę warstwę brzoskwiń. Posypuję odłożonymi malinami.
Potem rozsmarowuję bitą śmietaną a wierzch polewam musem malinowym. Odstawiam do lodówki.
Jeśli chcemy podać deser gościom, to świetnie sprawdzą się pucharki. Każdy dostanie własną porcję słodyczy.
Przedstawiłam wersję bezalkoholową, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by dorośli dodatkowo skropili biszkopty jakimś pysznym owocowym likierem. Może być brzoskwiniowy, ale na przykład cytrynowy też będzie w sam raz.
reklama
Deser już chłodzi się w lodówce i zajmie mu to trochę czasu, więc przygotuję koktajl bananowo-porzeczkowy. Uwielbiam to połączenie! Słodkie i gęste banany tworzą doskonały kontrast z konkretnym i kwaskowatym smakiem porzeczek.
Co prawda przecieranie porzeczek przez sito nie należy do najprzyjemniejszych zajęć, ale czasami trzeba się poświęcić dla wyższego dobra ;)
Koktajl porzeczkowo-bananowy
Składniki:
2 banany
400 g czarnych porzeczek
2 łyżki drobnego cukru
2 łyżki soku z cytryny
1 szklanka mleka
1 szklanka kefiru lub mleka ukwaszonego
reklama
Sposób przygotowania:
Czarne porzeczki myję i obieram z szypułek. Miksuję z cukrem i przecieram przez sito. Dodaję sok z cytryny, a potem połamane na kawałki banany, miksuję.
Podana ilość cukru jak zwykle orientacyjna. Zawsze spróbujcie zanim podacie. Można zastąpić miodem.
Mieszam z mlekiem i mlekiem ukwaszonym. Schładzam w lodówce.
Zazwyczaj koktajle robię tylko z mlekiem ukwaszonym lub kefirem, ale tym razem chciałam uzyskać lżejszą konsystencję, stąd dodatek zwykłego mleka.
A na koniec coś dla prawdziwych leniuchów. Deser na te dni, kiedy wysoka temperatura wymusza na nas oszczędność ruchów i zniechęca do podejmowania jakichkolwiek działań. Upał upałem, ale coś słodkiego by się zjadło do popołudniowej kawy, najlepiej mrożonej.
Wystarczy wyjąć kilka pucharków, otworzyć paczkę gotowych bez (oczywiście te upieczone własnoręcznie będą lepsze, ale to wersja dla leniuchów) oraz jogurt naturalny i zmieszać to z owocami. Powiadam Wam: niebo w gębie!
Podaję składniki na jedną osobę. Nie ma powodu by się nie rozpieszczać tym niewysoko kalorycznym deserem, nawet jeśli jesteśmy sami w domu.
Deser owocowy z jogurtem i bezami.
Składniki:
2-3 łyżki naturalnego jogurtu
garść malin
dwie pokruszone bezy
garść borówek
Biorę pucharek, nakładam jogurt, potem wrzucam maliny, posypuję je pokruszonymi bezami, a na górę kładę borówki. Prawda, że szybko?
Najpiękniejsze w tym deserze jest właśnie to, że przygotowuje się go dosłownie w minutę i w dodatku przepięknie wygląda. Doskonale nadaje się dla gości, wystarczy wziąć kilka przezroczystych pucharków czy szklanek i już każdy może się delektować fantastycznym smakiem kwaskowatych malin kontrastujących ze słodkimi bezami. Jogurt stanowi neutralną bazę, a jędrne borówki dopełniają dzieła.
Naturalnie powyższy przepis to jedynie punkt wyjścia do przeróżnych wariacji. Mi bardziej odpowiada wersja, w której maliny krótko przesmażam z odrobiną cukru. Taki malinowy sos zmieszany z jogurtem to coś wspaniałego.
Lubię też zastąpić jogurt mascarpone ubitym z cukrem pudrem lub, jeśli jestem w nastroju do wytężonej pracy w kuchni, mascarpone ubitym z cukrem i żółtkami, a potem zmieszanym z pianą z białek. Wtedy z prostego deserku robi nam się prawdziwy rarytas. Zresztą bita śmietana też nie zaszkodzi.
Tak, lato to piękna pora roku w kuchni…
Smacznego!
Anna Lewandowska
reklama