człowiek się przyzwyczaja :/ choć nie powinien. Ja się nie poddaję i będę próbować, myślę że do 35lat (jeszcze 4). Straty już mniej przeżywam, mniej niż @ Także o ile mój organizm pozwoli, to działam. I też się nie poddawaj
teraz może ciężko Ci w to uwierzyć, ale ból złagodnieje i przyjdzie czas, że nie będzie o sobie przypominał tak często. Człowiek jest w stanie wszystko znieść. I ja wierzę, że nam się tu wszystkim uda w końcu- wcześniej czy później, bez straty, ze stratą lub kilkoma, ale uda się. Bo każda tu zasługuje na dziecko, jak mało kto. I każde dziecko zasługuje na takie mamy, jak tu są. Tak zdetermnowane, tak silne, tak wytrwałe, z tak wielką potrzebą kochania. Takie pokłady po prostu nie mogą się zmarnować