M_Lena
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 9 Styczeń 2019
- Postów
- 638
A kto teraz wyprowadza Chi na spacer ??![]()
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
A kto teraz wyprowadza Chi na spacer ??![]()
Tak, masz racje - otoczenie ma na mnie duży wpływ, bo mam taki charakter, że nie umiem nikogo ranić (nawet jak ktoś rani mnie), a jeśli są to osoby, które mnie kochają i mimo wszystko chcą dla mnie dobrze to nie umiem być wobec nich niemiła. Choć czasem odgryzam się, wiadomo, życie nie jest czarno-białe. No ale wtedy mam wyrzuty i koło się zamyka.Nie boję się, że ją skrzywdzisz fizycznie, na pewno nie świadomie, no bo jak można skrzywdzić tak małą istotkę to ja tego nie pojmuję...
Z tego co piszesz to na Twoje decyzje ogromny wpływ ma otoczenie, bardzo chyba chcesz wszystkich zadowolić, ciągle zastanawiasz się co wypada, żeby przypadkiem nie narazić się na jakiś przykry komentarz..
Ja tak miałam w stosunku do jednej osoby... mojej siostry...ciągle słyszałam, że czegoś mi brak, a że studia nie takie, wygląd nie taki... czułam się strasznie już wybrakowana i nic niewarta, bo ile bym nie zrobila, to zawsze bylam nie tak... jakbym nie zaslugiwala na milosc za to jaka jestem...
Potrzebowałam paru lat by zdać sobie sprawę z tego, że ta osoba jest bardzo toksyczna, że tak właściwie sama nie wiem czemu chciałam zasłużyć na jej sympatię, przecież ja nawet jej nie lubię...
I się odcięłam od niej i jest mi dobrze :-)
I już nie przejmuje się kto co mi powie, bo tylko ja mogę przeżyć moje życie i nie mogę z tym czekać aż te wszystkie osądzające mnie głowy umrą... i ktoś by mógł powiedzieć, że jestem dziwna, że nie ubieram się jak na swój wiek i tak dalej... jako pierwsza w rodzinie zrobiłam sobie tatuaż w widocznym miejscu, ścięłam włosy nie tak jak im się podoba, mam dwa koty co inni postrzegają tylko jako problem... i dalej jestem nie taka... ale mam to gdzieś bo jestem taka jaka chce być :-)
Ok jeszcze czasem nie do końca sobie radzę ze swoją samooceną, ale jest lepiej.
Także pozwól sobie na szczęście i zastanów się czego chcesz i tak rób nie patrząc na nic innego... Malutka jest i oczywiście, że najważniejsza dla niej jest uśmiechnięta Mama!
Ale oprócz bycia Mamą jesteś też kobietą, która ma swoje potrzeby, swoje zainteresowania...
Teraz wszyscy pytają tylko o dziecko, a przecież jesteś jeszcze Ty...
Więc może wyrwij się, wyjdź z koleżankami, albo sama, do kosmetyczki albo fryzjera.. zadbaj o siebie...
Mi położna tłumaczyła, że aby być dobrą Mamą, muszę zadbać o siebie...
"Nie bądź głodna, nie bądź sama, umyj sobie głowę, wypij kawę... jeśli dziecko chwilę popłacze, nic mu się nie stanie, może poczekać.. zadbaj najpierw o siebie
W samolocie tez w razie czego każą założyć maskę tlenową najpierw sobie, później dziecku- martwy nikomu nie pomoże,
Tak jak Ty nie będziesz umiała zająć się dzieckiem, jeśli będziesz chodzić głodna, zfrustrowana i z tłustymi włosami" - tak mi powiedziała ..
I ja tak się staram robić, zarzucam też obowiązki na Męża... żebym ja podchodziła do dziecka z uśmiechem, a nie miną cierpiętnicy..
Ale leki też pomogły... nagle okazało się, że z życia można się cieszyć, że może "się chcieć"..
Jeśli masz ochotę, możemy się zgadać na fb, i porozmawiać o czymś więcej niż pieluchach :-)
Czasem takie coś pomaga :-)
Niby nie zawsze takie będzie.. ale wiesz co mówią..Tak, masz racje - otoczenie ma na mnie duży wpływ, bo mam taki charakter, że nie umiem nikogo ranić (nawet jak ktoś rani mnie), a jeśli są to osoby, które mnie kochają i mimo wszystko chcą dla mnie dobrze to nie umiem być wobec nich niemiła. Choć czasem odgryzam się, wiadomo, życie nie jest czarno-białe. No ale wtedy mam wyrzuty i koło się zamyka.
Też staram się o siebie jako tako dbać - u fryzjera już byłam jakieś może 3 tyg temu, bo ostatnio bylam w kwietniu i chodziłam już z sianem i odrostem na pół głowy...
A kosmetyczki póki co omijam odkąd mam wirusa HCV... bo uważam, że któraś mnie zaraziła. W ten pon notabene bylam w tej sprawie na specjalistycznych badaniach i dopiero w listopadzie zapiszą mnie do kolejki oczekujących na terapię...
Do tego muszę usunąć polipa, którego mam na szyjce macicy (okazało się teraz na wizycie kontrolnej, że to nie jest polip doczesnowy, czyli nie taki co powstaje w czasie ciąży i nie zniknął podczas porodu). Jestem już zapisana na zabieg 29 października...
Też nie biegam do dziecka od razu jak zapłacze. Przecież muszę skorzystać np. z toalety skąd od razu nie wyskoczę nie powiem z czym na wierzchu zresztą
Męża także angażuję w pomoc. Nie poświęcam się całkowicie i nie mam zamiaru już całkiem stracić swojego życia, bo to już byłaby dla mnie katastrofa.
Może po prostu muszę przeczekać ten ciężki początek i uzbroić się w cierpliwość. Nie mam innego wyjścia. Muszę zagryźć zęby i poczekać aż to moje małe Cudo urośnie. No bo przecież do końca życia nie będzie takie małe i płacząco-wiercące się!
A w ogóle to w poniedziałek dostałam okres - pierwszy po porodzie. Zaraz powiecie - no tak - stąd te wahania nastroju i depresyjne podejście. Nie do końca... choć po części może i tak.
Zupełnie zapomniałam jak to jest. Człowiek to jednak szybko przyzwyczaja się do dobregoI teraz na noc wykorzystuję ten zapas podkładów poporodowych, które po porodzie w ogóle się nie przydały (tak dobrze mnie "wyczyszczono" po cesarce).
A co to fb to zawsze możemy się zgadać - czemu nie![]()
Oj bardzo szybko czas leci.. za szybko.Miałam termin na 25 września, ale mały nie chciał tyle czekać i postanowił się pojawić 31 sierpniaaktualnie ma 6 tygodni i jestem przerażona jak ten czas szybko leci
Oj bardzo szybko czas leci.. za szybko.
To Jasio sporo wcześniej zdecydował się wyjść na świat. Długo musieliście być w szpitalu?