reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniowe mamy 2019

A ja stawiam wirtualne [emoji512][emoji512] za skończone 11/10tc [emoji322]
(oby jutro maluch pokazał czy nadrobił bo meczy mnie podwójne odliczanie do porodu)
 
reklama
Jak myślicie, czy na USG prenatalne mogłabym przyjść z mężem żeby mógł też zobaczyć nasze maleństwo? :) Żeby np gdzieś pod koniec mógł wejść jak już lekarz wszystko oceni co trzeba?
Czy Wy też chodziłyście ze swoimi parterami czy raczej same?
 
Jak myślicie, czy na USG prenatalne mogłabym przyjść z mężem żeby mógł też zobaczyć nasze maleństwo? :) Żeby np gdzieś pod koniec mógł wejść jak już lekarz wszystko oceni co trzeba?
Czy Wy też chodziłyście ze swoimi parterami czy raczej same?
Oczywiście, że zabierz meza. Ja na każde badanie chodzę z mężem ;)
 
Jak myślicie, czy na USG prenatalne mogłabym przyjść z mężem żeby mógł też zobaczyć nasze maleństwo? :) Żeby np gdzieś pod koniec mógł wejść jak już lekarz wszystko oceni co trzeba?
Czy Wy też chodziłyście ze swoimi parterami czy raczej same?
Zazwyczaj jednak sama, raz partner był na wizycie kiedy wolne miał i ciągle ze mną w gabinecie siedział. Podczas USG ginekolog jemu wszystko pokazywała a nie mi, ja już byłam obeznana. :D
Nie widzę powodów czemu by miał nie być z Tobą cały czas? Przecież to ojciec dziecka, wszystko już widział a ginekolodzy są przyzwyczajeni do rozmawiania z przyszłymi rodzicami więc w czym problem?
 
Jak myślicie, czy na USG prenatalne mogłabym przyjść z mężem żeby mógł też zobaczyć nasze maleństwo? :) Żeby np gdzieś pod koniec mógł wejść jak już lekarz wszystko oceni co trzeba?
Czy Wy też chodziłyście ze swoimi parterami czy raczej same?
Ja zapytałam lekarza czy mogę z mężem i powiedział "będzie dopochwowo i przez brzuch, wiec decyzja nalezy do Pani" zupełnie jakbym miała się męża wstydzić :-D
Na dzisiejszą wizytę też zamierzam wejść z mężem, w końcu to też jego ciąża, niech wie co tam się dzieje ;-)
 
Jak myślicie, czy na USG prenatalne mogłabym przyjść z mężem żeby mógł też zobaczyć nasze maleństwo? :) Żeby np gdzieś pod koniec mógł wejść jak już lekarz wszystko oceni co trzeba?
Czy Wy też chodziłyście ze swoimi parterami czy raczej same?
Ja praktycznie na kazda wizyte z mezem chodze i chodzilam. Mojemu lekarzowi ani mi to nie przeszkadza. Chce to idzie, nie chce lub nie moze to siedzi i czeka :) mysle ze lekarze rozumieja ze to ojciec i tez chce zobaczyc swoje dziecko :)
 
Ja na prenatalne na pewno pójdę z M. Na normalne wizyty ze mną nie chodzi, bo zawsze nie w czas - a poza tym ktoś z naszymi bablami musi siedzieć, ale prenatalne i połówkowe to idzie koniecznie! Bez gadania.
 
Ooo no to teraz mnie utwierdziłyście w przekonaniu, że wejdę z mężem :) On nie może już doczekać się aż zobaczy nasze maleństwo :) Bardziej miałam na myśli to czy lekarzowi przy badaniu nie przeszkadza obecność drugiej osoby i stąd moje wątpliwości.
 
Ja zapytałam lekarza czy mogę z mężem i powiedział "będzie dopochwowo i przez brzuch, wiec decyzja nalezy do Pani" zupełnie jakbym miała się męża wstydzić :-D
Na dzisiejszą wizytę też zamierzam wejść z mężem, w końcu to też jego ciąża, niech wie co tam się dzieje ;-)
Ja jak poszlam na ostatnia wizyte do mojej gin i poprosilam, zapytalam czy tatus moze wejsc to nie miala nic przeciwko, a ze badala dopochwowo to mnie pozkrywala recznikiem papierowym [emoji23]
i powiedziala zeby bylo elegancko [emoji14]...
 
reklama
U mojego gina sa takie specjalne spódniczki zasłaniające wszystko, wiec w razie co to nie problem ;) ale ja sie męża nie mam co wstydzić. Przy dwóch porodach był, swoje widział nie raz ;) nic mu nie straszne!
 
Do góry