Milmo
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Kwiecień 2019
- Postów
- 869
A my wczoraj na IP. Mała przestała się ruszać. Minęło kilka godzin, zwykle wieczorem dawała czadu, a tutaj nic. Zjadłam ciacho, poszliśmy się przejść i nic... Mąż ją szturcha, gada, a ona cisza. Myślę sobie, że zejdę normalnie. Mówimy, że dobra, trzeba jechać. Wsiedliśmy w samochód i jedziemy. Jakby coś tam po drodze, delikatne muśnięcia... Dotykam brzucha - twardy jak kamień. Wysiadamy z auta, mąż zestresowany i upada mu telefon... Ekran popsuty, do wymiany, 500 zl. No zesz k... W szpitalu zaraz mnie pod ktg. Leżę, leżę, serduszko jak dzwoń słyszę. Ale ruchy słabo, może że 3. Wchodzi położna i mówi, że na zapisie do ona widzi że 30... No ale nic, leżę, leżę i nagle... Szaleństwo. Doliczyłam chyba do 35, a na zapisie ze 100. Lekarka mi wyjaśniła, że jak brzuch bardzo napięty to slabo czuć. No ale wiecie, procedura, badanie itd. Na usg wszystko dobrze, 3050g, porodowo nic. Także dwie godziny się zeszły, plus 500 zl. Aaaaa.... Wracamy do domu, w całym budynku nie ma prądu i nie było całą noc. Boję się zajrzeć do zamrażarki, bo mam tam spore zapasy na czas po porodzie, żeby nie stać przy garach. Ja się pytam co jeszcze...