Slow parenting - ciesz się dzieciństwem swoich dzieci
Żyjemy intensywnie i szybko, a każdy dzień przynosi nowe wyzwania, z którymi nie sposób się nie mierzyć.
Na szczęście coraz silniejsza staje się idea życia slow, odnosząca się do różnych dziedzin życia - także do rodzicielstwa.
Slow parenting
Slow parenting zyskuje dużą popularność w krajach zachodnich, ale i u nas rodzice nabierają przekonania, że beztroskie dzieciństwo to naładowanie baterii na całe życie. Dzieci muszą mieć wolny czas. Czas, który spędzą z rodzicami, ale i na swobodnej zabawie, bez kolejnych zajęć, korepetycji i obowiązków, ale też bez komputerów, telewizora i innych elektronicznych gadżetów. Jest to przeciwieństwo obsesyjnego wręcz skupiania się na rozwoju dziecka, które dzięki kolejnym, niezwykle stymulującym zajęciom, ma zostawić wszystkich swoich rówieśników w tyle. Slow parenting to przeciwieństwo wyścigu szczurów.
Jak to się zaczęło?
Trend ten wcale nie jest tak nowy, jak by się mogło wydawać. Powstał w latach 80. we Włoszech, bo to właśnie Włosi umieli docenić celebrowanie każdego posiłku: zarówno jego tworzenie, jak i wspólne biesiadowanie. Uznali, że skoro prawdziwie smaczny posiłek wymaga czasu, to i w wychowywaniu dzieci nie można się spieszyć. Wielu rodziców do zastanowienia się nad dzieciństwem sowich dzieci skłoniła też książka Carla Honore „Pod presją czasu. Dajmy dzieciom święty spokój!”. Według niego, rodzice zaczęli odczuwać presję, aby wychować dziecko doskonałe, zdolne w każdej dziedzinie, takie, które będzie we wszystkim najlepsze. Stąd tak duże obciążanie dzieci wszelkimi rozwijającymi zajęciami. Rodzice zapomnieli, że powinni być towarzyszami dzieci, zamiast tego stali się autorami starannie rozpisanego scenariusza ich życia.
Być dzieckiem, to znaczy...
Wielu dzisiejszych rodziców z rozrzewnieniem wspomina własne dzieciństwo, kiedy całe popołudnia spędzało się na zabawach z rówieśnikami i to zabawach niczym: patykami, kamykami, kartką papieru, a wyobraźnia podpowiadała coraz to nowe pomysły. Dzieci miały czas na to, żeby się nudzić, bo programów w telewizji było niewiele, a z tej nudy brały się świetne i nierzadko bardzo twórcze pomysły. Dzisiaj dzieci są przepracowane. Po szkole muszą odrobić masę lekcji, iść na dodatkowe zajęcia, a ich dzień jest ściśle zapełniony. Konsekwencje tego są coraz bardziej nieprzyjemne, bo przemęczenie wyraźnie się na dzieciach odbija. Przede wszystkim dzieci zmęczone nie uczą się, zatem wszystkie te zajęcia nie przynoszą efektów, to z kolei frustruje i same dzieci, i ich rodziców. Dzieci bombardowane mnóstwem dźwięków, obrazów i emocji mają coraz większe problemy z poradzeniem sobie z nimi: dlatego zwiększa się ilość dzieci nadpobudliwych, z depresją, z zaburzeniami łaknienia.
Co można zmienić?
Zacząć trzeba od zrozumienia, że dziecko samo musi odkryć, kim jest, a rodzice mogą mu w tym tylko towarzyszyć. Dzieci muszą się móc nudzić, aby zrozumieć, co chcą, co je ciekawi, co zajmuje. Muszą móc wybrać, co je interesuje. Zainteresowania można rozwijać nie tylko na specjalnie organizowanych zajęciach, ale też podczas spaceru w lesie, wycieczki na wieś czy swobodnej zabawy. Dzieci potrzebują, aby rodzice spędzali z nimi swój czas, dlatego trzeba zminimalizować wpływ telewizora i komputera na wszystkich członków rodziny. Taki „odwyk” może być wręcz bolesny, ale po tygodniu, dwóch, swego rodzaju wstrzemięźliwości, pojawią się nowe pomysły na zabawę, rysunki staną się bogatsze, dziecko coraz lepiej będzie się koncentrować na lekturze.
Jeśli rodzice chcą cieszyć się dzieciństwem swych dzieci i towarzyszyć im w ich rozwoju, mogą zacząć już dziś, od:
- Wyłączenia telewizora. Na początku warto całkowicie zrezygnować z niego na tydzień lub nawet dłużej, a gdy cała rodzina się z tym oswoi, to uruchamiać nie częściej niż na jeden, wybrany program dziennie. Niedopuszczalne jest oglądanie ciągiem wszystkiego, co jest nadawane i skakanie z kanału na kanał.
- Wycieczki lub choćby tylko spaceru. Bez planowania, przygotowania się, bo im więcej planów, tym większe oczekiwania, które niekoniecznie muszą się spełnić, więc spontaniczne wypady mogą dać więcej radości. Ważne aby wspólne spędzanie czasu stało się codziennością.
- Zmniejszenia liczby zajęć dodatkowych do 2 – 3 w tygodniu.
- Pozwolenia dziecku na ponudzenie się.
Joanna Górnisiewicz