Ratunku! Po porodzie przestałem widzieć w żonie kobietę!
Tomasz, tata dwulatka: „Wspólny poród to ekstremalne przeżycie”
Poród to doniosłe i piękne wydarzenie, ale poród rodzinny, modny i coraz bardziej powszechny, jest także poważnym egzaminem - z wzajemnego zaufania, oddania i dojrzałości. Niestety nikt, nawet sam mężczyzna, nie jest w stanie przewidzieć, jak zareaguje na takie przeżycie. Wiele par takie wydarzenia zbliżają, cementują związek i nadają mu nowy wymiar - dla tych ojców uczestnictwo w porodzie to przeżycie niemal mistyczne, doniosłe i wzbogacające. Zdarzają się jednak i tacy mężczyźni jak ja, u których poród wywołuje reakcje zupełnie odmienne - to szokujący, wstrząsający akt, który narusza normy estetyczne i przekracza granice wrażliwości. Kocham mojego syna, kocham żonę, ale dla mnie poród to krwawa rzeź i ekstremalne, wstrząsające przeżycie, o którym nie chcę pamiętać.
Andrzej, tata dziesięciomiesięczniaka: „Porodówka niczym Marszałkowska”
Moja żona zawsze mnie strasznie kręciła. Niestety po porodzie nie jest już tak atrakcyjna, jak kiedyś, a i nasz seks to nie to samo. Wiem, ze to zabrzmi strasznie, ale… jej pochwa jest rozciągnięta, nie dodaje jej uroku nadwaga po ciąży. Jej ciało nie jest już jędrne, szpecą je zmiany na skórze. A piersi? Te, przez laktację, zaczęły żyć swoim życiem. I jeszcze jedno. Podczas porodu moją żonę dotykali inni mężczyźni i nie ma znaczenia, że byli to lekarze ginekolodzy. Nie do zniesienie było dla mnie to, że była też wystawiona na publiczny widok (przez salę przewijały się tabuny ludzi). To było straszne, publiczne zezwierzęcenie. Nie chcę tak czuć, ale teraz ona jest już dla mnie… obca. Coś się zmieniło, a czar prysnął.
Mariusz, tata trzylatki: „Po porodzie naprawdę wiele się zmienia”
Nie sądziłem, że może mi się przytrafić coś takiego. Wydawało mi się, że mnie i żonę łączą silne więzi, kochaliśmy się, była między nami chemia. Tymczasem po porodzie, w którym uczestniczyłem, przestałem czuć do niej pociąg fizyczny. Mam kłopoty z erekcją. Dobra, przyznam się – nabrałem odrazy do jej ciała. Wciąż żywe jest we mnie wspomnienie krwawych i naturalistycznych scen, które zrobiły na mnie tak wielkie wrażenie. Nie potrafię dojść do siebie i się pozbierać. W sieci krąży legenda, jak to pewien nieodporny ojciec wybiegł z sali podczas porodu i odezwał się kilka dni później, wysyłając żonie smsa: „Wybacz kochanie, ale po tym co zobaczyłem, nie możemy być razem”. Jestem w stanie w to uwierzyć.
Błażej, tata roczniaka: „Poród to fizyczna udręka”
Boże, ile mnie kosztował wspólny poród! Moja żona trwała w bólu, a ja? Ja stałem obok i nie umiałem jej pomóc. Do dziś żyje we mnie jej przejmujący krzyk, grymas twarzy i kostki palców, bielejące, kiedy je zaciskała z bólu na poduszce. To było straszne. Zdarza mi się, że unikam zbliżeń w obawie przed kolejną ciążą, która stanie się źródłem kolejnego bólu. Boję się też, że mój dotyk mógłby sprawić jej ból – widziałem ją taką poharataną! Tak, do dziś mam poczucie winy, że nie umiałem ulżyć jej cierpieniom, dlatego blokuję się na jej kobiecość, zamykam się w sobie, a nasze życie seksualne nie istnieje…
Leszek, tata dziewięciomiesieczniaka: „Moja żona to Matka Polka”
Ja rozumiem, że jest teraz taki trend (a może wymóg), żeby wszystkie młode mamy były obłędnie zakochane w swoich dzieciach i zaabsorbowane macierzyństwem po czubek głowy, ale nie uważam, żeby był to powód, by się zapominać i nie myśleć o sobie. Moja żona po porodzie, jak wskoczyła w rozciągnięte dresy, tak w nich chodzi do dziś. Nie je, nie dosypia, nawet się nie czesze. Nie da się z nią normalnie porozmawiać, ba – normalnie żyć! Z księżniczki zamieniła się w Kopciuszka. Jest totalnie aseksualną Matką Polką.
Romek, tata czterolatka: „Kiedyś była boginią seksu. Dziś jest… matką”
Od kilku lat, to jest odkąd urodził się nasz syn, nie układa nam się z żoną w sprawach łóżkowych. Trudno jest mi kochać się nie z boginią seksu, a z… matką. Moja żona, tam na sali porodowej, przestała istnieć dla mnie jako kobieta i kochanka, a stała się jedynie rodzicielką moich dzieci. Kocham ją, ale zupełnie mnie nie pociąga. Nie umiem tego przeskoczyć. Pewnie należę do tej grupy mężczyzn, którzy do pewnych rzeczy nie dojrzeli.
Fakty:
Pojawienie się dziecka w związku dwojga ludzi zmienia niemal wszystko. Inaczej postrzegamy życie, hierarchię wartości czy kwestie organizacyjne. Rewolucyjne jest to, że nagle odgrywamy nowe role - mamy i taty, a co za tym idzie, nieco inaczej zaczynamy patrzeć i na siebie, i na partnera.
Choć obydwoje rodzice, z mniejszym bądź większym zaangażowaniem, starają się przygotować na powiększenie rodziny, często okazuje się, że rzeczywistość ich zaskakuje, a finał – najzwyczajniej w świecie przerasta. Ciąża, poród i zmiany, jakie zachodzą w kobiecie - w obrębie jej fizyczności, jak i w obydwojgu - w sferze psychicznej, mają różne konsekwencje, które trudno przewidzieć. Zmaga się z nimi co piąty tata, towarzyszący żonie przy porodzie.
Co mówią specjaliści?
Psychologowie apelują, by młodzi rodzice ślepo nie ulegali modzie na porody rodzinne. Należy się na tym dobrze zastanowić – i samego siebie spytać, czy dam sobie z tym radę. Jeśli przyszły tata nie jest pewny swoich reakcji, powinien zdecydować się na towarzyszenie partnerce w czasie porodu, ale w fazie właściwej – opuścić salę. Z kolei wywieranie presji na partnerze także nie jest dobrym pomysłem. Dlaczego? Udział wbrew sobie grozi nie tylko szokiem, ale i tzw. impotencją poporodową, konsekwencją której jest niezdolność do współżycia z partnerką.
W przypadku, gdy zarówno partner, jaki partnerka, zauważą problemy w swoich relacjach, zaleca się indywidualną bądź wspólną terapię. Warto skontaktować się z psychologiem bądź seksuologiem.
Pamiętajmy - problemy w szeroko rozumianej sferze seksu po porodzie to nie wymysł, nie fanaberia, a realny i dotkliwy problem – także wśród mężczyzn.
red. Monika Zalewska-Biełło
reklama