Mój też nie był świadomy ile czasu, pieniędzy i wysiłku trzeba włożyć w diagnostykę niepłodności, że tyle czynników jest do sprawdzenia . Po ponad roku intensywnego jeżdżenia od lekarza do lekarza, szukania przyczyn, badań, monitoringów w pewnym momencie powiedział mi, że ma już dość, i jest tym zmęczony, ale na spokojnie porozmawialiśmy i przetrwaliśmy ten kryzys. Oboje stwierdziliśmy, że walczymy do końca, skoro są jeszcze opcje do sprawdzenia i wdrożenie leczenia. Po kolei krok po kroku realizowaliśmy punkty, nie wszystko naraz i tak samo na bieżąco tłumaczyłam mu po co to robimy, bo facet jak to facet przynajmniej mój wszystko mu trzeba "narysować i objaśnić" .
Co do zmiany trochę "mentalności" faceta w naszym przypadku pomogło zabranie go na wizytę do ginekologa razem ze mną, słowa lekarza i objaśnienie jak skomplikowanym zagadnieniem potrafi być zachodzenie w ciążę dotarły do niego lepiej i sam potem chciał ze mną o tym wszystkim dyskutować i o dalszych krokach.
Daj znać jutro jak ta beta i co Ci powie gin. Bardzo mi przykro, że musisz przez to przechodzić
mam nadzieję, że uda Ci się załatwić jakieś badania i dalszą diagnostykę na NFZ też, żeby trochę odciążyć się z wydatków.